Sport

Szykuje się najciekawszy sezon od lat

Rozmowa z Markiem Cieślakiem, byłym trenerem i selekcjonerem reprezentacji Polski

Czy Leon Madsen pomoże Falubazowi w walce o udział w fazie play off? Fot. Marcin Karczewski/PressFocus

Start PGE Ekstraligi 2025 tuż, tuż. Znowu głównym faworytem jest Orlen Oil Motor Lublin, który utrzymał mistrzowski skład. Jednak potencjalni rywale „Koziołków” w walce o złoto, czyli Betard Sparta Wrocław i KS Toruń nie przespali jesieni i zimy, dokonując znacznych wzmocnień. Jak Pan przewiduje, który zespół zostanie mistrzem w tym roku?

– Na ten moment Motor Lublin „na papierze” jest najlepszą drużyną, ale w kwietniu medali się nie rozdaje. Sądzę, że tegoroczny sezon będzie ciekawy. Rozgrywki wygra zespół, który będzie miał szczęście i utrzyma pełny skład do końca rundy play off.

Ambicje związane z dostaniem się do fazy play off na pewno mają kluby z Zielonej Góry, Grudziądza czy Gorzowa. Której drużynie z tej trójki daje pan największe szanse na sukces?

– Zobaczymy, jak potoczą się pierwsze mecze. W tym momencie jest to wróżenie z fusów. Falubaz wzmocnił się Leonem Madsenem, ale po pierwszych sparingach czy Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostwach Ekstraligi w Łodzi można było zauważyć, że nie wszyscy zawodnicy tej ekipy są w formie. Zwłaszcza to tyczy się Jarka Hampela. W każdym razie uważam, że te drużyny, czyli Stal, Falubaz i GKM, mają równe szanse. W kwestii awansu do play off spośród tej trójki za żadną ekipę nie dałbym sobie uciąć palca.

Mówi się, że walka o utrzymanie się w ekstralidze rozstrzygnie się pomiędzy Krono-Plast Włókniarzem Częstochowa a Innpro ROW-em Rybnik. Potwierdza pan tę tezę?

– Widać, że te zespoły personalnie są bardziej ubogie od pozostałych uczestników zmagań w ekstralidze. Pamiętajmy, że w tym roku obowiązuje inny regulamin. W przypadku zajęcia przedostatniej pozycji po fazie zasadniczej też istnieje możliwość spadku. Powróciły bowiem baraże o miejsce w ekstralidze na kolejny sezon. A drużyny mające aspiracje, by za rok znaleźć się w najwyższej klasie rozgrywkowej, m.in. Fogo Unia Leszno oraz Abramczyk Polonia Bydgoszcz, również są mocne. Jakakolwiek drużyna, która chce zachować byt w najwyższej klasie rozgrywkowej, będzie musiała zająć co najmniej szóstą lokatę. Wtedy ten team będzie miał pewność, że nie spadnie.

W Częstochowie zarówno sztab szkoleniowy, jak i zawodnicy podkreślają, że będą walczyć o jak najwyższe cele. Takowymi ma być awans do rundy play off. Jak pan, jako człowiek związany z żużlem w tym mieście, ustosunkuje się do tych deklaracji?

– Cóż, deklarować można wszystko, a papier to przyjmie. Z drugiej strony przyznam, że lepiej mimo wszystko liczyć na wysoki wynik, aniżeli kiepski, prawda? Osobiście życzę Włókniarzowi, żeby znalazł się jak najwyżej pod koniec sezonu, choć sparingi z jego udziałem – przynajmniej na ten moment – za tym nie przemawiają. Jednakże pamiętajmy, że to tylko sparingi, a w trakcie ligi może okazać się, że z jazdą częstochowian będzie dobrze.

W Metalkas 2. Ekstralidze widać dwóch pretendentów do zajęcia miejsca na szczycie. Wspomniał pan o tych zespołach – chodzi o Polonię Bydgoszcz i Unię Leszno. Którą z drużyn wydaje się bliżej awansu, jeśli spojrzymy na składy oraz wyniki przed startem ligowych zmagań?

– Walka będzie wyrównana. Polonia bardzo się wzmocniła, szczególnie transferem Aleksandra Łoktajewa, który potrafi jechać bardzo dobrze. Do tego na pozycji U24 bydgoszczanie mają Toma Brennana. Anglik może być wartościowym zawodnikiem. Unia też ma bardzo dobry skład, nie widać w nim żadnych dziur. Jednak po samych sparingach ciężko rokować. Obie drużyny aspirują do awansu i dwie mogą do niej awansować.

Z pewnością inne zespoły także będą chciały pokusić się o jak najlepsze końcowe rezultaty. W Łodzi wyrazili chęci wygrywania jak największej liczby meczów. O to mogą postarać się również: Cellfast Wilki Krosno, Moonfin Malesa Ostrów Wielkopolski czy Texom Stal Rzeszów, pomimo tego, że ta ostatnia ekipa przystąpi do rywalizacji bez Taia Woffindena z uwagi na to, że Brytyjczyk doznał poważnych obrażeń po wypadku na torze w Krośnie podczas marcowego sparingu. 

Ma pan upatrzonego czarnego konia w 2. ekstralidze?

– Musiałoby się przytrafić duże nieszczęście u wcześniej wymienianych faworytów, żeby inny team mógł na tym skorzystać i zwyciężyć w całych zmaganiach. Tak czy inaczej, 2. ekstraliga także będzie ciekawa. Sporo drużyn prezentuje bardzo przyzwoity poziom i może właśnie wyłonić się czarny koń, który pozytywnie zaskoczy. Z drugiej strony ktoś nieoczekiwanie może wypaść negatywnie. Wiele wskazuje na to, że 2. ekstraliga sprawi sporo przyjemności w oglądaniu. Mecze w niej nie raz są na lepszym poziomie niż na najwyższym szczeblu.

Kto zatem spadnie do Krajowej Ligi Żużlowej? Wielu ekspertów typuję Autona Unię Tarnów, która zmaga się z problemami finansowymi. Wiemy jednak, że żużel potrafi być nieprzewidywalny…

– Zgadza się. Jednak biorąc pod uwagę kłopoty organizacyjne i finansowe klub z Tarnowa, a także skład, jakim dysponuje, ich sytuacja nie napawa optymizmem. Musiałoby się dużo dobrego wydarzyć w Unii. Oczywiście życzę im tego z całego serca, zwłaszcza że w roli trenera spędziłem tam trzy dobre lata, łącznie z tym, że zdobyliśmy drużynowe mistrzostwo Polski w sezonie 2012. Fajnie by było, gdyby „Jaskółki” się utrzymały.

Ciekawie może być również w na najniższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce. W Krajowej Lidze Żużlowej naprawdę trudno wskazać jednoznacznie najlepszy zespół. Z pewnością jednak dobrymi zawodnikami dysponują w Gnieźnie czy w Opolu.

– W KLŻ startują nieprzewidywalne drużyny. Na tym poziomie często nie wiadomo, kto odpali lub czy dany klub będzie w ogóle jeździł. Sprawy finansowe w klubach mają duże znaczenie. Myślę, że zarówno Ultrapur Start Gniezno czy OK Kolejarz Opole mają spore szanse na awans.

Po kilku latach żużel w ligowym wydaniu powraca do Krakowa. Tamtejsi działacze zbudowali zestawienie z ciekawymi nazwiskami. W Małopolsce ścigać się będą Artur Mroczka, Matic Ivacic, Jonas Jeppessen czy Richard Lawson. Widać, że w grodzie Kraka poważnie myślą, żeby już teraz jak najwięcej zwojować.

– I super, że żużel w Krakowie się odrodził. Jest tam fajny, typowo żużlowy, stadion. To bardzo duże miasto, choć w takowych żużel nie zawsze stoi na wysokim poziomie, gdyż przeważnie ich mieszkańcy żyją piłką nożną. A Kraków ma przecież Wisłę czy Cracovię. W stolicy Małopolski jednakże żużel również ma swoich kibiców i dobrze, że ta dyscyplina z powrotem tam zaistnieje. Osobiście zamierzam obserwować ten zespół, chociażby z ciekawości.

Na koniec w ramach podsumowania chciałbym zapytać, czy pana zdaniem możemy spodziewać się najciekawszego sezonu ligowego w Polsce od paru dobrych lat?

– Uważam, że tak. Myślę, iż doprowadził do tego regulamin. Walka o znalezienie się w pierwszej czwórce ekstraligi będzie karkołomnym wyścigiem. Później dojdą mecze barażowe. A przecież – według obowiązujących zapisów – nawet drużyna, która zajmie piąte miejsce po właściwej części rozgrywek ekstraligowych, także będzie mogła spaść poziom niżej. Tak więc rywalizacja o utrzymanie też może okazać się pasjonująca. Wygląda na to, że nie będziemy się nudzić. W poprzednich latach często mówiło się, że możliwość przedarcia się do fazy play off ma każdy zespół, poza beniaminkiem. Teraz wcale tak nie musi być. Moim zdaniem o przedostanie się do pierwszej czwórki będzie bardzo trudno, tak jak o utrzymanie.

Norbert Giżyński

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus