Sport

Sztuka „sklejania”…

Mamy 10 dni do turnieju mistrzowskiego i do tego czasu będziemy odpowiednio przygotowani – deklaruje selekcjoner Biało-czerwonych.

Filip Komorski (z lewej) po 9 dniach znalazł się po raz pierwszy na lodzie, zaś Kamil Górny (z prawej) jest od początku przygotowań kadry. Fot. PZHL/Michał Chwieduk

REPREZENTACJA POLSKI

Wszyscy hokeiści byli uśmiechnięci i zadowoleni, gdy pojawili się na Stadionie Zimowym w Sosnowcu w miejscu zbiórki przed ostatnim zgrupowaniem oraz piątkowo-sobotnim dwumeczem z Włochami. Aczkolwiek wyczuwało się i napięcie, bo też niebawem poznamy niemal ostateczny skład na mistrzostwa świata Dywizji 1A w rumuńskim Sfantu Gheorghe.

W komplecie

Bartosz Ciura, Tomaš Fučík, Filip Komorski i Dominik Paś ze względu na choroby nie przyjechali do Krynicy-Zdroju, co skomplikowało pracę trenerów, bo przecież można byłoby dokonywać rozmaitych przymiarek. A tymczasem trzeba było „sztukować” poszczególne formacje; teraz rozpoczyna się proces „sklejania”...

- Kilku zawodników - w różnej konfiguracji - miało okazję zagrać dwa mecze z Ukrainą i chyba dobrze się stało - uśmiecha się trener Robert Kalaber. - Ponadto wielu zawodników musieliśmy oszczędzać, by przypadkiem nie odnowiły się im kontuzje (np. Olaf Bizacki – przyp. red.) czy też żeby wyleczyli przeziębienia (np. Oskar Jaśkiewicz – przyp. red.). Nie zmienia to faktu, że po meczach z Ukrainą otrzymaliśmy kolejny ciekawy materiał do analizy.

- Najpierw świętowaliśmy na lodzie, w kolejnym dniu zrobiliśmy rundę wokół miasta, a w środę... całkowicie rozłożyło, podobnie jak moich kolegów - informuje kapitan mistrza kraju - GKS-u Tychy - Filip Komorski. - Poddałem się medycynie niekonwencjonalnej, czyli zastosowałem banki chińskie (śmiech). Ale i tak byłem zmuszony do wizyty w szpitalu. Zadysponowano rentgen płuc, odpowiednią dawkę witamin oraz antybiotyki, bo miałem zapalenie oskrzeli. Patrzyłem na mecze z Ukrainą z perspektywy łóżka. Nie ma co wyciągać zbyt pochopnych wniosków. Gdy poczułem się nieco lepiej, chciałem być już z drużyną. Powoli odstawiam antybiotyki i biorę się do treningów, ale pewnie po dwóch pierwszych będę „umierał”. Mimo to może uda mi się wystąpić w obu spotkaniach z Włochami.

Z listy kadrowiczów zniknęły kolejne dwa nazwiska. Bramkarz David Zabolotny (Bietigheim Steelers) zaczyna w Oberlidze niemieckiej play offy i wątpliwe, by pojawił się na zgrupowaniu w Sosnowcu. Michał Naróg, obrońca Zagłębia, rozchorował się i również nie pojawił się na miejscu zbiórki.

Nie czas na formę

Po meczach z Litwą oraz Ukrainą byliśmy trochę zaniepokojeni postawą zespołu. - Spokojnie, do mistrzostw świata pozostało jeszcze 10 dni i wszystko jest pod kontrolą - przekonuje słowacki szkoleniowiec. - Mamy swoje przemyślenia, teraz jesteśmy w komplecie i chcielibyśmy je zrealizować w praktyce. Mam trzy wątpliwości personalne, które na pewno się rozwiążą po meczach z Włochami.

- To chyba nie czas, by reprezentacja grała jak z nut - podkreśla doświadczony obrońca, Jakub Wanacki. - Przepracowałem cały okres przygotowawczy solidnie i mam nadzieję, że będziemy grali jeszcze lepiej. Najważniejsze, że w rewanżu z Ukrainą pokazaliśmy charakter i potrafiliśmy zwyciężyć w dogrywce. To istotne, bo przecież to nasz rywal w turnieju mistrzowskim. Podobnie jak Włochy. O sobie mogę tylko powiedzieć, że walczę o miejsce w reprezentacji i chciałbym po raz kolejny zagrać z nią w turnieju rangi mistrzowskiej.

- Byłem od początku przygotowań i wiemy, jak solidną pracę wykonaliśmy - dodaje Kamil Sadłocha, który był jaśniejszą postacią w obu dwumeczach. - Mecze sparingowe mają zupełnie inny wymiar, trzeba je więc oceniać z pewnym dystansem. Cieszę się, że wystąpiłem we wszystkich spotkaniach, choć w Krynicy-Zdroju byłem trochę przeziębiony i miałem stan podgorączkowy. Moim zdaniem wszystko idzie we właściwym kierunku i nie ma powodów do niepokoju.

Kadrowicze po sobotnim meczu z Italią rozjeżdżają się na święta do domów, ale już w „lany” poniedziałek meldują się na wieczornym treningu w Sosnowcu. Do Mariboru na ostatni mecz ze Słoweńcami uda się 25-osobowa ekipa. Dwóch zawodników powróci stamtąd do kraju. Ale trener Kalaber dmucha na zimne, by w razie jakichś nieprzewidzianych perturbacji hokeiści byli do jego dyspozycji.

Włodzimierz Sowiński

Kadra Biało-czerwonych

Bramkarze: Tomaš Fučík (GKS Tychy), Maciej Miarka (JKH GKS Jastrzębie) i John Murray (GKS Katowice).

Obrońcy: Karol Biłas i Bartosz Florczak (obaj Texom STS Sanok), Olaf Bizacki, Mateusz Bryk i Bartosz Ciura (wszyscy GKS Tychy), Kamil Górny (JKH GKS), Oskar Jaśkiewicz i Jakub Wanacki (obaj Comarch Cracovia), Mateusz Zieliński (Energa Toruń).

Napastnicy: Sebastian Brynkus i Damian Kapica (obaj Comarch Cracovia), Krystian Dziubiński, Kamil Sadłocha i Łukasz Krzemień (wszyscy Re-Plast Unia Oświęcim), Mateusz Gościński, Bartłomiej Jeziorski, Filip Komorski, Alan Łyszczarczyk i Dominik Paś (wszyscy GKS Tychy), Patryk Krężołek (HC Baník Sokolov – 1. liga, Czechy). Krzysztof Maciaś (Moose Jaw Warriors – WHL, Kanada), Mateusz Michalski i Igor Smal (obaj GKS Katowice), Mikołaj Syty (Energa Toruń), Damian Tyczyński (bez klubu), Paweł Zygmunt (VERVA Litwinow – ekstraliga, Czechy).