Szef wreszcie wygrał
Min Woo Lee ma bardzo utytułowaną starszą siostrę, wiele ekspresyjnych pseudonimów i kilka profesjonalnych zwycięstw. Teraz w końcu doczekał się pierwszego w PGA Tour.
Szef z pierwszym trofeum PGA Tour. Fot. Facebook PGA TOUR
– To był bardzo wyczerpujący psychicznie dzień – powiedział później triumfator, który awansował z 60. na 16. miejsce w rankingu PGA Tour. - Ale jestem super dumny, że wygrałem.
Kotłowanina
Finałowa runda Texas Children's Houston Open była nadzwyczajna, a niesamowite rezultaty po prostu wylewały się z pola. Fin Sami Valimaki i Amerykanin Gary Woodland wyrównali rekord pola 62. Mistrz US Open - Wyndham Clark - po 64 uderzeniach awansował o dziewięć pozycji, kończąc na miejscu piątym, razem z wykręcającym ten sam rezultat Rorym McIlroy’em. Jednak przede wszystkim szalał Scottie Scheffler, głodny wygranej, której nie doświadczył od września, kiedy zwyciężał w Tour Championship. Tym wszystkim wściekłym atakom próbował oprzeć się Min Woo Lee. Lider po 54 dołkach do tej pory raczej nie słynący z żelaznej odporności nerwowej, w niedzielę na PGA Tour, który przed rozstrzygającą potyczką prowadził aż czterema uderzeniami, przed Argentyńczykiem Alejandro Tostim. Niedziela jednak rządzi się swoimi prawami - tego dnia żadna przewaga, nie zapewnia sukcesu. Dochodzą nerwy, ekscytacja, a chęć pierwszej wygranej potrafi sparaliżować. Tymczasem Min Woo radził sobie zaskakująco dobrze. Jego przewaga wprawdzie topniała, jednak nie był to rezultat „paraliżu” lidera, a raczej świetnej gry grupy pościgowej.
Pogoń mistrza
Na drugiej dziewiątce aktywował się Scottie, który do dwóch birdie na pierwszych dziewięciu dołkach dodał 5 na drugiej dziewiątce, w tym piorunującą serię na 13, 14, 15 i 16! Podążający w grupie za nim Australijczyk, obserwował to wszystko i jakimś cudem nie załamał się, widząc, co wyprawia numer jeden na świecie. Na tych samych dołkach zagrał birdie, par, par, bogey, kiedy to posłał swoje pierwsze uderzenie dosłownie na środek jeziora, tracąc w ułamku sekundy 4 uderzenia do Amerykanina.
– Dlatego niedziele są takie trudne – powiedział po wszystkim Lee. – Wiesz, że ludzie się skradają. Wiesz, że atakują.
Po parze na siedemnastce, kiedy zarówno Scheffler oraz Woodland czekali w domu klubowym z rezultatem -19, wszystko rozstrzygnąć miało się na osiemnastce, gdzie Australijczyk musiał skończyć przynajmniej kolejnym parem, żeby nie wpaść do dogrywki z… dwoma mistrzami wielkoszlemowymi. Wszystko sprowadziło się do fantastycznego zagrania spoza greenu, które jakby na przekór kolejnemu pseudonimowi – „Dr. Chipinski”, zagrał z szesnastu metrów putterem. Pod samą flagę!
– Zawsze czułem, że mam potencjał, by wygrać – powiedział Lee. – Po prostu to była kwestia czy możesz to zrobić, mentalnie.
Min Woo Lee ma jeszcze jedną ksywkę. Znany jest jako „Chef”. Wszystko z powodu slangowego zawołania „Let Him Cook”! Właśnie tak wykrzykują do niego głównie młodzi kibice, zafascynowani niesamowitymi odległościami, na jakie posyła on piłki.
Brat swojej siostry
Było to jego piąte profesjonalne zwycięstwo. Wcześniej wygrywał na DP World Tour, PGA Tour of Australasia i Asian Tour. Triumf na PGA Tour teleportował go z 55. miejsca na świecie na najwyższe w karierze 22. Młodszy o dwa lata od swojej siostry Minjee, dziesięciokrotnej triumfatorki na LPGA, w tym dwukrotnie wielkoszlemowej, zawsze próbował podążać w jej ślady. Wiele wskazuje na to, że właśnie wrzucił wyższy bieg.
W niedzielny wieczór gwiazda LPGA leciała właśnie samolotem, oglądając tam ostatnią rundę turnieju. O mały włos mogłaby nie zobaczyć decydującego momentu. – To było inne doświadczenie – powiedziała Minjee we wtorek podczas konferencji prasowej przed turniejem LPGA T-Mobile Match Play w Las Vegas. – Nigdy wcześniej nie oglądałam golfa w samolocie. To był pierwszy raz w życiu. To była niezła zabawa. Naprawdę mi się podobało. Tuż przed jego ostatnim puttem, coś się wyłączyło i pomyślałam: o mój Boże – relacjonowała. – Ale po prostu odświeżyłam transmisję i znów zadziałało.
Dzięki zwycięstwu Min Woo i Minjee zostali trzecim rodzeństwem, które triumfowało zarówno na PGA Tour, jak i LPGA, obok Cathy i Billy'ego Kratzertów oraz Jackie i Jima Gallagherów. Po zwycięstwie siostra połączyła się podczas rozmowy wideo z bratem. Na łączach była też mama, która płakała ze szczęścia i tata, który również tego dnia grał w golfa, jednak nie o taką stawkę.
Meronk w Miami
PGA TOUR pozostaje w gościnnym Teksasie, przenosząc się na Valero Texas Open – ostatni turniej przed Masters, w którym na zwycięzcę czeka ostatnie zaproszenie do Augusty. Tytułu na Oaks Course TPC San Antonio od czwartku broni Akshay Bhatia, który rok temu wygrał tam dogrywkę z Dennym McCarthym. Wieczorne transmisje na antenie Eurosportu 2 i platformie MAX.
Do gry wraca Adrian Meronk, który po tygodniowej przerwie po szóstym miejscu w turnieju Asian Tour – International Series Macau, tym razem powalczy w LIV Miami. Na polu Blue Monster w ośrodku o wiele mówiącej nazwie Trump National Doral zapowiedział się już jego właściciel. Czy to dobre dla golfa, czy może jednak niekoniecznie, to już zupełnie inna historia. Zdania są podzielone, ale miłośnicy Trumpa na pewno będą zachwyceni. Chociażby Patrick Reed nie kryje ekscytacji: – Będzie wspaniale – powiedział o szansie ponownego zaprezentowania się przed Trumpem, wygrywający tam w 2014 roku turniej World Golf Championship – Cadillac Championship. – Znałem prezydenta Trumpa jeszcze zanim został prezydentem. Wygrałem tutaj, kiedy on i jego rodzina wręczyli mi trofeum na turnieju WGC. Poznałem go całkiem dobrze. Mieliśmy kilka wspaniałych chwil. Tytułu bronić będzie Dean Burmester, który rok temu pokonał w dogrywce Sergio Garcię. Adrian uplasował się wtedy na pozycji 17. Wydarzenia z Florydy pokaże Golf Zone. Pierwsza transmisja w piątek od 18.00. Przypominamy, że stacja ta w sobotę i niedzielę od godziny 13.00 transmitować będzie dwie ostatnie rundy południowoafrykańskiego turnieju Ladies Europaen Tour – Joburg Ladies Open.
Wolne w tym tygodniu ma za to DP World Tour, który już koncentruje się na startującym 10 kwietnia Masters. Niestety po dwóch poprzednich latach, kiedy grał tam Adrian Meronk, Polak tym razem nie dostał się do Augusty.
Kasia Nieciak
Brat i siostra. Fot. Facebook Flushing It
Adrian Meronk po Macau zagra w Miami. Fot. Facebook zawodnika
