Szansa, której nie można zmarnować
Rozmowa z doktorem Arturem Grabowskim, politologiem, ekonomistą, badaczem fenomenu sportu w ujęciu ekonomiczno-społecznym, autorem książek i artykułów naukowych, pracownikiem Katedry Ekonomii Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach
Miasto Zabrze chce zbyć 80 procent, czyli cały pakiet posiadanych akcji Górnika prywatnemu inwestorowi. 4 listopada dowiemy się, ilu potencjalnych nabywców się zgłosiło. Jak pan - jako naukowiec i praktyk, ale też kibic Górnika - patrzy na ten proces?
- Uważam prywatyzację za szansę, której nie można zmarnować. Trzeba powiedzieć, że jednostki samorządu terytorialnego posiadają ograniczone możliwości kapitałowe. Przede wszystkim powinny się skupić na wspieraniu kultury fizycznej wśród mieszkańców, w tym wypadku Zabrza. Do tego dochodzi udzielanie wsparcia klubom na terenie miasta, które nie prowadzą działalności profesjonalnej i nie są obecne na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Miasto powinno stwarzać warunki do uprawiania sportu profesjonalnego, nie zapominając o tym, że przykładowo przydałaby się hala sportowa, z której korzystaliby nie tylko piłkarze ręczni, którzy mecze w europejskich pucharach rozgrywają poza Zabrzem. Z takiej hali powinna też korzystać młodzież oraz dzieci. Tutaj wzorem jest to, co zrobiono w Katowicach, gdzie stadion GieKSy połączono z halą i efekt synergii został zachowany.
W swoich książkach, artykułach czy też podczas debat naukowych - na przykład na Stadionie Śląskim - zwraca pan uwagę, że futbolowe prywatyzacje zaczynają dochodzić do skutku...
- Tak. Te i inne wątki związane z funkcjonowaniem biznesu sportowego szeroko opisałem w mojej kolejnej książce pt. „Finansowanie sportu profesjonalnego oraz stadionów (piłkarskich) w Polsce przez jednostki samorządu terytorialnego: przykłady i implikacje”, która stanowi efekt moich wieloletnich badań w tym zakresie i ukaże się nakładem Polskiego Wydawnictwa Ekonomicznego z Warszawy. Rok temu próbowano sprywatyzować Śląsk Wrocław, ale się nie udało. Dlaczego? W trakcie całego procesu prezydent Wrocławia zmienił zasady gry, bo po zdobyciu wicemistrzostwa kraju bardzo znacząco podniesiono klubową wycenę. Po roku inwestor, który był zainteresowany zakupem, odstąpił od rozmów. Teraz Wrocław ponownie wraca do tematu prywatyzacji i od 30 lipca, kiedy został ogłoszony przetarg na zbycie akcji, miasto chce sprzedać udziały w przedziale od 5 do 90 procent.
Patrzy pan na takie prywatyzacje pozytywnie?
- Zarówno we Wrocławiu, jak i w Zabrzu to przede wszystkim zabezpieczenie możliwości rozwojowych na przyszłość. W przypadku Górnika mówimy o klubie z wielką historią, tradycją, z ogromnym potencjałem kibicowskim i z klasyczną marką sportową znaną nie tylko w Polsce. Gdziekolwiek pojedziemy i zapytamy - przykładowo w Niemczech, Hiszpanii czy Włoszech - jakie kojarzą kluby w Polsce, najczęściej pada nazwa Górnik Zabrze, choć obcokrajowcom tę nazwę ciężko wymówić. 14-krotny mistrz Polski jest rozpoznawalny w przestrzeni międzynarodowej.
Na co w procesie prywatyzacji trzeba przede wszystkim zwrócić uwagę?
- Po pierwsze, ustalić cenę sprzedaży. Druga sprawa to podział ról. W przypadku Górnika i Zabrza mamy podział: miasto, klub i Spółka Stadion. Pytanie, które władze miasta powinny sobie zadać, brzmi, czy chcą, żeby udziałowcem był jeden inwestor, czy wielu, bo to jest bardzo istotne. Do tego dochodzi kwestia zabezpieczenia interesów samego miasta, bo te chcą zwykle mieć swojego przedstawiciela w radzie nadzorczej, chcą także, żeby klub miał siedzibę na terenie miasta. Poza tym nie wolno zmieniać jego nazwy, herbu, barw, bo to są rzeczy święte z punktu widzenia klubu i całej społeczności kibicowskiej, która jest związana z Górnikiem.
Co jeszcze?
- Dla mnie najważniejsza jest kwestia, czy dany inwestor ma pomysł, ma strategię, co zrobić z Górnikiem w okresie np. kolejnych pięciu lat. Pomysł z czego i z jakich źródeł będzie finansowany klub i jak ta struktura się zmieni. Poszukiwanie nowych możliwości pozyskiwania kapitału z rynku, bo kiedy zostanie otwarta czwarta trybuna, to stadion będzie kompletny. Jak zagospodarować powstałą przestrzeń dla celów biznesowych, aby była wykorzystana jak najbardziej efektywnie ekonomicznie i przyczyniła się do znaczącego wzrostu przychodów. Miastu zostaje też kwestia porozumienia się ze stadionem. Spółka która zarządza obiektem mogłaby sprzedać prawo do nazwy stadionu. Oczywiście patron Ernest Pohl by pozostał, natomiast mogłaby się pojawić nazwa komercyjna, tak jak się to niedawno stało w Białymstoku. Gdyby ktoś wykupił prawa do nazwy komercyjnej, najlepiej od razu na okres 5 lat, wówczas można byłoby np. podzielić się zyskami; połowa zostaje w klubie, a połowa idzie do Spółki Stadion.
Jak inwestor ma przekonać do siebie?
- Bardzo istotne jest pokazanie planu, przedstawienie tego, co będzie się działo w kolejnych latach, przy uwzględnieniu wszystkich realnych zmian w gospodarce. Każdy profesjonalny klub to w dzisiejszych czasach przedsiębiorstwo, na którego oddziałują wszelkie rynkowe sytuacje, jak inflacja. Trzeba więc brać pod uwagę, czy będzie spowolnienie gospodarcze, czy można liczyć na przychylność władz rządowych w kwestii ulg podatkowych dla sponsorów, czy ludzi biznesu zainteresowanych wspieraniem zawodowego sportu. To istotna rzecz i oczywiście oprócz planu finansowego na najbliższe 5 lat, trzeba to połączyć z realną oceną możliwych do osiągnięcia celów w wymiarze sportowym i jak to wszystko rozwijać. Do tego trzeba postawić przed sobą realne, powtórzę - realne cele sportowe. Na pewno nie może być tak, że przychodzi inwestor, wkłada 100 milionów złotych i w przyszłym sezonie chce walczyć o mistrzostwo Polski. To nie ten sposób działania, bo zarówno w sporcie, jak i w biznesie taki automatyzm nie występuje. W tej sytuacji to metoda cierpliwej, rzetelnej i systematycznej codziennej pracy. Na to też zwracam uwagę podczas różnego rodzaju prelekcji i o czym piszę. Patrząc na zapisy miasta Zabrze w latach 2002-48, znajdujemy środki, które mają służyć na podwyższenie kapitału zakładowego Górnika i są to zadania związane z restrukturyzacją oraz wsparciem finansowym dla klubu. To są zadania długofalowe, bo okres realizacji jest wpisany na lata 2019-31 i pytanie, co z tym dalej? Jak dalej miałoby to wyglądać? Jaki jest plan dalszej modernizacji stadionu? Potencjalny inwestor musi znać zamierzenia miasta, bo jeżeli ma stworzyć biznesplan, a miasto będzie miało w nim udziały mniejszościowe, to jak będzie wyglądało wsparcie finansowe Górnika w poszczególnych latach. Konieczna jest współpraca pomiędzy udziałowcami i wzajemne zaufanie, a także wspólne dążenie do realizacji celów sportowo-ekonomicznych.
Musi być jasność i zrozumienie z obu stron.
- Podmiot prywatny musi wiedzieć i odczuwać, że po drugiej stronie ma wiarygodnego partnera, jakim powinno być miasto Zabrze. Nie może być tak, że mamy cykl wyborczy i po upływie kadencji dochodzi do zmiany władzy, a ta nie realizuje zobowiązań swoich poprzedników. Tego typu postępowanie mogłoby zniszczyć opracowany wcześniej biznesplan.
Lukas Podolski podkreśla, że Górnika powinien kupić ktoś, kto ma go w sercu, kto go rozumie. Czy takie podejście jest w porządku, czy jednak patrząc z ekonomicznego punktu widzenia, to nie ma znaczenia skąd kapitał będzie?
- Zgadzam się z panem Lukasem Podolskim. Najlepiej, żeby potencjalnym inwestorem był ktoś, kto ma w sercu Górnika, a do tego rozum przedsiębiorcy. Łączenie cech serca i rozumu jest tutaj bardzo ważne. Mamy przykłady bardzo negatywnych prywatyzacji. Osoby nabywające działały i myślały tylko biznesowo, natomiast nie miały w sercu danego klubu i nie czuły specyfiki funkcjonowania sportu. Można to jednak wszystko połączyć i szukać takich podmiotów, które są świadome, że piłka nożna to też biznes i można zwiększać przychody przy jednoczesnym dbaniu o racjonalne podejście do kosztów. To jest jednak praca wieloletnia. Nie jest tak, że inwestor wchodzi do klubu i od razu będą zyski - to tak nie działa. Na razie Górnik od końca maja br. znajduje się na etapie sanacji finansowej, a tę trudną misję rozpoczęły prace zainicjowane przez dr Bartłomieja Gabrysia z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, któremu kibicuję i trzymam kciuki. Kolejnym etapem - mam nadzieje - będzie udana dla wszystkich interesariuszy prywatyzacja.
Rozmawiał Michał Zichlarz
* Druga część rozmowy z dr Arturem Grabowskim ukaże się w sobotnim wydaniu „Sportu”