Szalony Harry Wilson
Jeszcze przez długi czas będzie się wspominać to, co po wejściu z ławki zrobił reprezentant Walii.
To miał być zwykły mecz środka stawki Premier League. Brentford zostało zdominowane przez gospodarzy z Fulham, co nie może dziwić z racji tego, że do tej pory „Pszczoły” przegrały wszystkie spotkania wyjazdowe. Z drugiej strony dziwić też nie mogły... te porażki, bo terminarz delegacji ułożył się dla zespołu Thomasa Franka wyjątkowo niekorzystnie: Liverpool, Manchester City, Tottenham, Manchester United... Z trzema ostatnimi udało mu się nawet prowadzić, ale za każdym razem wracał do siebie bez dorobku punktowego.
Przelobowany piętą
Z Fulham mogło się to zmienić, bo w końcu to zupełnie inny poziom przeciwnika (choć MU zajmuje w tabeli miejsce tuż za plecami Brentford). Goście może oddali tylko pięć uderzeń, ale od 24 minuty prowadzili po golu Vitaly'ego Janelta, który kropnął z prawie 30 metrów. Gospodarze mieli wyraźną przewagę, w sumie strzelali 26 razy, ale obraz i rezultat spotkania zmienił dopiero rezerwowy Harry Wilson. Reprezentant Walii pojawił się na murawie w 82 minucie, a na listę strzelców wpisał się w drugiej i siódmej doliczonej minucie – najpierw przelobował bramkarza piętą po dośrodkowaniu, a potem skutecznie główkował (między tymi sytuacjami Brentford miało swoją „setkę”). Słynne Craven Cottage oszalało, a trener Marco Silva nie krył zadowolenia. – To zasłużone zwycięstwo. Zaczęliśmy z impetem i dominowaliśmy cały mecz. Po tym, kiedy oni strzelili gola, nie straciliśmy pewności siebie. Naciskaliśmy i stworzyliśmy wystarczającą liczbę okazji, by już przed przerwą wyrównać – podkreślił Silva, a wyższość rywala zaznaczył również trener Frank. Oczywiście nie da się ukryć, że kluczowa była zmiana Wilsona, o którym jego portugalski szkoleniowiec powiedział: – Zazwyczaj gra na prawej stronie, ale w tym momencie potrzebowaliśmy go bliżej środka. Wiedzieliśmy, że on ma „czutkę” i dobry timing wejścia w pole karne. Zostaliśmy za to wynagrodzeni.
To Harry Kane!
Trafienie Wilsona wywołało także reakcje wśród ekspertów. Słynny bułgarski eksnapastnik Dimitar Berbatow, grający w Fulham w latach 2012-14 (54 mecze, 20 goli), określił ten mecz mianem takiego, po którym... robi się dzieci. Legenda Liverpoolu, a obecnie ekspert redakcji Sky, Jamie Carragher, nazwał zespół Silvy olśniewającym, a grający w Premier League w latach 90. Jamajczyk Robbie Earle wskazał bezpośrednio na bohatera Fulham: – Nie nazwę go nawet Harry Wilson, tylko Harry Kane. Był tak dobry w polu karnym Brentford! To świadectwo wiary i warsztatu trenera Marco Silvy. Jego drużyna niezależnie od boiskowych wydarzeń kontynuowała to, co chce robić – powiedziała legenda Wimbledonu (320 meczów, 70 goli).
Zapisali się w historii
Wilson zwycięską bramkę zdobył w 96 minucie i 46 sekundzie, będąc także piątym zmiennikiem Fulham, który ustrzelił dublet w Premier League. Z kolei „Pszczoły” zapisały się w historii rozgrywek tym, że po raz czwarty z rzędu prowadziły na wyjeździe i po raz czwarty takie spotkanie... przegrały. – Trudno przetrawić, gdy prowadzi się do 92 minuty i potem przegrywa. To nie był nasz najwyższy poziom. Dobrze broniliśmy i myślałem, że to da nam zwycięstwo. Niesamowicie blokowaliśmy, szybko wracaliśmy... tyle że z piłką nie prezentowaliśmy odpowiedniej jakości – powiedział rozczarowany Thomas Frank.
Piotr Tubacki
Fulham – Brentford 2:1 (0:1)
0:1 – Janelt (24), 1:1 – Wilson (90+2), 2:1 – Wilson (90+7)