Stracony punkt
Nie taki zakładaliśmy sobie przebieg tego spotkania – mówił po starciu z Nowak-Mosty MKS-em Będzin Karol Butryn, atakujący „Jurajskich Rycerzy”.
Będzinianie sprawili wicemistrzom Polski nadspodziewanie dużo problemów. Fot. PAP/Jarek Praszkiewicz.
PLUSLIGA
Przed meczem z beniaminkiem z Będzina wydawało się, że zawiercianie bez problemów sięgną po komplet punktów. Byli podwójnie zmotywowani - po pierwsze walczą o zakończenie fazy zasadniczej na drugim miejscu, co przynajmniej w teorii oznaczać będzie łatwiejszą drogę do finału, więc na wpadki nie mogą sobie pozwolić, bo mocno naciska ich PGE Projekt Warszawa. Po drugie spotkanie z MKS-em było pożegnalnym z ich dotychczasową halą. Obiekt w Zawierciu jest zbyt niski i warunkowo został dopuszczony do rozgrywek. Kolejne spotkania, już w decydującej rundzie, Aluron CMC Warta w roli gospodarza rozgrywać będzie w Arenie Sosnowiec. Będzinianie skazywali byli więc na pożarcie. Niewiele mieli atutów. Już kilka kolejek temu stracili szansę na utrzymanie, a ostatni mecz wygrali 7 listopada z PSG Stalą Nysa. Potem zaliczyli koszmarną serię 17 porażek.
Gospodarzom pożegnanie z halą niespecjalnie wyszło. Wygrali, ale tylko 3:2. Stracili więc bardzo cenny punkt. To, czy obronią pozycję wicelidera, nie zależy już tylko od nich samych. Muszą liczyć na stratę punktów przez warszawian. A o to może być trudno, bo ci zagrają jeszcze z Treflem Gdańsk, PGE GiEK Skrą Bełchatów i Ślepskiem Malow Suwałki, czyli z drużynami niżej notowanymi. - Nie taki zakładaliśmy sobie przebieg tego spotkania. Chcieliśmy wygrać szybko, zdecydowanie i pożegnać się z kibicami i przede wszystkim z zawierciańską halą. Nie wszystko nam się udało – żałował Karol Butryn, atakujący Aluronu CMC Warty. On akurat zaprezentował się poprawnie - zdobył 22 punkty. Jego koledzy spisali się jednak znacznie poniżej swoich możliwości. Mieli dobre momenty, ale też nie ustrzegli się błędów, choć patrząc na statystyki, wcale źle nie wypadli. Aaron Russel np. atakował z 52-procentową skutecznością, Bartosz Kwolek z 56-procentową, dołożył jeszcze dwa asy serwisowe, a Jurij Gładyr w ofensywie miał nawet 80 procent skuteczności i trzy bloki. Po prostu w ich grze brakowało konsekwencji i determinacji. Za to po drugiej stronie siatki szalał Brandon Koppers. Kanadyjczyk rozegrał jedno z najlepszych spotkań w sezonie. Zaimponował w polu serwisowym. Rozbił zawiercian zagrywką. Na początku drugiego seta zaserwował cztery asy. W całym meczu miał ich siedem, czyli tylko o jeden mniej niż cały zespół Aluronu CMC Warty, który uchodzi za najlepiej serwujący w PlusLidze! –Zespół z Będzina bardzo dobrze zagrywał. Dwóch, może trzech zawodników, wykonywało świetnie swoje zagrywki i to nieco nam utrudniło granie – przyznał Butryn. – A Brandon Koppers dał rywalom ten potrzebny impuls. Jego zagrywki napędziły zarówno jego, jak i cały zespół. Trudno było się przeciwstawić – dodał.
Dodajmy, że dla Miłosza Zniszczoła, środkowego „Jurajskich Rycerzy”, starcie z zespołem z Będzina było 400. w PlusLidze. Jest 24. siatkarzem w historii ekstraklasy, który osiągnął tę granicę. Zdobył w sumie 2599 punktów. 39-latek karierę zaczynał w Jastrzębskim Węglu. W PlusLidze występował w Effektorze Kielce, Transferze Bydgoszcz, Indykpolu AZS Olsztyn, GKS-ie Katowice i od 2021 r. w Aluronie CMC Warcie Zawiercie. Z zawiercianami wywalczył wicemistrzostwo Polski oraz Puchar Polski i Superpuchar.
(mic)