Sport

Strącą Motor z tronu?

W niedzielę poznamy mistrza Polski. Wiele wskazuje, że lubelska hegemonia zostanie przerwana.

Rywalizacja Patryka Dudka (z lewej) z Bartoszem Zmarzlikiem będzie miała wielką wagę. Fot. Sławomir Kowalski/PressFocus

PGE EKSTRALIGA

Po pierwszym meczu finałowym torunianie są w doskonałym położeniu. Teoretycznie po wygranej u siebie sporą różnicą (54:36) i problemach zdrowotnych czołowego juniora lublinian, Wiktora Przyjemskiego, powinni już otwierać szampany, bo straty wydają się nie do odrobienia, ale... Hurraoptymistyczne nastroje hamują nieco wspomnienia z zeszłego roku. Wówczas Anioły spotkały się z Koziołkami w półfinale i po wygranej torunian 51:39 w pierwszym meczu spora część środowiska również wieszczyła ich sukces i występ w finale. W rewanżu skończyło się 59:31 dla Motoru i końcu marzeń Apatora.

Wynik braliby w ciemno

Wprawdzie 18 punktów zaliczki to dużo więcej niż 12, do tego torunianie dysponują w tym sezonie zdecydowanie mocniejszą drużyną, a Motor ma swoje problemy, ale pewnym wyniku wciąż nie można być. Wystarczy prześledzić jak im szło przy Alejach Zygmuntowskich w ostatnim czasie. W rundzie zasadniczej Motor wygrał 55:35. Z sześciu meczów w Lublinie w trzech ostatnich latach tylko raz torunianie przekroczyli barierę 40 pkt - w sezonie 2023, ale wówczas losy rywalizacji zostały rozstrzygnięte już w pierwszym meczu.

Torunianie po pierwszym spotkaniu nawet nie próbowali ukrywać, że są zachwyceni wypracowaną zaliczką. - Czy taki wynik wziąłbym w ciemno przed spotkaniem? No pewnie! To więcej niż się spodziewaliśmy. Wynik jest fajny, ale pierwsze pytanie jakie się nasuwa, to jak zrobić w Lublinie 37 punktów? - mówił po meczu na Motoarenie menedżer torunian Piotr Baron.

Tak samo jak ekipa z Torunia wierzy, że po długich siedemnastu latach ponownie sięgnie po tytuł, tak w Lublinie mają nadzieję, że zdobędą mistrzowski laur czwarty raz z rzędu. - Nie poddajemy się, przed nami 15 wyścigów w domu. Musimy zapomnieć o pierwszym meczu i przygotować się jak najlepiej do rewanżu - mówi Jack Holder, który w pierwszym meczu zdobył tylko pięć punktów. - Przegraliśmy sporo, ale już raz coś takiego odrobiliśmy. Mamy cały mecz w Lublinie, żeby oddać serducho na torze i walczyć o marzenia - dodaje Dominik Kubera, któremu poszło nieco lepiej (10 pkt w sześciu startach), ale też ma jeszcze co poprawiać.

Zmarzlik vs Dudek

Bartosz Zmarzlik zdobył w Toruniu 13 pkt w sześciu biegach, choć i jemu zdarzyło się raz przyjechać na końcu stawki. Żużlowcy Motoru poza mistrzem świata mieli ogromny problem z wygrywaniem biegów i poprawa tego elementu musi być pierwszym krokiem, jeśli w Lublinie chcą jeszcze marzyć o obronie mistrzostwa. Starcie Motoru z torunianami to też konfrontacja Zmarzlika z Patrykiem Dudkiem. Pierwszy jest 6-krotnym mistrzem świata, ale w indywidualnych mistrzostwach Polski musiał w tym roku uznać wyższość „Duzersa". Wychowanek Falubazu ma wybitnie udany sezon - przed tygodniem świętował tytuł mistrza Europy, który zapewnił mu start w przyszłorocznym cyklu Grand Prix. Nie można wykluczyć, że to właśnie rodak będzie jednym z najgroźniej podgryzających mistrza globu w sezonie 2026. - Chciałbym utrzymać w kolejnych latach taki poziom. Jak się ma Bartka za plecami, to z motocykla można wycisnąć jeszcze więcej. W Lublinie pewnie będzie ciężko, ale widzimy swoją szansę - mówił po pierwszym meczu Patryk Dudek. Zapowiada się na jeden z najciekawszych finałów od lat. Dawno nikt nie był tak blisko zdetronizowania Motoru, jak torunianie. Początek meczu o 19.30.

Mariusz Rajek