Sport

Statystyki nie biegają, nie skaczą...

Były prezes PZLA, Jerzy Skucha, wierzy, że mistrzostwa świata w Tokio będą dużo lepsze niż mówią prognozy.

Jerzy Skucha wierzy w Anitę Włodarczyk. Fot. Zofia Szuster/PressFocus

LEKKA ATLETYKA

Zgadzam się z obecnym prezesem PZLA, Sebastianem Chmarą, że mogą to być dla Polski bardzo trudne mistrzostwa świata. Po nich będzie okazja porozmawiać z moim młodszym kolegą o przyczynach i receptach na przyszłość. Prawdą jest, że wysyłamy do Japonii 62 osoby, czyli potężną reprezentację, jak na jej siłę - powiedział były prezes PZLA, Jerzy Skucha, który dodał, że jeden z jego kolegów, który kiedyś był szefem szkolenia, mawiał: przez cały tydzień będę się martwił i modlił o jeden brązowy medal.

- To było dawno, ponad 30 lat temu. Teraz nie jest aż tak źle, ale patrząc statystycznie to mamy kilka bardzo niepewnych szans medalowych. To żaden dramat, ale rzeczywistość. Gdzie szukać medalu czy medali? Moim zdaniem najbliżej tego jest skoczkini wzwyż Maria Żodzik. Jeżeli się tak ułoży, że sztafeta mieszana 4x400 m bez Natalii Bukowieckiej awansuje do finału, to z nią w składzie realna jest walka o miejsce na podium - ocenił doświadczony działacz sportowy i analityk.

Młot i oszczep

Zdaniem Skuchy trzecią osobą, która ma szanse na medal jest trzykrotna mistrzyni olimpijska Anita Włodarczyk.

- To stabilna, doświadczona zawodniczka. Troszeczkę poprawiony najlepszy wynik w sezonie może ją plasować w strefie medalowej. Podobnie jest z oszczepnikiem Cyprianem Mrzygłodem, który jeżeli rzuci pod 86 metrów, a tak w tym sezonie rzucał, również nie jest bez szans. Szczególnie, że rozbieg do oszczepu na stadionie w Tokio nie pasował i nie pasuje wielu zawodnikom ze światowej czołówki, rzucającym z tzw. bloku, a Cyprian na szczęście stosuje inną technikę - tłumaczył Skucha.

Dodał jeszcze, że ma szczerą nadzieję na znacznie lepszy występ niż mówi statystyka.

- Ta nie daje nam wielkiego pola do optymizmu, ale Tokio było dla nas zawsze szczęśliwe. Piękne igrzyska w 1964 roku, wspaniały występ w 2021, nawet ponad stan. Do tego często w roku poolimpijskim szło nam lepiej niż zakładaliśmy, czego przykładem może być Berlin 2009, gdy był niespodziewany wystrzał. Na naszą niekorzyść działa to, że w tym roku wielu zawodników ze świata jednak nie odpuściło sezonu i jadą do Japonii bardzo dobrzy lekkoatleci - wskazał.

Aklimatyzacja symboliczna

Wśród potentatów wymienił przede wszystkim ekipę USA, ale zaznaczył, że Amerykanom już kilka razy nie udawało się pokonać w Azji problemów z aklimatyzacją.

- My wybieramy sprawdzony sposób ze zgrupowaniem w miejscowości oddalonej wiele kilometrów od Tokio, ale już w Japonii, pozwalającej się odnaleźć w tej strefie czasowej i klimatycznej. To ten sam ośrodek, w którym Polacy byli przed igrzyskami 2021 roku. Tam można być wyżej i niżej, więc jest wszystko co potrzeba dla różnych bloków, tak dla wytrzymałości, jak i skoków, rzutów, sprintów. To bardzo dobry ruch, do tego miejsce ma symboliczne znaczenie. Oby to dało wystrzał formy w MŚ. Ja nie patrzę tylko na medale. Każde miejsce w pierwszej ósemce, szczególnie młodych zawodników, będzie dobrym sygnałem. Dyscyplina, po słabszych igrzyskach w Paryżu czy mistrzostwach świata w Budapeszcie, potrzebuje zwrotu akcji, bo każdy medal, każdy sukces, to potem sponsorzy, łatwiejsze szkolenie, boom na dany sport - ocenił Skucha.

Kilku polskich zawodników i trenerów jest już w Zaobodairze w Japonii i przechodzi aklimatyzację. Największa grupa wyleci w najbliższych dniach. Biało-czerwoni będą docierać do Tokio na raty, parę dni przed startami.

Płotki i średni dystans

- Tokio ma dla nas pewną symbolikę. Może emocje poniosą naszych zawodników i będzie to lepszy występ. Chciałbym, żeby mój analityczny umysł i statystyczne podejście zawiodły. Szczególnie sukcesów życzę młodzieży, czyli m.in. świetnemu płotkarzowi Jakubowi Szymańskiemu. Proszę też zauważyć, że my mamy trzech fantastycznych chłopaków na 800 m na poziomie 1:44, tylko co z tego, skoro świat biega na poziomie 1:42... W wielu konkurencjach poziom jest rekordowy. Zresztą spodziewam się w Tokio nie jednego rekordu świata Armanda Duplantisa, ale kilku - podkreślił.

I o to chodzi!

Jerzy Skucha prosił też o zwrócenie uwagi kibiców na chód sportowy, w którym do formy wraca Katarzyna Zdziebło, dwukrotna wicemistrzyni świata z Eugene z 2022 roku.

- Jest też Maher Ben Hlima. To naprawdę dobry chodziarz, ale statystyka sytuuje go na miejscach 5-8. To jest jednak sport, gdybyśmy wyniki znali przed mistrzostwami, to kto by się tym ekscytował? - podsumował Skucha.

Tomasz Więcławski/PAP