Spodek: wracają wspomnienia
Z DRUGIEJ STRONY - Paweł Czado
Turniej niósł za sobą mnóstwo zajmujących szczególików. Czy ktoś wiedział, że parkiet otaczały te same bandy, które były wykorzystane podczas słynnych hokejowych mistrzostw świata z 1976 roku, gdy Polska jedyny raz w historii ogrywała ZSRR?
Pomysł turnieju był fantastyczny, czasy i obyczaje ("o tempora, o mores") mu jednak nie sprzyjały. W pewnym momencie kibolskie szaleństwo przysłoniło wręcz wszystko. Byłem, widziałem - nikt nie spodziewał się się, że zwaśnione grupy fanów mogą wpaść w Spodku w tak bitewny szał.
Mówiła cała Polska, choć tym razem nie z powodu fantastycznego widowiska, które potrafili stworzyć piłkarze. Reporterzy w wieczornych programach informacyjnych podawali przede wszystkim liczbę rannych oraz wyrwanych krzesełek. Dobrze, że nikt nie zginął, źle, że turniej zniknął na dekady...
Na szczęście jednak się odrodził! Dzięki zapałowi i wytrwałości Grzegorza Górskiego, byłego piłkarza GKS-u Katowice, w styczniu 2025 odbędą się drugie z rzędu takie zawody. Noszą nazwę Spodek Sport Cup i znowu goszczą świetne drużyny - tym razem także z zagranicy, Czech i Słowacji. Organizatorzy nauczeni doświadczeniem dobierali ekipy pod kątem sympatii na trybunach, całkowicie wykluczającej jakiekolwiek niesnaski.
Najsławniejszym piłkarzem, który ma wystąpić w turnieju, jest Lukas Podolski, który wczoraj spotkał się w Katowicach z dziennikarzami podczas konferencji poświęconej wydarzeniu. Rok temu, w pierwszej edycji, nie zagrał, teraz zapewnia, że tym razem postara się wystąpić. - Kocham grę w hali. Pamiętam tego rodzaju turnieje organizowane w Niemczech. To fajne wydarzenie, coś pięknego podczas przerwy zimowej w rozgrywkach ligowych. Cieszę się na to wydarzenie i mam nadzieję, że przyjdzie dużo kibiców. Pochodzę z ulicy, tam się tak grało i dużo się nauczyłem. Nigdy nie wolno odstawiać nogi, bo zawsze się gra na "maksa", by wygrać” – podkreślił 130-krotny reprezentant Niemiec.
W pełni popieram jego słowa, wiem, co mówi. Pamiętacie halę Baildonu przy ul. Chorzowskiej w Katowicach (dawnej Dzierżyńskiego)? W latach 90., właśnie gdy odbywały się turnieje w Spodku, my, chłopaki z Załęża, którym tamte zmagania zapładniały wyobraźnię, regularnie szliśmy tam nocami. Dawaliśmy stróżowi na flaszkę i graliśmy w nieistniejącej już hali do drugiej, trzeciej nad ranem. Cóż to były za wspaniałe mecze, cóż to były za romantyczne czasy...
Dlatego cieszę się, że już w styczniu znów, jak za dawnych czasów, pójdę do Spodka, żeby zobaczyć piłkarzy. Poczuć klimat, nacieszyć się spotkaniem ze znajomymi. Kultowa impreza w kultowym miejscu. Czy można się więc dziwić, że redakcja "Sportu" jest partnerem medialnym tego wydarzenia?
Ja się temu wcale nie dziwię!
PS O turnieju więcej na s. 6