Sport

Spadkowy Górny Śląsk

ZAPRASZAMY NA STADIONY – Piotr Tubacki

Ile jeszcze? – zdaje się pytać kapitan tyszan Nemanja Nedić. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus

Można sobie wyobrazić scenariusz, w którym przy niekorzystnych rozstrzygnięciach po zakończeniu nadchodzącej kolejki ktoś z Górnego Śląska ląduje w strefie spadkowej I ligi. Po 10 punktów, jakie zgromadziły GKS Tychy i Odra Opole, to rezultaty wręcz żenujące. Do tego tyszanie mają najgorszy atak, a opolanie najgorszą obronę w lidze. Ci drudzy mają oczywiście jeszcze trochę czasu po przejęciu przez nowego trenera, Jarosława Skrobacza, natomiast coraz mniej ma go Artur Skowronek przy ulicy Edukacji. Po Tychach już chodzą słuchy, że krzesło pod bytomskim szkoleniowcem robi się coraz gorętsze. Siedem meczów, dwa punkty, bilans goli 4:15... GKS prezentuje się coraz gorzej, a przecież sąsiedzi z Chorzowa, którzy zmienili trenera w tym samym czasie, pokazali, że można grać zdecydowanie lepiej. Kibice mają już dość gadania o uśpionym potencjale, o obraniu dobrej drogi i nie wiadomo czym jeszcze. Piłka nie jest aż tak skomplikowana i złożona, aby tym właśnie uzasadniać jedną wygraną w 13 kolejkach ekipy takiej, jak GKS. Stal Stalowa Wola i Pogoń Siedlce, najsłabsi kadrowo beniaminkowie, mają prawo tak punktować. Tychy – nie. Można mówić o jakimś minimum, ale „Trójkolorowi” nawet do takowego mają obecnie bardzo daleko.