Sport

Słowa i czyny

Trener Jacek Magiera jeszcze nigdy nie wygrał z obecnym opiekunem Górnika Zabrze, Janem Urbanem.

Nie wiadomo, czy trener Śląska Jacek Magiera (z prawej) będzie mógł uwzględnić w składzie Piotra Samca-Talara. Fot. Artur Kraszewski/PressFocus

ŚLĄSK WROCŁAW

Nie da się ukryć, że sytuacja wicemistrza Polski jest nie do pozazdroszczenia. Ostatnia lokata w tabeli nikomu chluby nie przenosi, a poza tym pojawiły się spekulacje, że jeżeli trener Jacek Magiera w najbliższym czasie nie wyciągnie drużyny z kryzysu, jego dni przy Oporowskiej będą policzone. Wśród jego ewentualnych następców miałby być m.in. Waldemar Fornalik. - Nie miałem żadnego spotkania z ludźmi zarządzającymi klubem - zaprzecza szkoleniowiec Śląska. - Rozmawiamy na bieżąco z prezesem i dyrektorem Davidem Baldą. Oczekuję od siebie, od drużyny, aby Śląsk był na dużo wyższym poziomie. Nie akceptuję sytuacji, w której jesteśmy. To jest niedopuszczalne. Trzeba zrobić wszystko, żeby być w górnej części tabeli. To cały czas jest nasz cel.

Jeden w niepewności

Łatwiej powiedzieć, znacznie trudniej zrealizować plan. Zadania z pewnością nie ułatwi wrocławianom Górnik Zabrze, z którym podopieczni Jacka Magiery zmierzą się na Tarczyński Arenie w sobotę o 20.15. 47-letni szkoleniowiec nie będzie mógł w tym meczu uwzględnić Marcina Cebuli, ponadto pod dużym znakiem zapytania stoi występ Piotra Samca-Talara. - Jego występ to znak zapytania - potwierdził popularny „Magic”. - Nie wiem, czy duży, czy mały. Nie wiemy, czy zagra od początku i czy będzie w kadrze meczowej. Chciałbym mieć zawodników zdrowych w stu procentach.

Poniżej możliwości

Wrocławianie do tej pory próbują przetrawić dotkliwą porażkę w derbach Dolnego Śląska z Zagłębiem Lubin. - Na pewno był to słaby mecz w naszym wykonaniu - powiedział Jacek Magiera. - Rozmawialiśmy, analizowaliśmy, patrzyliśmy na to spotkanie pod wieloma względami. Kierunek obrany po meczu z Cracovią był dobry, świetne spotkanie z Radomiakiem pokazywało, że obrany kierunek był bardzo dobry. Mecz w Lubnie był natomiast nie do zaakceptowania. Wszyscy zawodnicy, oprócz Petera Pokornego, zagrali poniżej swoich możliwości. Mamy swoje wnioski, o których nie chcę mówić. Wiemy, że ten kierunek przez nas obrany jest dobry. W pięciu meczach zdobyliśmy 8 punktów. Jeżeli utrzymalibyśmy taki kierunek, że wygrywamy dwa mecze i dwa remisujemy, to byłoby to dobre. Nie jesteśmy teraz w takim momencie, żeby spodziewać się serii siedmiu meczów wygranych z rzędu. Jednak chcemy dać radość kibicom, których zawiedliśmy. Styl był nie do zaakceptowania. Brak podjęcia stuprocentowej walki trzeszczy w momencie, gdy nie idzie. Mecz trwał 110 minut, a czas rzeczywisty był o pół godziny krótszy. To cenna lekcja, którą mamy nadzieję przełożyć na coś lepszego. Na pewno nie przystoi to zawodnikom, którzy siedzą w naszej szatni, aby być na ostatnim miejscu w tabeli. To piłkarze doświadczeni, z medalami mistrzostw Polski. Mamy bilans 1-6-6 i to jest nie do zaakceptowania. Rozmawialiśmy z zespołem, miałem spotkanie z grupą, która ostatnio więcej grała. Powiedzieliśmy sobie o tym, co leży nam na sercu. Słowa to jedno, a czyny to drugie. Chcemy, żeby słowa, które padły w szatni, przeniosły się na boisko.

Nie wygrał z Urbanem

Nie ukrywam, że docelowo chciałbym wykorzystać Kubę Świerczoka, Sebastiana Musiolika i nawet Adama Basse. Dziś nasza sytuacja w tabeli nie jest taka, że możemy eksperymentować i co chwilę zmieniać system, czy skład. Gramy trzema obrońcami, grupa ludzi, która wystąpiła w Katowicach, Radomiu czy z Rakowem, spełniła oczekiwania. Uważam, że to dla nas optymalne ustawienie i przed meczem z Górnikiem nie zamierzam go zmieniać - zakończył trener Śląska.

Obaj szkoleniowcy, Jacek Magiera i Jan Urban, znają się jak łyse konie, bo „Magic” był przez wiele lat asystentem Urbana w Legii Warszawa. Gdy ich drogi się rozeszły, mierzyli się ze sobą pięć razy. Bilans Magiery to remis i cztery porażki. - To mnie nie denerwuje, raczej jeszcze mocniej motywuje - powiedział Magiera. - Bardzo cenię Jana i powtarzam to przed każdym naszym wspólnym meczem. Znamy się długo, ale to trzeba teraz odłożyć. My nie gramy, tylkonasze drużyny. Życzę mu jak najlepiej, bo to świetny człowiek, ale będę chciał okazać się lepszy.

Bogdan Nather