Sport

Ślązary nigdy się nie poddają!

Gliwicka Sośnica wyrusza na podbój Lublina, by dokonać „zemsty” za poległe w Kozim Grodzie byłe Niebieskie.

Mobilizacja Niebieskich z Kalisza powinna im pomóc w zdobywaniu punktów. Fot. PAP/Wojtek Jargiło

ORLEN SUPERLIGA KOBIET

Chorzowsko-kaliska symbioza w postaci Tauronu Ruchu Szczypiorno ma za sobą pierwszy mecz. Porażka 12 bramkami z lubelskimi wicemistrzyniami Polski nie była jednak powodem do lamentu, tym bardziej że po kwadransie był remis.

Jak mistrzostwo świata

- Dla rywalek mecz z nami był jak trening, a dla nas 12:12 to jak finał mistrzostw świata - obrazowo przedstawia trener Ivo Vavra. Choć różnica między zespołami jest duża, to wynik 39:27 można uznać za mylący. - My na rozegraniu mamy Diablo i w sumie trzy dziewczyny, a w Lublinie są Hiszpanki, Portugalki, Więckowska i dwumetrowa Planeta... Bez wzmocnień trudno będzie rywalizować z takimi drużynami jak Lublin, Lubin - analizuje czeski szkoleniowiec. - Gdy się popełnia proste błędy i nie wykorzystuje dobrych okazji, z -2 od razu się robi -5 i tego już dogonić się nie da. Jeśli jednak będziemy grać tak, jak przez pierwsze 20 minut w Lublinie (15:14 dla Zielonych - przyp. red.), to będziemy punktować. Pewnych rzeczy nie przeskoczymy i jeszcze długa droga przed nami, lecz mamy na czym budować. Wiemy, gdzie zespół wymaga wzmocnień, ale grając na 100 procent mamy szansę na dobre wyniki. Dlatego jestem dumny z dziewcząt, że po tym co przeszły w Chorzowie, ambitnie walczą o swoje.

Pora na Elbląg

Po meczu drużyna spotkała się z prezesami i szczerze porozmawiała o przyszłości. Nie ma już finansowych zaległości, więc ze spokojnymi głowami mogła w piątek pojechać do Elbląga. Tam czekała na nią obiado-kolacja, wieczorny trening i seans wideo. W sobotę w planach był rozruch, ważny mecz ze Startem (18.00) i powrót do Chorzowa. - Mocna analiza pozwoli nam wyciągnąć konkretne wnioski z porażki w Lublinie, które przełożymy na spotkanie ze Startem - doświadczona Marta Gęga wraca do inauguracyjnej porażki. - Mimo pozasportowych okoliczności, przyjechałyśmy do Lublina mocno zmotywowane i chciałyśmy walczyć jak równy z równym. Przy trochę dłuższej ławce mogłybyśmy to robić skuteczniej. Musimy się zgrać, bo nasze przygotowania były mocno zakłócone. Myślę jednak, że z meczu na mecz będzie lepiej. Układamy wszystko od początku, bardzo się staramy, a charakterem na pewno nie odpuścimy. Na ile będziemy miały siły, damy je z siebie. Ślązary nigdy się nie poddają. To, że wszystkie przeprowadziłyśmy się do Kalisza, dużo o nas świadczy. Liczymy, że wkrótce będziemy urywać punkty.

Z pretendentami do złota

Dwa kolejne mecze z głównymi faworytami widnieją w terminarzu śląskiego rodzynka. Po domowej porażce (29:43) z Zagłębiem Lubin Sośnica wyruszyła do Lublina. - Po starciu z mistrzem Polski dostajemy wicemistrza Polski, który rozbił Koszalin i bez większych problemów wygrał z Kaliszem, więc trudno mówić, że jedziemy po punkty - uśmiecha się na myśl o niedzielnym (16.00) trener Michał Kubisztal. - Wiemy z kim zagramy, lecz zapewniam, że niczego nie oddamy za darmo. Jedziemy walczyć. Sprawdzimy się na tle jednego z faworytów do wygrania ligi. Dotkniemy organoleptycznie, w którym miejscu jesteśmy,i jak dużo jeszcze pracy przed nami.

Zbigniew Cieńciała