Śląsko-zagłębiowska brygada medalowa
Nasze panie we wszystkich trzech broniach mogą być siłą napędową reprezentacji. Pierwszy sprawdzian międzynarodowy już niebawem.
Karolina Cieślar (z lewej) po pięciu latach powróciła na planszę i zdobyła brązowy medal. Przegrała ze swoją siostrą Zuzanną (z prawej) w półfinale. Fot. Marcin Bulanda / Press Focus
SZERMIERKA
Aż 15 medali – 9 złotych, 4 srebrne i 2 brązowe – takimi łowami może się pochwalić szermiercza brygada śląsko-zagłębiowska w mistrzostwach Polski rozegranych w Arenie Sosnowiec. Notable okręgowego związku mieli powody do zadowolenia, ale niektórzy trenerzy kręcili nosami, bo ten dorobek mógł być jeszcze większy. Oczywiście, że tak, ale manifestowanie niezadowolenia można było nieco tonować. Na planszach pojawiało się wiele utalentowanej młodzieży, która nie tylko zdobywała cenne doświadczenia, ale również miejsca na podium.
Serce się raduje
Beata Rak, prezes ZKS-u Sosnowiec, a zarazem szefowa okręgowego gremium oraz członkini władz centralnych, była osobą najbardziej zabieganą. Przystawała tylko na chwilę, gdy startowali przedstawiciele jej klubu i wówczas na jej twarzy pojawiały się... rumieńce.
– Miałam taki moment w trakcie zawodów, że powiedziałam sobie: „Nigdy więcej!” – śmiała się pod koniec imprezy. – Gdy emocje już opadną, to pewnie jeszcze spróbujemy. Od strony organizacyjnej, powiem nieskromnie, było nieźle, choć zawsze można coś poprawić. Najważniejsze, że uczestnicy byli zadowoleni. A my mamy podwójną okazję do świętowania, bo przecież odnieśliśmy niecodzienne sukcesy. Śląska koalicja szpadzistek oraz szpadzistów dała do wiwatu i nie ma sobie równych. Z kolei szablistki z Sosnowca udowodniły, że od lat są najlepsze w Polsce. Teraz chcielibyśmy to wszystko przełożyć na większe sukcesy międzynarodowe. Start w igrzyskach olimpijskich w Los Angeles jest priorytetem. Plan jest stworzony i nawet realizowany, bo już teraz trzeba budować ranking. Krzysiek Kaczkowski zdobył w efektownym stylu złoto indywidualnie, ale najwyraźniej opadł z sił podczas występów w drużynie. Musimy się wykazać cierpliwością i spokojnie pracować, by odzyskać drużynowy prymat w szabli panów. Serce się raduje, gdy młodzi zawodnicy przebojem zdobywają miejsca na podium i awansują do reprezentacji. Alicja Klasik ma zaledwie 21 lat i brązowy medal igrzysk olimpijskich, a jest teraz najbardziej... doświadczoną zawodniczką krajowej czołówki! O florecie nie wspominam, bo w naszym okręgu jest jeden klub w Rudzie Śląskiej, który pracuje tylko z dziećmi. Sezon krajowy za nami i teraz będziemy śledzić wydarzenia w najważniejszych imprezach międzynarodowych.
Spełnione oczekiwania, ale...
Zuzanna Cieślar oraz Krzysztof Kaczkowski, filary ZKS-u, nie zawiedli oczekiwań i w efektownym stylu sięgnęli po laury po raz piąty i trzeci.
– Jestem szczęśliwy, ale moje myśli krążą już wokół mistrzostw Europy i świata, bo to jest dla mnie najważniejsze – stwierdził szablista. – Głowa mi wysiadła, straciłem koncentrację i w turnieju drużynowym wypadłem przeciętnie. Tak więc otrzymałem sygnał, że ani na chwilę nie można odpuszczać.
Uraz nogi Zuzanny Cieślar był starannie skrywany, ale działania fizjoterapeuty oraz zaciskanie zębów przez zawodniczkę sprawiły, że zdobyła dwa złote medale.
– To były dla mnie wymagające i stresujące dni, bo przecież wszyscy ode mnie oraz koleżanek oczekiwali zwycięstw. Mieliśmy sporo emocji zwłaszcza w turnieju drużynowym, bo koleżanki z TMS-u Zagłębie solidnie się postawiły. Jednak decydujący głos należał do nas. Mimo wszystko mocno się stresowałam, bo walczyłam przed własną publicznością, a miałem z tym związane kiepskie wspomnienia. Ponadto startowały dwie moje siostry i gdy były na planszy, to występowałam jeszcze w roli drugiego trenera (śmiech). Teraz wcale nie ukrywam, że mierzę wysoko zarówno w mistrzostwach Europy, jak i świata. Z tej pierwszej imprezy przywiozłam dwa medale, więc wypadałoby ten wyczyn powtórzyć i warto pomyśleć o drużynie w obu imprezach. Chcemy spełnić swoje marzenia i wystąpić w igrzyskach olimpijskich, a tam droga wiedzie przede wszystkim przez dobre starty w drużynie. Sezon dla teamu jest najlepszy od lat, tak więc nie zapeszajmy...
Wytrawny taktyk
Tomasz Dominik otrzymał nominację na trenera głównego kadry w lutym i solidnie na nią zapracował, bo przecież swoje podopieczne doprowadził na sam szczyt i od kilku sezonów sukces goni sukces. Podczas turnieju sprawia wrażenie człowieka opanowanego i tylko podczas regulaminowych przerw stara się przekazać najważniejsze uwagi. Wypieki na twarzy doskonale ilustrują, jakie emocje mu towarzyszą.
– Oprócz walk moich podopiecznych śledziłem poczynania innych pod kątem kadry – podkreśla podwójny trener, bo i ZKS-u, i reprezentacji. – Mamy dużo młodych dziewcząt, ale przed nimi sporo pracy i muszą być cierpliwe w tym, co robią. Niemniej mają potencjał, a to jest najważniejsze.
W turnieju drużynowym udowodnił, że jest wytrawnym taktykiem, bo przecież Angelikę Wątor na pierwszą serię walk pozostawił w rezerwie i pojawiła się dopiero w drugiej.
– Rutyna robi swoje, bo wiedziałem, że ostatnie serie będą decydujące – śmiał się szkoleniowiec. – Rywalizacja drużynowa jest specyficzna i trzeba błyskawicznie reagować na wydarzenia na planszy. Teraz przed nami chwila oddechu i zgrupowanie w Spale. Technika i taktyka – to główny nurt naszych zajęć, bo chcemy zachować świeżość przed mistrzostwami Europy. W turnieju indywidualnym oczekuję poprawy lokat, bo one budują pewność siebie zespołu. A w tej drugiej rywalizacji walczymy o podium, bo tylko takie cele trzeba sobie stawiać.
Nasze panie we wszystkich trzech broniach mogą przewodzić rodzimej szermierce, już niebawem mistrzostwa Europy.
Włodzimierz Sowiński
