Skompromitowany były prezes znów chce rządzić polskim tenisem
KOMENTARZ „SPORTU” - Tomasz Mucha
W sobotę wczesnym popołudniem w Warszawie powinniśmy poznać nowego prezesa Polskiego Związku Tenisowego, w którym to - jak w większości krajowych związków sportowych - do ostatnich godzin przed wyborami trwać będzie wojna podjazdowa, przy której rozgrywki na korcie Igi Świątek czy Huberta Hurkacza to niewinne igraszki. Napisałem, że nowego prezesa „powinniśmy poznać”, ale trudno przewidzieć, czy Walne Zgromadzenie Delegatów nie zostanie z jakiegoś powodu zerwane i z wyborów będą nici. Jedynym, który do 31 maja uzyskał poparcie w tzw. terenie i uzyskał mandat kandydata jest obecnie urzędujący Dariusz Łukaszewski, reprezentujący Śląsk, firmujący rozwój i sukcesy Górnika Bytom. Inni potencjalni kontrkandydaci nie spełnili formalnych wymogów startu w wyborach i… dlatego oni i ich poplecznicy chcą elekcję utrącić.
Za sznurki z tylnego szeregu w celu unieważnienia wyborów pociąga były prezes Mirosław Skrzypczyński, który wciąż ma za złe „zdradę” swojego zastępcy - w jego zarządzie Łukaszewski był wiceprezesem. Skrzypczyński zrezygnował jesienią 2022 roku, przed końcem kadencji, by odpierać zarzuty o przemoc wobec podopiecznych i molestowanie seksualne, gdy przed laty był trenerem w Gryfinie, Opalenicy i Zielonej Górze. Od PZT odwróciła się część sponsorów, związek stanął na krawędzi, ale konsekwentne działania zarządu pod kierunkiem Łukaszewskiego odbudowały zaufanie do federacji, która działa coraz prężniej - 2024 rok był najlepszym finansowo w całej historii PZT.
Jedną z pokrzywdzonych przez Skrzypczyńskiego miała być Katarzyna Kotula - dziś minister do spraw równości w rządzie RP, a wówczas 15-letnia tenisistka. Prokuratura Okręgowa w Szczecinie po 1,5 roku ostatecznie umorzyła śledztwo wobec byłego prezesa PZT, m.in. w związku z przedawnieniem karalności czynu, jakim było „doprowadzenie małoletniej pokrzywdzonej przez nadużycie zaufania wynikającego z faktu bycia jej trenerem do poddania się innej czynności seksualnej lub wykonania takiej czynności”, ale dochodzenie w przypadku Kotuli wykazało, że doszło do molestowania, o czym świadczy fragment uzasadnienia umorzenia śledztwa (cytat za wiadomości.onet.pl): „Poczynione w oparciu o relację pokrzywdzonej ustalenia faktycznie wskazują, że zachowania, których dopuścić miał się wobec niej Mirosław Skrzypczyński, skierowane były przeciwko wolności seksualnej, w czasie kiedy Katarzyna Kotula, urodzona w dniu 1 lutego 1977 r., nie miała skończonych 15 lat oraz po tej dacie, o czym świadczy wpis w jej pamiętniku z dnia 13 marca 1992 r. Zebrany w tej sprawie materiał dowodowy nie dostarczył podstaw do stwierdzenia, aby do opisywanych zdarzeń doszło w wyniku stosowania przemocy rozumianej jako fizyczne przełamania oporu ofiary oraz, aby w ich wyniku doszło do obcowania płciowego pokrzywdzonej ze sprawcą. Pomiędzy ofiarą a sprawcą istniała specyficzna relacja mistrz - uczeń, która uzasadniała zaufanie pokrzywdzonej do trenera - autorytetu”.
Prowadząca sprawę prokurator wskazała w uzasadnieniu, że za czyny, których dopuścił się wówczas Skrzypczyński, dziś mogłoby mu grozić nawet do 15 lat pozbawienia wolności, ale uległy przedawnieniu już w 2002 roku.
Nowy zarząd PZT na wniosek specjalnej komisji wprowadził procedury etyczne w związku i w pracy trenerów, nawet bardziej rygorystyczne od tych z tak zwanej ustawy Kamilka. Mimo to ośmielony brakiem odpowiedzialności za przewiny z przeszłości, ale skompromitowany moralnie Skrzypczyński chciałby wrócić i rządzić polskim tenisem z drugiego szeregu. Forsowany przez niego kandydat nie uzyskał jednak wymaganego statutem poparcia, w przeciwieństwie do Łukaszewskiego, którego wspierać ma 7 regionalnych związków, w tym - co niezwykłe!, bo ze Śląskiem z reguły zantagonizowane - Warszawa i Mazowsze. Z macierzystym Śląskiem powinno to zapewnić mu większość głosów wśród 109 delegatów. Ale tenisowe antagonizmy w terenie są długowieczne, burzliwe i jak widać nie mają linii granicznych, więc piłeczka będzie w sobotę rozgrzana do czerwoności
Mirosław Skrzypczyński (z lewej) chce „zaszkodzić” obecnemu prezesowi PZT Dariuszowi Łukaszewskiemu (z prawej)… Fot. Łukasz Sobala/PressFocus