Skazani na spadek
Wysoka przegrana w pierwszym meczu o siódme miejsce ze Stalą Gorzów do minimum zredukowała szanse na pozostanie w ekstralidze ROW-u Rybnik.
Nicki Pedersen zbyt rzadko przyjeżdżał z przodu, aby ROW mógł się przeciwstawić rywalom w ekstralidze. Fot. Gleb Soboliev / Press Focus
PGE EKSTRALIGA
W Rybniku już nie jedną, a praktycznie dwoma nogami są w Metalkas 2. Ekstralidze. Po przegranej 39:51 w rewanżu nawet cud nad Wartą może nie wystarczyć, aby podopieczni Piotra Żyto przedłużyli swoje nadzieje na pozostanie w gronie najlepszych. Wygrana różnicą minimum 13 punktów (ROW zajął ostatnie miejsce po rundzie zasadniczej, przez co nawet przy remisowym bilansie wyżej sklasyfikowana będzie Stal) wydaje się poza realnym wyobrażeniem. Zwłaszcza że ROW w tym sezonie na wyjeździe przegrał wszystkie mecze i tylko raz przekroczył barierę 40 punktów (z Falubazem w rundzie zasadniczej Rekiny przegrały 42:48).
Smutny los beniaminka
W Rybniku przerabiają ten sam scenariusz, co pięć lat temu, gdy spadli w roli beniaminka, ale nie są w tym przypadku odosobnieni. Dwa lata temu szeregi najlepszych po zaledwie roku musiały opuścić Wilki Krosno, a rok wcześniej Ostrovia Ostrów (notując przy tym komplet porażek w sezonie). W ostatnich pięciu latach utrzymać po awansie udało się jedynie ekipom z Torunia oraz Zielonej Góry, ale to kluby z potężnym kapitałem, które zbudowały składy za grube miliony. Weryfikacja dla tych, którzy nie chcą się zarzynać po awansie (Ostrów) i stawiać wszystkiego na jedną kartę, jest niezwykle brutalna – to szybki spadek. Zresztą nawet ci, którzy mają pieniądze (Krosno) i są gotowi przepłacać zawodników, nie mają w kim wybierać, bo kontrakty na kolejny sezon najlepsi zawodnicy podpisują na długo przed decydującymi rozstrzygnięciami.
W Rybniku muszą zastanowić się, co dalej, ponieważ za rok wrócić do grona najlepszych może być bardzo trudno. Zakusy na awans z pewnością będzie miał przegrany tegorocznego finału Metalkas 2. Ekstraligi (raczej Polonia Bydgoszcz), oczywiście przy założeniu, że nie poradzi sobie w barażu ze Stalą. Do tego mocarstwowe plany mają w Krośnie, gdzie już ogłosili kontrakty Jasona Doyle'a czy Luke'a Beckera.
Skład na spadek
Skład zmontowany przez Krzysztofa Mrozka już przed sezonem był oceniany jako najsłabszy w stawce i skazywany na spadek. ROW potrafił wygrać trzy mecze w sezonie, kilka razy zostawić po sobie dobre wrażenie, bo lepiej niż można było przypuszczać, spisywali się Maksym Drabik oraz Rohan Tungate. Na całej linii zawiedli za to Nicki Pedersen (ten w dodatku psuł atmosferę) oraz Chris Holder, ale czy naprawdę można było liczyć, że będzie inaczej? Duńczyk jest trzykrotnym mistrzem świata, ale po ostatni tytuł sięgał, gdy Fidel Castro zrezygnował z funkcji prezydenta na Kubie (2008), w tym roku skończył 48 lat. Australijczyk (38 lat skończy 24 września) po swój jedyny światowy laur sięgnął cztery lata później. Gdyby taki skład rybniczanie zmontowali 10 lat temu, mieliby szanse bić się o tytuł, teraz zaś byli skazani na problemy.
Rybniczanie nie mieli również wielkiego wyboru wśród zawodników U-24. Postawili przede wszystkim na Kacpra Pludrę, który zawodził przez większość sezonu. Najlepszy występ zaliczył na torze w Gorzowie (9 punktów plus dwa bonusy), ale nawet gdyby powtórzył wynik w przyszłą niedzielę, ROW raczej nie odrobi strat z pierwszego meczu. W piątek zdobył zaledwie punkt, a po meczu nie potrafił do końca zrozumieć tak słabej dyspozycji. – Co mogę powiedzieć? Od środy byłem w Rybniku, odbyliśmy dwa treningi, na których wszystko pasowało, a w meczu byliśmy jak na wyjeździe. To był zupełnie inny tor niż podczas meczu z Falubazem, przegrane starty przesądziły o sprawie – ocenił. Czy zachował przed rewanżem choć urzędowy optymizm? – Niedawno byliśmy w Gorzowie i każdy widział, jak to wygląda. Chciałbym powtórzyć wynik z rundy zasadniczej albo go polepszyć. Zobaczymy, co los przyniesie – dodał Pludra. Mecz w Gorzowie zaplanowano na 21 września.
Mariusz Rajek
