Sport

Show, jakich mało

W niespełna dwa tygodnie zespoły z Zawiercia i Warszawy spotkały się już cztery razy. W sobotę w stolicy będzie ten ostatni raz...

Bartosz Kwolek starał się jak mógł w każdym elemencie i był ważną postacią zespołu gospodarzy. Fot. PAP/Michał Meissner

PLUSLIGA

Po raz kolejny siatkarze z Aluron CMC Warty i PGE Projektu stworzyli niebywałe widowisko i show, jakich mało. I znów o wygranej zadecydował tie-break, i ponownie zapisany po stronie gospodarzy. Dzięki wygranej zawiercianie wyrównali stan półfinałowej rywalizacji. Kto awansuje do finału, zdecyduje ostatni mecz w sobotę i o wyniku znów mogą zadecydować dwie piłki...

Komplet publiczności w Arenie Sosnowiec stworzył niesamowitą atmosferę już na długo przed pierwszym gwizdkiem. Siatkarze z Zawiercia wyszli na mecz z ogromną koncentracją i od pierwszej piłki dominowali na parkiecie. Zaczęli od prowadzenia 3:1, a potem kto pojawił się w polu serwisowym, ten wywierał na rywalach presję. Prowadzenie błyskawicznie wzrosło do 8 „oczek” (11:3), a potem nawet do 10. Zwycięstwo w inauguracyjnym secie nie podlegało dyskusji. Trudno się dziwić, skoro goście zaliczyli 12 błędów, w tym 7 w polu serwisowym.

W drugiej odsłonie oba zespoły nie mogły sobie wypracować przewagi większej niż dwa punkty. A i ona natychmiast była niwelowana. Wynik oscylował wokół remisu. Gdy Karol Butryn został zatrzymany blokiem, na tablicy pojawił się kolejny remis 21:21. W końcówce w polu serwisowym stanął jednak Jurij Gładyr, a on jest znany z kąśliwych zagrywek. Przy jego sprytnym uderzeniu punkt zdobył Bartosz Kwolek. Po chwili Gładyr popisał się dwoma asami serwisowymi. Seta zakończył autowy atak Karola Borkowskiego. 

Prowadzenie 2:0 jest jednak trudne. Niby zwycięstwo w meczu jest na wyciągnięcie ręki, ale potrzebne jest jeszcze postawienie "kropki nad i" i ogromna koncentracja. Goście zwiększyli siłę uderzeniową i zaczęli „ciułać” punkty. Prowadzili 16:11, ale przecież „Jurajscy rycerze” są znani z waleczności. Zmniejszyli straty do punktu (19:20). Warszawianie znów odskoczyli na 24:21. I tak jak wcześniej, miejscowi nie spasowali. Patryk Łaba zdobył punkt, a chwilę później Kwolek zafundował rywalom asa. Przy stanie 23:24 środkowy gości Jurij Semeniuk popisał się skutecznym atakiem. 

Wygranie seta przez PGE Projekt w dużej mierze było zasługą udanej zmiany. Kevina Tilliego zastąpił Tobias Brand. Niemiec zaprezentował się niebywale, miał 75-procentową skuteczność w ataku. Libero Damian Wojtaszek miał 13 obron i również dołożył cegiełkę do wygranej w tej odsłonie. A w kolejnym secie znów emocje sięgały zenitu. Końcówka ponownie należała do gości. Po raz kolejny dał o sobie znać Brand, a w ostatniej akcji Kwolek został zatrzymany blokiem.

Przed tie-breakiem zawiercianie mieli jeszcze jeden wielki problem, bo pod koniec czwartej odsłony parkiet z grymasem bólu opuścił Aaron Russell. Poniżej oczekiwań spisywał się natomiast Butryn, który miał poważny problem z pokonaniem bloku i został zmieniony przez Amerykanina Kyle Ensinga. Goście prowadzili już 10:7 i nic nie wskazywało, że losy spotkania się odmienią. Miguel Tavares Rodrigues doprowadził do remisu 11:11 i rozpoczęła się gra punkt za punkt. Po stronie gospodarzy punktował Bieniek, a w ostatniej akcji Jakub Kochanowski posłał piłkę w siatkę. Uff, słychać był oddech ulgi zawierciańskich kibiców w sosnowieckiej hali.


◼  Aluron CMC Warta Zawiercie – PGE Projekt Warszawa 3:2 (25:14, 25:22, 23:25, 22:25, 16:14)

ZAWIERCIE: Tavares Rodrigues (3), Kwolek (18), Gładyr (7), Butryn (12), Russell (16), Bieniek (11), Perry (libero) oraz Zniszczoł, Łaba (2), Ensing. Trener Michał WINIARSKI.

WARSZAWA: Firlej (1), Tillie (2), Kochanowski (8), Weber (18), Szalpuk (12), Semeniuk (11), Wojtaszek (libero) oraz Kozłowski, Bołądź (7), Borkowski, Brand (13), Wrona. Trener Piotr GRABAN.

Sędziowali: Paweł Burkiewicz i Maciej Kolendowski (obaj Kraków). Widzów 3294.

Przebieg meczu

I: 10:3, 15:6, 20:10, 25:14.

II: 10:9, 14:15, 20:19, 25:22.

III: 8:10, 11:15, 18:20, 23:25.

IV: 8:10, 15:14, 20:18, 22:25.

V: 5:4, 7:10, 16:14.

Bohater – Miguel TAVARES RODRIGUES.

Włodzimierz Sowiński