Sport

Rzutem na taśmę!

Drużyna Goncalo Feio obie bramki strzeliła w doliczonym czasie każdej z połów.

W ten sposób Rifet Kapić dał Lechii prowadzenie, ale to było za mało... Fot. PAP/Leszek Szymański

Po sensacyjnym zwycięstwie na Stamford Bridge z Chelsea kibice Legii zapewne liczyli, że ligowy „razowiec” z Lechią Gdańsk będzie małym piwem przed śniadaniem. Nic bardziej mylnego - jak już wielokrotnie przekonaliśmy się, dzielenie skóry na niedźwiedziu jest zajęciem bardzo ryzykownym. Drużyna ze stolicy w poniedziałkowe popołudnie do pewnego momentu spotkania spisywała się nędznie, podopieczni trenera Goncalo Feio bardzo długo nie mieli żadnego pomysłu na sforsowanie zasieków obronnych przeciwnika. Dość powiedzieć, że do 38 minuty legioniści nie oddali celnego strzału!

Mało tego, od 30 minuty drużyna z Łazienkowskiej miała manko. Po bardzo szybkim kontrataku Słowak Tomasz Bobczek zbyt długo zwlekał z podaniem piłki do Camilo Meny, ale snajper gości został „wycięty” przed polem karnym. Początkowo sędzia Patryk Gryckiewicz zastosował korzyść, lecz po chwili cofnął akcję i zarządził rzut wolny dla Biało-zielonych". Bośniak Rifet Kapić lewą nogą huknął jak z armaty, a strzał był nie tylko bardzo silny, ale również precyzyjny i futbolówka minąwszy mur, zatrzepotała w siatce. Wyrównującego gola legionistom sprezentował poniekąd arbiter z Torunia. Mianowicie przedłużył pierwszą połowę o minutę, a gdy minął doliczony czas pozwolił gospodarzom kontynuować akcję. Po dośrodkowaniu Patryka Kuna z prawej flanki głową w poprzeczkę strzelił Ilja Szkurin, a skuteczną dobitką popisał się Luquinhas. W ten sposób Białorusin „niechcący” asystował przy trafieniu Brazylijczyka.

W 53 min Szkurin najpierw wywalczył rzut karny, a po chwili koncertowo go zmarnował! Strzelił tak anemicznie po ziemi, że bramkarz Lechii, Szymon Weirauch, złapał piłkę! Końcówka meczu była szaleńczym pościgiem Legii za trzema punktami. W 84 min Mena poślizgnął się i gospodarze ruszyli z kontrą. Ruben Vinagre zacentrował w pole karne rywali i po interwencji Eliasa Olssona futbolówka trafiła w poprzeczkę!

W doliczonym czasie gry doświadczyliśmy prawdziwego horroru. W 91 min po stracie Wojciecha Urbańskiego i kapitalnym podaniu Kapicia w sytuacji sam na sam z Kacprem Tobiaszem znalazł się Bobczek, lecz trafił w bramkarza Legii! Zwycięskiego gola Legia strzeliła 5 minut później po dośrodkowaniu z kornera Wahana Biczachczajna i główce Jana Ziółkowskiego, chociaż sędzia doliczył tylko pięć minut...

Bogdan Nather

TO NAM SIĘ PODOBAŁO?

Drużyna z Łazienkowskiej mimo „drogi przez mękę” wyszarpała zwycięstwo, ambitnie walcząc do ostatniego gwizdka.


OCENA MECZU

◼  Legia Warszawa - Lechia Gdańsk 2:1 (1:1)

0:1 - Kapić, 30 min (wolny), 1:1 - Luquinhas, 45+2 min (asysta Szkurin), 2:1 - Ziółkowski, 90+6 min (głową, asysta Biczachczjan)

LEGIA: Tobiasz 6 - P. Kun 5, Ziółkowski 6, Kapuadi 5, Vinagre 5 - Goncalves 5 (81. Szczepaniak niesklas.), Oyedele 5, Morishita 5 - Chodyna 5 (81. Biczachczjan niesklas.), Luquinhas 6 (70. W. Urbański 3) - Szkurin 5 (70. Pekhart 3). Trener Goncalo FEIO. Rezerwowi: Kovaczević, Augustyniak, Barcia, Olewiński, Jędrzejczyk.

LECHIA: Weirauch 6 - Piła 5, Pllana 5, Olsson 5, Kałahur 5 - Mena 5, Kapić 6, Żelizko 6, Chłań 5 (56. Carenko 5) - Bobczek 5 (90+3. Neugebauer niesklas.), Wjunnyk 5. Trener John CARVER. Rezerwowi: Gutowski, Chindris, Wendt, M. Głogowski, Wójtowicz, Sezonienko, Gueho.

Sędziował Patryk Gryckiewicz (Toruń) - 5. Asystenci: Marcin Boniek i Bartosz Kaszyński (obaj Bydgoszcz). Czas gry 98 min (47+51). Widzów 21841. Żółte kartki: Oyedele (88. faul) - Chłań (21. faul), Olsson (53. faul).

Piłkarz meczu -  Jan ZIÓŁKOWSKI


MÓWIĄ LICZBY
LEGIA LECHIA
57 posiadanie piłki 43
4 strzały celne 3
7 strzały niecelne 6
9 rzuty rożne 2
2 spalone 0
7 faule 8
1 żółte kartki 2