Rzut po medal, podejście drugie
Skoro nie udało się Anicie Włodarczyk, to może miejsce na podium wywalczy pięciokrotny mistrz świata Paweł Fajdek? Finał męskiego młota we wtorek o godzinie 14.
Paweł Fajdek podczas poniedziałkowych eliminacji. W finale musi się poprawić, jeżeli po trzech latach chce wrócić na podium światowych imprez. Fot. PAP/EPA
To będzie jedna z ostatnich realnych szans polskiego lekkoatlety na medal mistrzostw świata w Tokio. Paweł Fajdek do wtorkowego finału młociarzy awansował z drugim wynikiem rundy kwalifikacyjnej - 78,78 m. 36-latek, pięciokrotny mistrz świata, już podczas sierpniowych mistrzostw Polski sygnalizował zwyżkę formę. W Bydgoszczy rzucił 79,07. W poniedziałek awans do wtorkowego finału zapewnił sobie niewiele bliższą próbą.
Start na Narodowym Stadionie podopieczny Szymona Ziółkowskiego zaczął od rzutu na 75,74 - do automatycznej kwalifikacji potrzebne było prawie metr dalej, 76,50. Drugie podejście było już na miarę awansu, lepsze o ponad 3 metry od pierwszego i zapewniło Polakowi udział w finale.
- Pierwszy rzut był z drobnym błędem na wejściu, szarpnąłem barkiem troszeczkę, ale nie chciałem go spalić, bo rzuty zaliczone są ważne. Drugi rzut był o wiele lepszy. Większy luz w barkach, lepiej utrzymana pozycja w pionie i lepszy wynik. Wszystko, co trzeba było zrobić, zostało na teraz zrobione, a we wtorek finał - powiedział Fajdek.
Pytany o reakcję trenera po jego drugim rzucie w eliminacjach (Ziółkowski westchnął i pokręcił głową) młociarz ocenił, że szkoleniowiec „chyba się modlił”. - Wiadomo, że eliminacje to największy stres. Śmialiśmy się, że do końca normalnie być nie może. Pierwszy rzut byłby na granicy awansu, ale dobrze, że nie trzeba było czekać, bo trener by... No, już bardziej osiwieć nie może - zażartował Fajdek, bo Ziółkowski jest... łysy.
Dalej od Polaka rzucił jedynie obrońca mistrzowskiego tytułu. Kanadyjczyk Ethan Katzberg awans zapewnił sobie znakomitym rzutem na 81,85 – to wyrównany rekord eliminacji mistrzostw globu Ziółkowskiego sprzed 24 lat, z Edmonton. Lider tegorocznych tabel Węgier Bence Halasz spokojnie w 1. próbie zaliczył 78,42. W eliminacjach ze światowej czołówki odpadł tylko Francuz Yann Chaussinand, który zajął 14. miejsce.
- Katzberg pokazał, że można tutaj rzucać daleko. Cała czołówka nie zawiodła. Każdy z dużym Q. Zobaczymy jutro, kto będzie w formie wieczorem, bo rano, jak widać dziś, w formie byli wszyscy najmocniejsi. Koło jest bardzo dobre, szybkie. Problemy zaczną się dopiero, jeżeli pojawi się deszcz - zauważył pięciokrotny mistrz świata, który cztery lata temu w Tokio zdobył brązowy medal olimpijski wynikiem 81,53 m. - Teraz też trzeba będzie rzucić 81 metrów, żeby zdobyć tu medal .
Do finału nie awansował drugi z naszych młociarzy, Marcin Wrotyński. W jedynej poprawnej - trzeciej - próbie, zaliczył 69,33, i został sklasyfikowany na ostatnim, 36. miejscu. Miesiąc temu w Białymstoku rzucił 76,17, rezultat, który w Tokio zapewniłby mu miejsce w 12-osobowym finale.
(t, PAP)
5 ZŁOTYCH medali mistrzostw świata ma w kolekcji Paweł Fajdek - jego seria zaczęła się w 2013 roku w Moskwie, trwała w Pekinie (2015), Londynie (2017), Doha (2019), a zakończyła się w 2022 roku w Eugene. Na poprzednim czempionacie, w 2023 w Budapeszcie, był czwarty, a rok temu na igrzyskach w Paryżu - piąty.
