Sport

Rumieniec wstydu...

Rewanżowy sparing z Ukrainą nie udał się naszym kadrowiczom.

Alan Łyszczarczyk wyrównał, ale - zdaniem sędziów - już po czasie. Fot. PAP/Jarek Delmanowicz

O przegranej hokeistów Polski w rewanżowym meczu towarzyskim z Ukrainą 1:2 zadecydowała nie tylko niemrawa gra zespołu, ale i... setna sekundy. Niemal równo z końcową syreną Alan Łyszczarczyk posłał krążek do siatki, ale sędziowie po analizie wideo gola nie uznali. Porażka nie ma żadnych konsekwencji, ale na twarzach naszych reprezentantów powinien pojawić się rumieniec wstydu. Tego spotkania nie powinni przegrać. Niefrasobliwość kosztuje...

Trener Robert Kalaber przed drugą potyczką zdecydował się na dwie zmiany. Bartosz Florczak, defensor STS Sanok, zastąpił Kacpra Maciasia, zaś Krystian Mocarski wystąpił zamiast Bartłomieja Jeziorskiego. Ta ostatnia roszada była w pełni uzasadniona, bowiem napastnik GKS-u Tychy doznał drobnego urazu i i opuścił jeden dzień treningu. Wydawało się też, że miejsce Macieja Miarki między słupkami zajmie Mateusz Studziński, który miał szansę zadebiutować w biało-czerwonych barwach, jednak szkoleniowcy uznali, że jego umiejętności jeszcze są za małe, by wystąpić w reprezentacji. W pierwszym meczu Miarka poza jednym błędem spisywał się bez zarzutu i miał okazję bronić po raz drugi z rzędu. Trzeba przyznać, że w 1. tercji zademonstrował refleks i zaliczył kilka udanych interwencji. Jednak w 16 min nie uchronił zespołu przed utratą gola. Przed naszą bramką powstało spore zamieszanie, Miarka obronił trzy uderzenia, ale w końcu Iłła Krykla z bliskiej odległości skierował krążek do siatki. Nim padł gol, trwała wyrównana gra, ale to Ukraińcy przejawiali do niej większą ochotę. Jednak przy nieco większym szczęściu nasi mogli objąć prowadzenie. Florczak w 6 min zdecydował się na uderzenie z dalszej odległości i trafił w słupek. Potem okazję do wyrównania miał niezwykle aktywny Alan Łyszczarczyk, a także obrońca Oskar Jaśkiewicz.

Po 20 minutach gry zjeżdżaliśmy ze stratą gola. W przerwie w naszej szatni pewnie było głośno, bo drugą tercję zaczęliśmy od mocnego uderzenia. Mateusz Ubowski otrzymał świetne podanie z własnej strefy i znalazł się przed Serhijem Pisarenką. Błyskawicznie uderzył i krążek wylądował na... spojeniu słupka z poprzeczką. W następnej minucie Kamil Sadłocha znalazł się tuż przed bramkarzem, ale nie zdołał go pokonać. Nasi hokeiści prezentowali się zdecydowanie lepiej, ale ciągle mieliśmy stratę trafienia. W 32 min Jakub Ślusarczyk i Łyszczarczyk mieli okazje do wyrównania, ale krążek mijał cel. W końcu Karol Biłas zdecydował się na strzał spod niebieskiej linii, zaś przed bramkarzem umiejętnie pracował Mateusz Bezwiński i krążek wpadł między parkanami Pisarenki. Krótko przed zakończeniem tej udanej odsłony Patryk Krężołek miał okazję na prowadzenie, ale przestrzelił.

Ostatnia tercja obfitowała w niedokładności i chaos. Nasi hokeiści oddali inicjatywę i mieli sporo problemów. W 43 min Gościński odpoczywał w boksie kar, ale nie było konsekwencji. W 50 min na ławę kar został odesłany Szymon Kiełbicki i Ołeksander Szapowałow znów w zamieszaniu zdobył gola. I dopiero po tej stracie nasi hokeiści ruszyli do ataku - Pisarenko miał sporo pracy. Na 68 sek. przed końcem trener Kalaber wziął czas i wycofał Miarkę. Podczas gry sześciu na pięciu Łyszczarczyk znów obił słupek, a równo z syreną umieścił krążek w bramce gości. Sędziowie zdecydowali się na analizę wideo. Ostatecznie zdecydowali, że krążek wpadł po czasie, a potem jeszcze dyskutowali ze sztabem Biało-czerwonych...

Nasi hokeiści rozczarowali, bo mieli tylko przebłyski dobrej gry. Strzały w słupek są niecelnymi... Ten dwumecz dostarczył trenerom sporo materiału, a ze swej strony dodamy, że tylko kilku zawodników spełniło oczekiwania i zasługuje na kolejne nominacje do kadry.


◼  Polska – Ukraina 1:2 (0:1, 1:0, 0:1)

0:1 – Krykla – Sidorenko – Dachnowski (15:12), 1:1 – Biłas – Brynkus (33:45), 1:2 - Szapowałow – Ratusznyj (51:01, w przewadze).

Sędziowali: Paweł Kosidło i Wojciech Czech – Kacper Król i Michał Żak. Widzów 1800.

POLSKA: Miarka; Jaśkiewicz - Noworyta, Horzelski – Górny, Florczak (2) – Biłas, Naróg – Wanacki; Sadłocha – Syty – Łyszczarczyk, Krężołek – Smal – Kiełbicki (2), Gościński (2) – Bezwiński – Brynkus, Mocarski – Ubowski – Ślusarczyk. Trener Robert KALABER.

UKRAINA: Pisarenko; Hrebenik – Sysak, Dachnowski (2) – Wołkow, Warawa – Ratusznyj, Matusewicz; Borodaj - Zacharow – Worona, Szapowałow - Krykla – Sidorenko, Panczenko (2) - Carkowski - Pansenko, Janiszewski – Mazur – Kowalczuk. Trener Dmytro CHRYSTYCZ.

Kary: Polska – 6 min, Ukraina – 4 min.

44 SEKUNDY  brakowały do końca kary Kiełbickiego, gdy goście zdobyli drugiego, jak się okazało, zwycięskiego gola.

(sow)