Sport

Różne połowy

Przed przerwą tyszanie zdobyli trzy gole, a po zmianie stron ŁKS zasłużył na honorowe trafienie.

Jakub Budnicki zdobył siódmego gola w sezonie. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus

W poniedziałkowym meczu popularnych „Rycerzy Wiosny” z zespołem prawdziwych liderów tegorocznej rywalizacji w I lidze, teraźniejszość wzięła górę nad przeszłością. GKS Tychy wygrał bowiem w Łodzi z ŁKS-em 3:1 w spotkaniu, które miało dwa oblicza.

W pierwszej połowie to co prawda łodzianie odważnie zaczęli i kilka razy zapędzili się w okolice pola bramkowego Marcela Łubika, ale bramkarz tyszan nie musiał interweniować, bo gospodarzom brakowało skuteczności w finalizowaniu akcji. Goście zaprezentowali się odwrotnie - już w 10 min pokazali, na czym polega umiejętność zdobywania bramek. Gdy uderzenie Natana Dzięgielewskiego zostało zablokowane przez Sebastiana Rudola, do odbitej piłki natychmiast doskoczył Julius Ertlthaler i nieatakowany przez nikogo płaskim strzałem z 20 metra zaskoczył Aleksandra Bobka.

To trafienie rozochociło „Trójkolorowych" i poszli za ciosem, wykorzystując stałe fragmenty. W 17 min po dośrodkowaniu Juliana Keiblingera do piłki najszybciej doskoczył Marko Dijaković i wolejem przymierzył pod poprzeczkę, ale golkiper łodzian był czujny i przerzucił futbolówkę na rzut rożny. Po nim Jakub Budnicki wpisał się na listę strzelców. Stoper tyszan podwyższył swój dorobek strzelecki w tym sezonie do 7 goli.

Na tym się jednak zapał tyszan nie wyczerpał, bo w 23 min Dzięgielewski strzelił wprost w Bobka. Chwilę później nic już jednak nie uratowało miejscowych, bo po fatalnym podaniu Michała Mokrzyckiego do... Ertlthalera, Austriak wykorzystał prezent. Przejął podanie przed polem karnym, następnie na linii „16” ograł Krzysztofa Fałowskiego i w sytuacji sam na sam ulokował futbolówkę w siatce.

Niezadowolony z tego, że łodzianie nie oddali w pierwszej połowie ani jednego celnego strzału, trener Ariel Galeano w przerwie zarządził 4 zmiany. Tym ruchem odmienił oblicze drużyny. ŁKS zaczął bowiem strzelać celnie i już w 52 min Gustaf Norlin znalazł się w pojedynku z Łubikiem, który błyskawicznie skrócił kąt i zagrodził drogę do bramki. Również 2 minuty później kapitan tyszan był pierwszoplanową postacią, popisując się efektowną paradą po mierzonym strzale Maksymiliana Sitka z 20 metra.

Ofensywna postawa ŁKS-u przyniosła efekt w 65 min, gdy spod linii końcowej Kamil Dankowski dograł piłkę przed bramkę tyszan, a tam Husein Balić wyskoczył zza pleców obrońców i wolejem strzelił pierwszego gola w tym sezonie. Na więcej łodzianom tyszanie już jednak nie pozwolili. Skoncentrowali się na defensywie i choć w drugiej połowie to oni nie oddali ani jednego celnego strzału, to w miarę spokojnie dotrwali do ostatniego gwizdka sędziego. Sięgnęli po piąte zwycięstwo z rzędu, a zarazem 11. wygraną spośród 12 spotkań rozegranych w rundzie rewanżowej. Nadal mierzą w strefę barażową, na którą łodzianie w tym sezonie już nie mają szans.

Jerzy Dusik

OCENA MECZU ⭐ ⭐ ⭐

◼  ŁKS Łódź – GKS Tychy 1:3 (0:3)

0:1 – Ertlthaler, 10 min, 0:2 – Budnicki, 19 min (głową), 0:3 – Ertlthaler, 27 min, 1:3 – Balić, 65 min

ŁKS: Bobek – Dankowski, Rudol, Fałowski, Głowacki – Młynarczyk (46. Sitek), Kupczak (46. Terlecki), Mokrzycki (46. Hinokio), Wysokiński (72. Wzięch), Balić – Mrvaljević (46. Norlin). Trener Ariel GALEANO.

GKS: Łubik – Budnicki, Tecław, Dijaković – Keiblinger, Makowski (68. Niewiarowski), Bieroński, Błachewicz (80. Kubik) – Ertlthaler, Śpiączka (68. Stangret), Dzięgielewski (68. Niemann; 85. Rumin). Trener Artur SKOWRONEK.

Sędziował Łukasz Karski (Słupsk). Widzów 6169. Żółte kartki: Wysokiński – Śpiączka, Keiblinger, Rumin.

Piłkarz meczu – Julius ERTLTHALER