Równo w dół
Wszystkie trzy łódzkie drużyny ligowe poziomu ogólnopolskiego prezentują... wyrównany poziom - zajmują 11. miejsce.
Juljan Shehu jest ostatnio w wysokiej formie. Fot. Artur Kraszewski/PressFocus
Chodzi o ekstraklasowy Widzew, pierwszoligowy ŁKS i grające w II lidze rezerwy ŁKS-u. Mogło być nawet gorzej: Widzew ma wprawdzie ujemny bilans meczów z Koroną, ale ten czynnik przy te samej liczbie punktów jest brany pod uwagę dopiero na końcu rozgrywek. Na szczęście dla siebiejest lepszy od kielczan pod względem ogólnej różnicy bramek i oficjalnie też jest na razie jedenasty.
Kto kapitanem?
W tej fazie sezonu obserwujemy więc niepokojące równanie w dół łódzkich drużyn – i długoterminowe, bo co to za osiągnięcie znaleźć się na końcu w drugiej dziesiątce tabeli, i krótkodystansowe, bo całkiem niedawno cała trójka zajmowała jeszcze dziewiąte miejsca. Zostało już niewiele czasu na poprawę i na honorowy finisz, bo żadnego premiowanego celu ŁKS i Widzew już nie osiągną.
Korona dopadła Widzew w najgorszym dla łodzian momencie i wygrała trzeci kolejny mecz z łódzkim rywalem. Zabrakło trzech kluczowych zawodników (Żyry, Hanouska i Pawłowskiego) i trzeba było sięgać po rezerwy. Zastępcy nie wypadli dobrze: Peter Therkildsen nie umiał odnaleźć się na pozycji stopera, grający po raz pierwszy w Widzewie w wyjściowej jedenastce Szymon Czyż nie ma prawa porównywać się z Hanouskiem, tak jak i Jakub Łukowski – z Pawłowskim. Trzeba też było mianować nowego kapitana, bo funkcję tę pełniła w tym sezonie właśnie... trójka nieobecnych. Kapitanem „czwartego wyboru” został więc Rafał Gikiewicz, najstarszy wiekiem na boisku. To był jego oficjalny debiut w tej roli, ale nieoficjalnie Gikiewicz nosił już opaskę w meczu z Piastem, gdy Bartłomiej Pawłowski został zmieniony.
Najlepsza wiosna
Marek Hanousek i Mateusz Żyro wrócą teraz po kartkach do składu, Pawłowskiego zobaczyć będzie można za trzy tygodnie. Zabraknie natomiast w sobotę Juljana Shehu, najlepszego w zespole Widzewa w Kielcach. Poziom jego gry uprawniał go do wystawienia surowych ocen swoim kolegom: – Daliśmy przeciwnikom wszystko to, czego chcieli. Było wiele niepotrzebnych fauli i rzutów wolnych, a wiadomo przecież, że w tym elemencie Korona jest groźna. Satysfakcję z dobrej gry można mieć po wygranym meczu. Co z tego, że strzeliłem gola, skoro nie dał on nam zwycięstwa.
Faktycznie, oba gole dla Korony to efekt rozegrania rzutów wolnych, a te „jugadas prefabricados” (prawda, że po hiszpańsku to lepiej brzmi niż „stałe fragmenty”?) to wręcz znak firmowy kielczan. Warto zauważyć, że Shehu zdobył bramkę w trzecim kolejnym spotkaniu (wcześniej strzelał też Piastowi i Lechii). Zadebiutował niedawno w reprezentacji Albanii (choć nie na Wembley przeciwko Anglii, na co liczył) i nie ulega wątpliwości, że przeżywa właśnie najlepszą wiosnę swojej kariery. Przydałby się na mecz z Motorem, ale to on tym razem będzie na trybunie przeżywał grę swoich kolegów, bo jeden z tych „niepotrzebnych fauli” w Kielcach to jego robota: zobaczył żółtą kartkę już w trzeciej minucie. Radykalne przetasowanie nastąpić też musi w obronie, ale trener będzie miał problem z wytypowaniem bocznych obrońców, bo występ Marcela Krajewskiego (kontuzja w Kielcach w 51 minucie) i Samuela Kozlovsky’ego jest niepewny.
No i jeszcze trzeba „wyczarować” skutecznego napastnika, bo na razie nie jest nim ani Lubomir Tupta, ani Hubert Sobol, ani tym bardziej urlopowany już w Widzewie definitywnie Said Hamulić. Padło w klubie hasło „Benjamin Kaellman”, wsparte wymownym spojrzeniem w kierunku portfela nowego właściciela…
Wojciech Filipiak