Sport

Rok wściekłej czerwieni

Hiszpanie zdominowali europejską scenę reprezentacyjną. Zdobyli kontynentalne mistrzostwo, strzelili najwięcej goli i wygrali najwięcej meczów.

Lamine Yamal (z lewej) i Nico Williams (w środku) poprowadzili Hiszpanię do zwycięstwa na Euro 2024. Fot. Spada/LaPresse/SIPA USA/PressFocus

PODSUMOWANIE EUROPEJSKICH REPREZENTACJI

Kiedy dwa lata temu Luis de la Fuente obejmował reprezentację Hiszpanii, chyba sam nie spodziewał się, jaką maszynę uda mu się skonstruować. Pozytywny sygnał dały mu już co prawda eliminacje do mistrzostw Europy oraz wygrane w międzyczasie finały Ligi Narodów. Jednakże w zeszłym roku, kiedy nadszedł czas Euro, mówiło się głównie o tym, że „La Furia Roja”, czyli „Wściekła czerwień”, to zespół dopiero w budowie. Zresztą pierwsze spotkanie minionych 12 miesięcy... przegrał z Kolumbią, która – mimo obecności kilku gwiazd – nie wystawiła najmocniejszego składu. Okazało się jednak, że była to jedyna porażka Hiszpanów w 2024 roku.

Wyprzedzili Niemców

Niewielu już pamięta, że hiszpańskie społeczeństwo było bardzo podzielone nominacją de la Fuente na selekcjonera. Wielokrotnie kwestionowano jego wybory, ale jak pokazało życie – okazały się one słuszne. Dobrym przykładem było postawienie na młodziutkiego Lamine'a Yamala z Barcelony, który dzień przed finałem Euro skończył dopiero 17 lat, wcześniej bijąc kilka rekordów dotyczących aspektów młodości. Ten chyba najważniejszy dotyczył faktu, że skrzydłowy został najmłodszym piłkarzem, jaki kiedykolwiek wystąpił na turnieju mistrzostw Europy, bijąc tym samym wynik... Kacpra Kozłowskiego z poprzedniego czempionatu. Strzelając pięknego gola w półfinale z Francją, wówczas jeszcze 16-latek został najmłodszym zdobywcą bramki dla Hiszpanii w historii ME.

W znakomitej grze wtórował mu na drugiej flance Nico Williams, który 22 lata skończył... dwa dni przed finałem. Strzelił w nim jednego z goli, a asystował mu nie kto inny, jak właśnie Yamal. Anglicy odpowiedzieli trafieniem Cole'a Palmera, ale tuż przed końcem decydującego gola strzelił Mikey Oyarzabal, dzięki czemu Hiszpania wygrała swoje czwarte Euro w historii, stając się w tej kwestii kontynentalnym rekordzistą. Jeden sukces mniej zanotowali Niemcy.

Zastąpić Rodriego

„La Furia Roja” czarowała jednak nie tylko na Euro. Także w Lidze Narodów zwyciężyła swoją grupę w dywizji A, wygrywając 5 z 6 spotkań, a tylko z Serbami remisując. W jej meczach na ogół dużo się działo, strzelała dużo goli, choć trafienia te rozkładały się na większą liczbę graczy.

Dodatkowo należy podkreślić, że de la Fuente stanął jesienią przed niełatwym zadaniem, jakim było zastąpienie w zespole Rodriego. Zdobywca Złotej Piłki i kluczowa, choć nie zawsze pierwszoplanowa, postać mistrzostw Europy zerwała więzadła, wypadając na długi okres. Dziurę po pomocniku Manchesteru City znakomicie załatał jednak Martin Zubimendi z Realu Sociedad, dzięki któremu Hiszpanie nie odczuli braku jednej ze swoich gwiazd. Nie bez powodu zresztą podobny manewr chce zastosować... angielski klub, rozważając ściągnięcie Zubimendiego w miejsce kontuzjowanego Rodriego.

Nie zapomnieli mu tego

Co też warto zaznaczyć, Hiszpania była częścią prawdopodobnie najlepszego europejskiego meczu 2024 roku. W ćwierćfinale Euro zmierzyła się w Stuttgarcie z gospodarzami, Niemcami, których pokonała po dogrywce 2:1 (choć „śmierdziało” już karnymi). Nie bez przyczyny nazywano to spotkanie „małym finałem”, bo eksperci byli raczej zgodni co do tego, że oba zespoły prezentują najlepszy futbol na niemieckim czempionacie. Żałowano wręcz, że nie było to spotkanie decydujące o losach tytułu, bo od strony piłkarskiej było w nim wszystko. Zarówno gole, piękne akcje, ofensywna gra, jak i taktyczne wyrachowanie, techniczne zaawansowanie oraz szczelna defensywa. Była też jedna z najgłośniejszych kontrowersji minionego roku, czyli ręka hiszpańskiego obrońcy Marca Cucurelli, po której Niemcy domagali się rzutu karnego. Sędziowie do teraz spierają się, jaka powinna być interpretacja tego zdarzenia i z jego powodu... zaczęli nawet kombinować nad kolejnymi zmianami w przepisach gry. Nasi zachodni sąsiedzi nie zapomnieli tego Cucurelli i w pozostałych meczach turnieju wygwizdywali każdy jego kontakt z futbolówką. Prawie 3 miesiące po tym zajściu UEFA w końcu zabrała głos, stwierdzając, że brak karnego był decyzją błędną.

Florian Wirtz (nr 17) i Kai Havertz z 6 golami byli najskuteczniejszymi strzelcami Niemiec w 2024 roku. Fot. IMAGO/PressFocus

Wiedzieli, co robią

Niemcy zresztą mieli bardzo mieszane uczucia po odpadnięciu z Euro. Z jednej strony wiedzieli, że grali dobrze, że odpadli z godnym rywalem, że ćwierćfinał był celem, do którego typowano ich w najrozsądniejszych przewidywaniach. Z drugiej jednak... czuli ogromny niedosyt, bo niewiele przecież brakowało, aby pokonać najtrudniejszego w teorii przeciwnika. Warto jednak nadmienić, że porażka z Hiszpanią była ich jedyną w 2024 roku. Na stronie 5 można znaleźć tabelę, która w procentowym rozliczeniu pokazuje, kto osiągnął jaki wynik w minionych 12 miesiącach. Hiszpanie są oczywiście najlepsi, ale „Die Mannschaft” jest tuż za nimi. Można wręcz rzec, że oba zespoły prezentowały prawie identyczny poziom, co jest wielką pochwałą dla selekcjonera Juliana Nagelsmanna, który kontrakt z reprezentacją Niemiec przedłużył już w kwietniu. Tamtejsi kibice z pewnym dystansem spoglądali na tę decyzję, nie mając pewności, jak ich przedstawiciele poradzą sobie na domowym Euro. Okazało się jednak, że działacze Deutscher Fussball-Bund tym razem wiedzieli, co robią.

Historyczny sukces San Marino

Wspomniany bilans reprezentacji europejskich ze strony 5 nie jest idealny, lecz obrazuje, jak w swoich spotkaniach radziły sobie konkretne drużyny. Stąd podium zamyka... Grecja, która nie miała wielu okazji do wpadek, omijając Euro, ale z powodzeniem rywalizując w dywizji B Ligi Narodów (mierzyła się z Anglią, raz wygrywając, a raz przegrywając). Tuż za nią uplasowała się z kolei... Mołdawia! Wygrała 6 z 10 meczów, tylko 2 przegrywając, korzystając z podobnego przywileju co... polskie kluby w europejskich pucharach. Tak jak nasza pozycja w rankingu poprawia się dzięki grze w raczej słabawej Lidze Konferencji, tak Mołdawia nie narzekała na grę w dywizji D Ligi Narodów, gdzie dwukrotnie ograła Andorę, a raz Maltę. Do tego dorzuciła towarzyskie zwycięstwa z Cyprem, San Marino i... Kajmanami i - tak jakoś wyszło. Jasne, że nie były to w żadnym stopniu miarodajne mecze, jednakże biorąc pod uwagę plan, jaki założyli sobie Mołdawianie, zrealizowali go znakomicie i to liczy się dla nich najbardziej. Tak samo jak wiekopomny sukces zaliczyło San Marino, wygrywając w 2024 roku swój drugi i trzeci mecz w historii! Co więcej, były to oficjalne wygrane, dające awans do dywizji C Ligi Narodów! Tak jak i w przypadku pierwszego zwycięstwa sprzed 20 lat, tak i w drugiej i trzeciej próbie Sanmaryńczycy rozprawili się z... Liechtensteinem. Ten to ma pecha...

Mbappe wypadł z gry

Średnio satysfakcjonujący rok zaliczyła wspomniana Anglia. Z jednej strony dotarła do drugiego z rzędu finału Euro, ale z drugiej... znowu przegrała. Tyle chociaż dobrze, że wróciła do dywizji A Ligi Narodów. Z półfinału mistrzostw Europy na pewno mogą być zadowoleni Holendrzy i Francuzi, choć ci drudzy prezentowali na turnieju grę daleką od satysfakcjonującej. W kontekście „Trójkolorowych” głośno było jesienią z powodu... Kyliana Mbappe. Selekcjoner Didier Deschamps, który po wielu spekulacjach pozostał na stanowisku, postanowił bowiem nie powoływać swojej największej gwiazdy. 26-latek nie notował dobrego wejścia w Realu Madryt, miał też napięte relacje z Deschampsem i jak na razie nie słychać nic na temat tego, aby wrócił do kadry.

Przyzwoity rok zaliczyła Portugalia, wygrywając grupę w Lidze Narodów, ale raczej zawodząc w fazie pucharowej Euro. Dwa razy bezbramkowo remisowała, ale o ile Słowenię po karnych jeszcze wyeliminowała, o tyle Francji już uległa. Na pewno oczekuje się tam czegoś więcej, tak jak i więcej oczekiwano po Chorwacji. „Vatreni” ustąpili Portugalii w LN, a na Euro nawet nie wyszli z grupy. Prawda, zostali wyprzedzeni przez Hiszpanię i raczej anonimowe w minionym roku Włochy, ale apetyty były tam zdecydowanie większe.

Zardzewiałe pokolenie

Co w takim razie mają powiedzieć Belgowie? „Czerwone diabły” to prawdopodobnie największy zawód Europy minionego roku, jeśli porównamy oczekiwania i rzeczywistość. Na Euro były wyraźnym faworytem swojej grupy, ale finalnie drżały o awans w rywalizacji ze Słowacją, Rumunią i Ukrainą. Wszyscy skończyli z 4 punktami na koncie i o wyjściu decydował bilans goli, który na swoje szczęście ekipa Domenico Tedesco miała odpowiedni. Oglądając jednak jej grę, bolały zęby, czego najlepszym przykładem był jeden z najnudniejszych meczów mistrzostw, gdy w 1/8 finału Belgia przegrała 0:1 z również nieczarującą Francją. To nie był jednak koniec belgijskich kłopotów, bo drużyna ta zawiodła w Lidze Narodów. Owszem, miała pełne prawo skończyć za plecami Włochów i Francuzów, ale niekoniecznie mając tyle samo punktów, co Izrael, który zresztą „na do widzenia” jeszcze ją pokonał... Złote pokolenie „Czerwonych diabłów” mocno już przyrdzewiało (jedyny przypadek w historii, by złoto złapało rdzę) i w kolejnych latach będzie musiało mocno popracować, aby dorównać kroku tym najlepszym. Romelu Lukaku czy Kevin De Bruyne wiecznie grać nie będą...

Kevin De Bruyne zrozumiał, że w Belgii ma nieco gorszych partnerów do gry niż w Manchesterze City. Fot. David Catry/Isosport/Content Curation/SIPA USA/PressFocus

Na swoje pocieszenie Belgowie mogą zerknąć na Bośniaków. Bałkańska reprezentacja jest jedyną w Europie, która w 2024 roku nie wygrała ani jednego spotkania. Trzeba jednak zaznaczyć, że w przeciwieństwie do San Marino i Mołdawii grała w dywizji A, z Niemcami i Holandią, a w spotkaniach towarzyskich rywalizowała z Anglią i Włochami (trzeba było wziąć Kajmany). W starciach z najsilniejszymi o zwycięstwa było Bośni i Hercegowinie trudno, a my... chyba to skądś znamy.

Piotr Tubacki

0 MECZÓW
wygrała w minionym roku Bośnia i Hercegowina, pod względem statystycznym będąc najgorszą reprezentacją Starego Kontynentu. Po dwa zwycięstwa zanotowały natomiast takie kraje, jak Gibraltar czy San Marino.

27 GOLI  

stracił w 2024 roku Kazachstan, co czyni go najgorszą defensywą strefy UEFA. Kazachowie rozegrali 11 spotkań, a w ogólnym zestawieniu jakościowym (patrz strona 5) wyprzedzili tylko Bośniaków.


41 GOLI   
strzelili Hiszpanie, będący najgroźniejszą ofensywą Starego Kontynentu. Było im o tyle łatwiej, że razem z Anglikami rozegrali najwięcej spotkań – po 17.


1 MECZ w minionym roku przegrali Hiszpanie, Niemcy i... Bułgarzy. Nikogo innego nie było tak trudno pokonać.


3 BRAMKI
 zdobyły Andora i Białoruś, co czyni je najsłabiej atakującymi reprezentacjami Europy.


6 BRAMEK
stracili Grecy – to najlepszy wynik w strefie UEFA