Sport

Rok „Sagana”

Marek Saganowski już od ponad 12 miesięcy trenuje piłkarzy Zagłębia. Jak na standardy klubu z Sosnowca to całkiem niezły wynik.

Marek Saganowski w klubie z Sosnowca ma jeszcze sporo do zrobienia... Fot. Mateusz Sobczak / Press Focus

ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC

Pracę w Zagłębiu rozpoczął 5 kwietnia 2024 roku, gdy jego degradacja do II ligi była już przesądzona. W bieżącym sezonie ma wprowadzić zespół przynajmniej do baraży umożliwiających grę o awans na zaplecze ekstraklasy. Jak na razie plan wykonuje, bo jego podopieczni zajmują 5. lokatę.

Małe elementy

Przed ekipą z Sosnowca jednak jeszcze kilka spotkań, a konkurencja nie śpi. Po słabym początku rundy wiosennej Zagłębie wygrało dwa mecze z rzędu i poprawiło sytuację w tabeli. – Dalej robimy swoje i realizujemy założenia. Tak było przed meczami z Hutnikiem Kraków i Olimpią Elbląg. Bramka Kamila Bilińskiego w końcówce tego ostatniego spotkania pokazała, że ta drużyna jest skonsolidowana, że tworzy kolektyw. Często powtarzam zawodnikom, że nie mogą się obrażać, kiedy w jednym czy drugim meczu przyjdzie im usiąść na ławce rezerwowych, bo w takiej kadrze każdy jest małym elementem w dużych trybach i jeśli będzie miał szansę zagrać, to musi podnieść poprzeczkę. Zmiennicy znowu, jak wcześniej w Krakowie, zapewnili nam trzy punkty. Cieszę się z takiego podejścia moich podopiecznych. To pełny profesjonalizm – podkreśla Marek Saganowski.

W Sosnowcu liczą więc na podtrzymanie dobrej passy i trzecie kolejne zwycięstwo. Łatwo jednak nie będzie, bo Zagłębie zmierzy się na wyjeździe z liderem z Grodziska Mazowieckiego. – Wbrew pozorom mecz z Olimpią był większym obciążeniem psychicznym dla zawodników niż będzie ten sobotni z Pogonią. Przed przyjazdem do Sosnowca Olimpia nie straciła bramki w dwóch meczach. Ciężko się gra, dopóki nie otworzy się wyniku. Olimpia lubi grać w niskiej obronie i wychodzić z kontratakiem, ale na szczęście znaleźliśmy na nich sposób. Do meczu z liderem, mając w pamięci dotkliwą porażkę z rundy jesiennej 2:6, podejdziemy inaczej. Mamy plan i będziemy się starali go zrealizować – zapewnia szkoleniowiec sosnowiczan, którego kontrakt z klubem obowiązuje do końca bieżącego sezonu.

Ciągle w budowie

Nad Saganowskim kilkukrotnie zbierały się w tym sezonie ciemne chmury, ale jak na razie kryzysy udało mu się zażegnać. – Na podsumowanie jeszcze przyjdzie czas, jednak wszyscy wiemy, że nie jest tak łatwo utrzymać się w Zagłębiu przez rok. Oczywiście bardzo się cieszę, ale są różne sytuacje. Nie można za szybko zwalniać trenerów, trzeba poczekać na efekty ich pracy. Tak samo jest z zawodnikami, którzy tutaj przychodzą. Nie możemy wymagać, że z dnia na dzień będą brylować jak w mniejszych klubach. Do tego klubu trzeba dorosnąć i się przyzwyczaić. To nie jest łatwe ani dla trenerów, ani dla zawodników. Musimy mieć czas – podkreśla „Sagan” i dodaje, że o przedłużeniu kontraktu na razie nie rozmawiał. – Jestem skupiony na dokończeniu obecnej umowy, która obowiązuje do 30 czerwca i to jest dla mnie najważniejsze. Cieszę się, że jestem w Sosnowcu. To wielki klub, z którym chcę wrócić na salony. To normalne w życiu trenera, że jak jest dobrze, to wszyscy mu klaszczą, a jak źle, to jest pierwszy do zwolnienia. Nie przejmuję się tym, choć może przyjść taki moment, w którym Saganowski zostanie wezwany do gabinetu prezesa. Ten zespół jest budowany od ośmiu miesięcy. Czas pracuje dla mnie, dla piłkarzy i dla całego klubu – podsumowuje Saganowski.

Krzysztof Polaczkiewicz

35 MECZÓW  pod wodzą Marka Saganowskiego rozegrało Zagłębie; 11 wygrało, 9 zremisowało i 15 przegrało.