Sport

Robakiewicz za Paragwajczyka

Przesilenie w Łodzi. ŁKS ma nowego szkoleniowca!

Ryszard Robakiewicz jak Piotr Gierczak w Górniku. Ma prowadzić swój klub do końca sezonu. Co potem? Fot. lkslodz.pl

ŁKS ŁÓDŹ  

Po dwóch miesiącach pracy w Łodzi (od 25 lutego) i ośmiu meczach, w których drużyna zdobyła siedem punktów – ale tylko jeden w ostatnich pięciu – Ariel Galeano przestał być trenerem ŁKS-u.

Ryzyko nie wyszło

Paragwajski eksperyment był nieudany: okazało się, że sukces Galeano w pracy z najlepszym zespołem swojego kraju Libertad (dwa tytuły mistrzowskie) nie wynikał z jego nadzwyczajnych umiejętności, a raczej z tego, że z tak mocnym na tamtejsze warunki zespołem wygrałaby ligę nawet… teściowa magazyniera.

– Postanowiliśmy wyskoczyć z tej polskiej trenerskiej karuzeli i zaryzykować. Jestem przyzwyczajony do ryzyka w biznesie, ale to ryzyko się nie opłaciło. Wracamy na ziemię, szukamy teraz trenera doświadczonego, ze znajomością polskich realiów i specyfiki naszej ligi, której Galeano wyraźnie nie rozumiał. Nie do przeskoczenia okazała się też bariera kulturowa, brak było komunikacji między zawodnikami a trenerem – mówi współwłaściciel ŁKS Dariusz Melon, który wraz z wiceprezesem do spraw sportowych Robertem Grafem rządzi teraz w klubie.

ŁKS zwolnił więc piątego trenera w ciągu ostatnich dwóch lat. Szóstym będzie – tymczasowo, do końca sezonu – Ryszard Robakiewicz, piłkarz ŁKS-u i Legii w latach 1982-89, reprezentant Polski, potem szkoleniowiec w wielu zespołach młodzieżowych (asystent trenera w kadrach od lat 16 do 21) i w łódzkim SMS-ie. Ostatnio pracował w akademii ŁKS-u i był w sztabie trenerskim pierwszej drużyny, doskonale zna więc wszystkie słabe i mocne strony drużyny.

Szansa dla młodych

Sytuacja łódzkiego klubu jest jasna: o barażach nie ma już mowy, spadek nie grozi, choć dla stuprocentowej pewności potrzebny jest jeszcze jeden punkt, na przykład w dzisiejszym meczu w Stalowej Woli. Celem to dograć z godnością ten sezon do końca, a potem powalczyć o awans w przyszłym sezonie. – Trzon drużyny zostanie zachowany, bo zawodnicy teraz grający mają większy potencjał, niż ostatnio pokazywali. Zmiany w składzie na pewno nie będą radykalne – zapowiada Melon i zapewnia, że ta transferowa powściągliwość na pewno nie jest wynikiem braku funduszy. – Mamy budżet na poziomie 30 milionów złotych i taka kwota jest zabezpieczona – twierdzi.

Główny właściciel klubu (drugim pozostaje Tomasz Salski, który jednak w praktyce odsunął się od działalności) ma zaufanie do odpowiedzialnego za pion sportowy Roberta Grafa. – Wyniki nie są zadowalające i go obciążają, ale chcę z nim nadal pracować – zaznacza.

Końcówka sezonu to okazja do autopromocji dla młodych zawodników z rezerw. Pecha miał widoczny ostatnio Aleksander Iwańczyk, którego do końca sezonu wyłączyła kontuzja (podobnie jak Hiszpana Andreu Arasę), ale pewne miejsce w składzie miał ostatnio Krzysztof Fałowski, dobry występ w rezerwach dał awans Kacprowi Terleckiemu do pierwszej drużyny, czekają na swoje kolejne szanse sprawdzani już Zając, Sławiński, Wzięch, Książek. No i może pokaże się wreszcie w meczu pierwszego zespołu ŁKS-u „wieczny rezerwowy” z Napoli bramkarz Hubert Idasiak, o którym kibice chyba już zapomnieli. Obecna sytuacja łodzian w tabeli sprzyjać będzie kadrowym eksperymentom w końcówce sezonu…

Wojciech Filipiak