Rekordowa przegrana
Mecz Lecha z Puszczą zostanie w pamięci kibiców na długo.
Piłkarze Puszczy Niepołomice najprawdopodobniej pożegnają się z ekstraklasą. Fot. www.puszcza-niepolomice.pl
Rzadko się zdarza, żeby w ligowych rozgrywkach na najwyższym poziomie na tablicy wyników widniał rezultat 8:1. Jeszcze rzadziej, żeby przy takim wyniku popisać się stuprocentową skutecznością, a tak było przecież w przypadku walczącego o mistrzostwo Polski Kolejorza. Wszystkie osiem uderzeń w wykonaniu Mikaela Ishaka i spółki wylądowały w siatce biednego Kewina Komara!
Aresztowani na dworcu
W tym wieku tylko raz zdarzyło się, żeby ktoś wygrał i strzelił w ligowym meczu więcej bramek od Lecha. Było to w kwietniu 2003 roku, kiedy Górnik pokonał u siebie rozlatująca się wtedy Pogoń Szczecin – po okresie rządów Sabri Bekdasa i Lesa Gondora – aż 9:0. Trzy razy na listę strzelców wpisał się wtedy Adam Kompała, po dwa gole zdobyli Rafał Kaczmarczyk i Adrian Sikora, a po jednym Tomasz Prasnal i Marek Koźmiński. Zrujnowana wtedy kadrowo i finansowo Pogoń w całych rozgrywkach wygrała tylko dwa mecze, a straciła aż 77 bramek.
Do rekordu ekstraklasy trochę jeszcze oczywiście zabrakło. Został on ustanowiony w pierwszym sezonie ligi. 11 września 1927 Wisła rozgromiła u siebie TKS Toruń aż 15:0! W tym meczu 6 goli zdobył słynny Henryk Reyman, patron obecnego stadionu „Białej gwiazdy”. Wiśle w tamtym mistrzowskim dla niej sezonie było o tyle łatwiej, że biedny TKS grał tylko w dziesiątkę. Dlaczego? Bo wcześniej w Toruniu na dworcu, przed przyjazdem do Krakowa, została aresztowana szóstka zawodników TKS! Aresztu dokonała tamtejsza żandarmeria, aby zmusić graczy do występu w meczu mistrzostw wojskowych, a nie ligowych, choć wszyscy mieli prawidłowe urlopy…
Przeprosiny od trenera
Jak tę porażkę odebrano w Niepołomicach? - To jest wstyd przegrać 8:1. Ja wiem, że tak przegrywały też dużo lepsze zespoły: chociażby Brazylia na mundialu, czy też wiele drużyn klubowych, lepszych od Puszczy. Mam jednak swój honor i ambicję, więc chciałbym przeprosić. Co innego trenowaliśmy, a co innego zagraliśmy. Czeka nas naprawdę poważna rozmowa po tym meczu. Do czegoś musi dojść, by zespół zrozumiał, o co walczymy i jak się trzeba zachowywać w takich meczach. Mam nadzieję, że ta kolejka nie pozbawi nas szans na utrzymanie w lidze. Nie jesteśmy tuzami, ale wiele razy już pokazaliśmy charakter. Jest satysfakcja z tego, co się robi, kiedy funkcjonuje się z zespołem, który pokazywał wysoki mental. Jeszcze się nic nie skończyło. Oczywiście czeka nas bardzo trudne zadanie, a wyjść z tego dołka będzie ciężko. Będziemy jednak walczyć do końca – zapowiada Tomasz Tułacz, który jedenastkę z Niepołomic prowadzi od 2015 roku.
Przed Puszczą bardzo trudne zadanie utrzymania ekstraklasy. W poprzednim sezonie, jako beniaminkowi, udało się, zawsze jednak – tak wskazuje rzeczywistość – trudniej jest w kolejnych rozgrywkach. Niepołomiczanie mają zdobytych 27 punktów i aż sześć „oczek” straty do bezpiecznej strefy, a na dodatek przed nimi bardzo wymagający kalendarz, bo do końca rozgrywek grają jeszcze u siebie z ostatnią w tabeli Stalą Mielec, z Widzewem Łódź na wyjeździe i na koniec 24 maja ze Śląskiem Wrocław w domu.
Michał Zichlarz