Sport

Refleksja Papszuna

Pole position Rakowa z dwupunktową przewagą nad Lechem na cztery kolejki przed końcem sezonu nie gwarantuje jeszcze niczego...

Choć w tabeli prowadzi Raków, to Radosław Murawski (nr 22) przekonuje, że Lech wciąż wierzy w zdobycie mistrzostwa Polski. Fot. Paweł Jaskółka / Press Focus

RAKÓW CZĘSTOCHOWA

To był wymarzony weekend dla częstochowian. Będący już bardzo blisko ostatniej prostej podopieczni Marka Papszuna, niczym fenomenalny Słoweniec Tadej Pogačar, oddalili się od peletonu i chyba tylko Lech jest jeszcze w stanie przeszkodzić Medalikom w zdobyciu drugiego w historii mistrzostwa Polski.

Dziękują sami sobie

Piłkarzom Rakowa nie doskwiera założona kilka kolejek wstecz żółta koszulka lidera klasyfikacji generalnej, że utrzymamy się w kolarskim klimacie. Regularność, pewność siebie, dyscyplina taktyczna, znakomita organizacja w defensywie i dobra dyspozycja nie tylko podstawowej jedenastki, lecz także zmienników, to najczęściej wymieniane atuty wodzirejów ekstraklasy. Co innego rywale zajmujący aktualnie niższe stopnie podium, którzy w niedzielę solidarnie potracili punkty. Kolejorz naiwnie zremisował w Radomiu, Jaga łatwo straciła pełną pulę w Kielcach. – Możemy dziękować sami sobie, że zrobiliśmy taką robotę. Wiem, z jakiego punktu wychodziliśmy w tym sezonie, tymczasem niedużo już nam brakuje, by zapewnić sobie medal i udział w europejskich pucharach – rzucił z lekka filozoficznie szkoleniowiec częstochowskiej drużyny i przyznał się do interesującego przemyślenia. – Wtrakcie meczu ze Śląskiem naszła mnie pewna refleksja – zdradził Marek Papszun. – Chyba dokładnie sześć lat temu Raków zapewnił sobie awans do ekstraklasy. Proszę zwrócić uwagę, jaki postęp zrobiliśmy od tego czasu. Piąty sezon prowadzę Raków w ekstraklasie i proszę zobaczyć, jakie sukcesy osiągnęliśmy w takim krótkim okresie. Jestem dumny, że jestem częścią tej historii. I dalej walczymy o najwyższe cele. A cokolwiek by się w tym sezonie działo, to duma z tego, co tutaj robimy, z ludzi ze mną współpracujących i z tego, jakie osiągamy wyniki, pozostanie we mnie na zawsze – uśmiechał się częstochowski The Special One, dodając szybko, jakby z lekka zdziwiony swoją otwartością, że sezon się dalej toczy, więc jeszcze nie pora na emocjonalne wywody. – Na to przyjdzie czas po sezonie, a teraz trzeba iść dalej – mrugnął z uśmiechem.

Co wiemy na pewno

Zanim ruszymy za tą myślą „ojca chrzestnego” sukcesów Rakowa, dorzucimy, że marzec był dla trenera Papszuna także powrotem do innej szczęśliwej passy. Otóż w sezonie 2022/23 czterokrotnie z rzędu zdobywał tytuł Trenera Miesiąca, którego wybierają wszyscy szkoleniowcy ekstraklasy. Dodać trzeba, że to także nagroda dla całego zespołu za ciężką pracę na treningach i determinację w meczach ligowych. Przypomnijmy, że wtedy częstochowianie sięgnęli po mistrzostwo Polski, a ten, który ich prowadził, został Trenerem Sezonu. Po roku przerwy znów Raków trenera Papszuna znowu stawia całą ligę na baczność, a z każdą rozegraną serią spotkań coraz mniej zagadkowe staje się pytanie, czy ten szkoleniowiec powtórzy sukces sprzed dwóch lat i sięgnie z drużyną po kolejne trofea. Co zatem wiemy na pewno? Że na cztery kolejki przed końcem pole position z dwupunktową przewagą nad drugim Kolejorzem tak naprawdę nie gwarantuje jeszcze niczego w walce o złoto. Oraz że po porażce z Koroną z rywalizacji wypisała się Jagiellonia, choć teoretycznie wszystko się może jeszcze zdarzyć. – Tabela jasno pokazuje, kto będzie mistrzem Polski – uważa Zbigniew Boniek w „Prawdzie Futbolu”. – Żeby wygrywać i robić piękne mecze, to może każdy. Ale żeby zdobywać tytuły, puchary, to musi mieć dobrą obronę. Zobaczcie, ile meczów przegrał Raków, a ile Lech i Jagiellonia. To kolosalna różnica. Dwa razy tyle meczów Lech przegrał niż Raków. Według mnie, jeśli rzeczywiście tak jest, że trzeba mieć dobrą obronę, by wygrać rozgrywki, to tutaj jest game over.

W kontrze do Bońka

W kontrze do opinii byłego prezesa PZPN-u staje Radosław Murawski. Nikt dookoła nas zapewne już nie wierzy w mistrzostwo Polski. Ale my wewnętrznie wciąż wierzymy. Tyle że nie patrzymy na Raków, nie patrzyliśmy już przed meczem w Radomiu. Skupiamy się na sobie i chcemy wygrywać. Zobaczymy na końcu, co nam to przyniesie. W każdym razie na pewno nie składamy broni, chcemy zdobyć 12 punktów i przekonamy się, jak będzie wtedy wyglądać tabela – zapowiada pomocnik Lecha.

My też nie patrzymy na Lecha. Cieszymy się z każdego zwycięstwa, dopisujemy sobie trzy punkty i wciąż prowadzimy w tabeli. Na pewno będziemy już do końca maksymalnie skoncentrowani i jak dotychczas skupieni tylko na wygrywaniu – zripostował Kolumbijczyk Jesus Diaz, który w spotkaniu ze Śląskiem zdobył bramkę dla Rakowa.

Zbigniew Cieńciała

Statystyka faworyzuje Medaliki

Walka o mistrzostwo Polski wchodzi w decydującą fazę. Przed minioną kolejką zespoły z Częstochowy i Poznania były na równi, teraz drużyna z województwa śląskiego odskoczyła na dwa punkty. To zmieniło sytuację o tyle, że liderzy spod Jasnej Góry musieliby w ostatnich czterech seriach zaliczyć porażkę, a ekipa z Bułgarskiej musi wszystkie mecze wygrać.

Lech ma pod górkę...

Prześledźmy, jak wygląda finiszowy rozkład jazdy Rakowa i Lecha, wspierając się statystyką z lekka faworyzującą podopiecznych Marka Papszuna. Otóż Medaliki w poprzedniej rundzie w meczach z czterema najbliższymi rywalami zdobyły 8 na 12 możliwych punktów. Natomiast Kolejorz wyciągnął z takich spotkań o „oczko” mniej (7/12). Pogoń za liderem Lech zacznie domowym meczem z Puszczą – przegrał dwa razy z rzędu z Żubrami. Następnie Lechitów czekają wyjazdy do Warszawy – z Legią wygrali jesienią 5:2, ale nie mają pozytywnego bilansu w ostatnich latach, na zwycięstwo na Łazienkowskiej czekają cztery lata – i do Katowic. Sezon drużyna Nielsa Frederiksena zakończy u siebie z Piastem, także bardzo niewygodnym.

...a Raków z górki

W teorii łatwiejszych przeciwników ma Raków, z którymi nie zwykł przegrywać. Na pierwszy ogień idzie będąca już prawie za burtą ekstraklasy mielecka Stal, która na zwycięstwo nad Rakowem czeka od sześciu lat. Dalej będzie hit na Limanowskiego z mistrzami Polski, którzy na ostatnich 10 spotkań wygrali z pretendentami zaledwie dwa, i wyjazd do Kielc na pojedynek z Koroną, która wygrała zaledwie trzy z ośmiu bezpośrednich starć z częstochowianami. Na deser zostaje Widzew, który od momentu powrotu do ekstraklasy, czyli od 2022 roku, nie pokonał Rakowa ani razu. Kto wie, czy już przed meczem z łodzianami nie trzeba będzie zamówić u częstochowskich cukierników olbrzymiego tortu z dwoma mistrzowskimi świeczkami i kilkoma butelkami szampana, ponieważ jak dywaguje nasz były lewy reprezentacyjny obrońca, były legionista (127/7), a teraz ekspert telewizyjny, Jakub Wawrzyniak – wszystko rozstrzygnie się już na dwie kolejki przed metą.

Legia zadecyduje?

– Mistrza Polski wyłonimy w przedostatniej kolejce – przekonuje Wawrzyniak. – Wiadomo, że Legia nie zdobędzie tytułu, a jej największym medialnym i emocjonalnym rywalem jest Lech. Podejrzewam, że może być w Warszawie taka myśl, że skoro my nie zdobędziemy mistrzostwa, to zrobimy wszystko, żebyście wy na naszym stadionie byli przekonani, że też go nie zdobędziecie. To może sprawić, że Raków z mistrzostwa będzie się cieszył już kolejkę przed końcem sezonu.

(zc)

BEZPOŚREDNIE MECZE PROWADZĄCEJ TRÓJKI

Raków - Lech 0:0
◾ Lech – Jagiellonia 5:0
Jagiellonia – Raków 2:2
Lech – Raków 0:1
Jagiellonia – Lech 2:1

Raków – Jagiellonia? (w 32. kolejce)

TERMINARZ RAKOWA

3 maja, 14.45: Stal (wyjazd)
10 maja, 20.15: Jagiellonia (dom)
17 maja, 20.15: Korona (w)
24 maja, 17.30: Widzew (d)

TERMINARZ LECHA

3 maja, 20.15 (sobota): Puszcza (d)
11 maja, 17.30 (niedziela): Legia (w)
18 maja, 17.30 (niedziela): Katowice (w)
24 maja, 17.30 (sobota): Piast (d)

TERMINARZ JAGIELLONII

4 maja, 17.30 (niedziela): Górnik (d)
10 maja, 20.15 (sobota): Raków (w)
16 maja, 20.30 (piątek): Śląsk (w)
24 maja, 17.30 (sobota): Pogoń (d)