Realne niebezpieczeństwo
W Niepołomicach muszą uważać, bo nie brakuje drużyn, które spadały rok po roku.
Czy Tomasz Tułacz wyprowadzi zespół z kryzysu? Fot. Marcin Bulanda / Press Focus
PUSZCZA NIEPOŁOMICE
Wczoraj minęło pół roku od ostatniej wygranej niepołomiczan. Z meczu na mecz w drużynie jest coraz większa frustracja, brakuje pewności siebie. Czasem zawodnicy sami sobie nie pomagają, choćby złym doborem obuwia w ostatnim meczu we Wrocławiu, przez co niektórzy ślizgali się po boisku.
Bez ostrego cięcia
We wtorek rano, przed dwoma zaplanowanymi na ten dzień zajęciami, trener Tomasz Tułacz rozmawiał z władzami klubu o sytuacji drużyny, która znajduje się w strefie spadkowej. Na razie 55-latek pozostaje na stanowisku, ale w najbliższym czasie wyniki drużyny muszą się zmienić. Przed październikową przerwą na kadrę Żubry zagrają z Polonią Warszawa, Odrą Opole i Polonią Bytom. Ważny będzie zwłaszcza ten drugi mecz – opolanie są tuż nad nimi, z czterema punktami przewagi nad strefą spadkową, którą otwiera Puszcza. Niepołomiczanie nie mogą sobie pozwolić na to, by rywal jeszcze bardziej się oddalił. W poniedziałek sytuacja pierwszej drużyny była omawiana na posiedzeniu rady nadzorczej spółki Niepołomicki Sport. Spotkanie jej członków było zaplanowane wcześniej, nie zostało zwołane w trybie nagłym po sobotniej przegranej ze Śląskiem, ale temat przewodni mógł być tylko jeden. Tułacz nie traci wiary. Wybrzmiało to także po ostatnim niepowodzeniu. – Kluczem będzie zwycięstwo w kolejnym meczu. Na dziewięć ostatnich spotkań zanotowaliśmy sześć remisów i trzy porażki, więc musimy wreszcie zrobić krok do przodu – podkreślał.
Problemy także u siebie
Walka o utrzymanie, funkcjonowanie w trudnych warunkach i wyciskanie maksimum jest niejako wpisane w DNA klubu. Dużym wyjątkiem był sezon 2022/23, kiedy niepołomiczanie zaskoczyli piłkarską Polskę i po barażach pierwszy raz w historii awansowali do ekstraklasy. Jasne było, że ogromnym sukcesem będzie utrzymanie. Udało się je osiągnąć w pierwszym sezonie, w całości rozegranym na wyjeździe. Problemy infrastrukturalne (brak stadionu spełniającego wymagania ekstraklasy) zmusiły do organizowania domowych meczów na obiekcie Cracovii. Radzili sobie na nim lepiej niż dobrze, osiągając nawet lepsze wyniki od Pasów. W tym roku udało się zakończyć modernizację stadionu w Niepołomicach, jednak w swoich czterech kątach nie zbudowali twierdzy. Tylko raz zdobyli trzy punkty i to właśnie mecz z 16 marca przeciwko Piastowi Gliwice był ostatnim zwycięskim. Sobotnia przegrana we Wrocławiu była 18. z rzędu ligowym meczem bez wygranej, a licząc półfinał Pucharu Polski – 19.
Przykłady Sandecji i Warty
Po spadku kadra Puszczy mocno się zmieniła i to może być jeden z argumentów do obrony Tułacza. Gdy drużyna osiągała sukcesy i ogrywała lepszych, podkreślano, że decydował o tym monolit. Po letniej rewolucji może go jeszcze nie być, jednak trzeba brać pod uwagę, że czas szybko leci. Za pierwszoligowcami już 25 procent sezonu. W Puszczy muszą mieć tego świadomość, by nie obudzić się z ręką w nocniku.
Najlepiej uczyć się na cudzych błędach, by nie skompletować dwóch spadków z rzędu. Najświeższym przykładem jest Warta Poznań. W 2024 roku Zieloni w nieco pechowych okolicznościach spadli z ekstraklasy, a potem zaliczyli bardzo twarde lądowanie i po 12 miesiącach znaleźli się w II lidze. Nieco wcześniej Sandecja Nowy Sącz rok po roku żegnała się z I oraz II ligą.
Michał Knura
