Sport

Punkt zwrotny

Russell Henley ma w dorobku dokonania niezwykłe. Zwycięstwo w Arnold Palmer Invitational presented by Mastercard też jest wyjątkowe i jednocześnie zdecydowanie najcenniejsze.

Russell Henley w tradycyjnym czerwonym swetrze – takim samym, jaki kiedyś zakładał zwycięzcom sam „The King”, Arnold Palmer. Fot. Facebook/PGA TOUR

Piąte trofeum PGA Tour wywalczył po długiej przerwie od wygranych, triumfując ostatnio w listopadzie 2022 roku, podczas World Wide Technology Championship. Bardzo przekonująco pokonał wtedy Briana Harmana, górując nad nim czterema uderzeniami. Teraz, jeszcze na cztery dołki przed końcem, dość pewnym kandydatem do sukcesu wydawał się dwukrotny zwycięzca wielkoszlemowy – Collin Morikawa. Jego niespodziewany odwrót rozpoczął się na 14. dołku pola Bay Hill Club and Lodge. Tymczasem Henley atakował, odrabiając stratę trzech strzałów na pięciu ostatnich dołkach, wygrywając przewagą najmniejszą z możliwych. Po birdie na czternastce, dwa dołki później dorzucił eagle’a, a grający razem z nim Collin w tym czasie zaliczył bogeya i cztery kolejne pary, kończąc marzenia o pierwszym triumfie od czasu Zozo Championship z października 2023 roku.  

Bardzo trudna gra

Jak zwykle pomogła odrobina szczęścia. Tym razem punktem zwrotnym okazało się spektakularne trafienie do 16. dołka, z gęstej trawy obok greenu, z niemal 17 metrów. Russel wysunął się w tym momencie na jednopunktowe prowadzenie, którego już nie oddał. Morikawa nie zdołał ustrzelić choćby jednego tak potrzebnego birdie na ostatnich dwóch dołkach, a Henley zdołał dowieźć prowadzenie, kończąc wszystko puttem z trzech stóp. - Byłem tak zdenerwowany. Nie mogę teraz oddychać – powiedział na 18. greenie. - To pole jest tak ciężkie i trudne. Po prostu starałem się pozostać twardy w tym tygodniu. Ta gra jest bardzo trudna.

Była to kolejna niemal wygrana Morikawy, który próbuje zbliżyć się do formy, w jakiej jako zaledwie 23-latek został mistrzem PGA Championship w 2020 roku, a później The Open w kolejnym sezonie. Od zwycięstwa w Japonii minęło z kolei 17 długich miesięcy, a geniusz z University of California wciąż nie może zwyciężyć. Zaczął dzień od trafienia z bunkra na birdie na pierwszym dołku, prowadził przez cały dzień, kontrolował grę w sennej wydawało się rundzie finałowej, na brutalnie trudnym polu. Później nagle sprawy przybrały dla niego dramatyczny obrót. - Chapeau bas dla Collina. Grał super pewnie - powiedział zwycięzca. - Czasami golf jest po prostu okrutny.

Szczęśliwa siódemka

Innym do bólu wręcz stabilnym zawodnikiem był Kanadyjczyk Corey Conners, który rozpoczął od piętnastu parów z rzędu, trafił jedno birdie na 16. dołku i zakończył dwa uderzenia za Morikawą. Oprócz miejsca na podium wyszarpał też jedyną dostępną w tym tygodniu przepustkę na The Open w Royal Portrush. Poza zwycięzcą, bohaterem dnia był niewątpliwie kapitan amerykańskiej drużyny Ryder Cup - Keegan Bradley, który ostatniego dnia ustanowił rekord turnieju, z 29 strzałami na pierwszych dziewięciu dołkach i wyrównał najniższy wynik turnieju, 64, awansując o 22 pozycje w klasyfikacji i finiszując na 5. miejscu. Broniący tytułu Scottie Scheffler, po operacji ręki wciąż nie wskoczył na swoje normalne obroty, kończąc rywalizację na 11. pozycji. Russell zgarnął największą wygraną w dotychczasowej karierze, opiewającą na okrągłe 4 miliony dolarów, z puli jak na turniej flagowy przystało, wynoszącej 20 milionów. Nigdy nie triumfował w tak wyśrubowanej stawce, awansując tym samym na najwyższe w karierze, 7. miejsce na świecie, wykonując skok z pozycji 14.

Prawie niemożliwe

Do tej pory znany był przede wszystkim z dwóch niesamowitych osiągnięć. W 2011 roku wygrał w turnieju Nationwide Tour - Stadion Classic at UGA, stając się dopiero drugim amatorem, triumfującym w lidze, będącej bezpośrednim zapleczem PGA Tour, po Danielu Summerhaysie, który dokonał tej sztuki cztery lata wcześniej. Zapewne nieco pomógł fakt, że turniej rozegrano na domowym polu University of Georgia, którego Russell był wówczas dumnym reprezentantem. Jego inny wyczyn wydaje się nawet przebijać ten pierwszy. Otóż, będąc już trzykrotnym triumfatorem w o stopień niższej lidze, po dorzuceniu w 2012 roku dwóch kolejnych trofeów - Chiquita Classic i Jacksonville Open, w styczniu 2013 roku triumfował w Sony Open in Hawaii. Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że był to jego pierwszy występ na PGA Tour!  Został pierwszym od 12 lat nowicjuszem w lidze, który wygrał w debiucie. Mało tego, z wynikiem -24 ustanowił przy okazji nowy rekord tego turnieju, bijąc poprzedni o cztery uderzenia. Był to też drugi najniższy rezultat w historii, w 72-dołkowym turnieju PGA Tour, dwa strzały za Tommym Armourem III, z  Valero Texas Open w 2003 roku.

- Naprawdę nie wiem, co się właśnie stało – powiedział wtedy nieco oszołomiony Amerykanin. - To najbardziej nerwowe chwile, jakie kiedykolwiek przeżyłem, i to najtrudniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłem. Teraz brak mi słów. 

Dwukrotny mistrz wielkoszlemowy Johnny Miller tak podsumował wówczas tamten popis: - To występ, który zmusza do myślenia. Ten facet może być następnym naprawdę topowym graczem.

THE PLAYERS!

Przed nami wielka uczta golfowa! Od czwartku rusza THE PLAYERS Championship, słusznie lub niesłusznie, uznawany przez wielu za piąty turniej wielkoszlemowy. 144 zawodników powalczy o lekko szaloną pulę nagród, opiewającą na 25 milionów dolarów, z czego zwycięzca otrzyma czek na 4,5 miliona. Na słynnym Stadium Course TPC Sawgrass, z jeszcze słynniejszym, powodującym ataki paniki wśród zawodników, otoczonym wodą dołkiem 17., zmierzy się śmietanka światowego golfa, na czele ze Scottiem Schefflerem, który po raz drugi z rzędu będzie bronił tam tytułu! Rok temu, podczas okrągłej 50. edycji turnieju, wówczas i aktualnie numer 1 rankingu światowego dokonał sztuki niezwykłej, zostając pierwszym, który wygrał tam w dwóch kolejnych edycjach. Scottie nie dość, że triumfował z wynikiem -20, drugim najniższym w historii, po… Gregu Normanie w 1994 roku, to jeszcze odważył się zatriumfować dwa razy z rzędu. Prawdopodobnie lekko wstrząśnięci tym organizatorzy postanowili delikatnie podrasować słynne dzieło Pete’a Dye’a i potencjalnie uodpornić je na ataki dwukrotnego z rzędu mistrza Masters. Jak to wszystko się rozstrzygnie, przekonamy się wkrótce. Wieczorne transmisje na antenie Eurosportu 2 i platformie MAX, klasycznie z komentarzem Jacka Persona i dołączającego w niedzielę Pawła Ulbrycha.

Kasia Nieciak

WYNIKI 

Świętowanie z rodziną. Fot. Facebook PGA TOUR

Budząca grozę siedemnastka TPC Sawgrass. Od samego patrzenia można dostać choroby morskiej. Fot. Facebook THE PLAYERS Championship