Sport

Puchar jak liga

Rozmowa z Rafałem Janickim, obrońcą Górnika Zabrze

Rafał Janicki, lider formacji obronnej Górnika. Fot. Press Focus

Gratulacje, jesteście na pozycji lidera ekstraklasy!

– Dziękuję.

Było wiele takich spotkań czy momentów, kiedy mogliście postawić kropkę nad „i”, być wysoko, ale nie wychodziło. Z Widzewem w końcu się udało i prowadzicie w tabeli.

– Też nie był to dobry mecz w naszym wykonaniu, choć wygrany 3:2. Takie mam odczucia z boiska. Nie było wcale to super spotkanie, ale najważniejsze w tym wszystkim jest zwycięstwo. To był raczej mecz na remis, ale trzy punkty zostały w Zabrzu i trzeba się z tego cieszyć. To daje nam fajną pozycję przed dalszą częścią sezonu. Teraz jedziemy na puchar, a potem wyjazd na Cracovię.

Głowy co niektórym będą się grzały z powodu waszej pozycji w tabeli? Pierwsza lokata wygląda dobrze!

– Nie, nie będzie tak... My, jako starsi zawodnicy, musimy sprawić, żeby tak nie było. Jasne, jak mówimy, dobrze to wygląda, jest euforia wśród kibiców, ale tak naprawdę liczy się to, na którym miejscu skończymy w maju, a nie na którym jesteśmy teraz.

Po dziewięciu meczach macie 18 punktów, w lidze ma pan rozegranych na dziś 389 ekstraklasowych meczów. Co sprawia, że jest tak dobrze?  

– Dobrze bronimy jako zespół. Z Widzewem dwa razy daliśmy się zaskoczyć, raz po stałym fragmencie, drugi po naszym nieporozumieniu, ale jako cały zespół dobrze bronimy. W tych dziewięciu spotkaniach przeciwnicy mieli kłopoty, żeby nas zaskoczyć i oby tak zostało w kolejnych grach.

A osoba trenera Michala Gasparika?

– Też oczywiście wiele od niego zależy. Trener wymaga, każdy wie, co ma robić w tej defensywie, każdy wie, jak ma się poruszać. Przygotowanie pod każdego przeciwnika zdaje egzamin i oby tak dalej.     

Sobotni mecz w Krakowie urasta do rangi wielkiego wydarzenia, bo może być tak, że zagra lider z wiceliderem.  

– Nie patrzę na to w ten sposób, ale wiadomo, że Górnik z Cracovią na jej terenie przez jakiś czas nie wygrał, więc teraz jest szansa, że będzie inaczej, że ta karta się odwróci. Tak to było ostatnio na Pogoni, gdzie też przez parę lat nie zwyciężyliśmy, a teraz się udało. Fajnie byłoby, żeby nasza passa trwała.

Teraz jednak przed wami środowy mecz z rezerwami Legii w Pucharze Polski. Proszę powiedzieć, czy z Rafałem Janickim w składzie? W niedzielnym meczu z Widzewem zszedł pan z boiska w końcówce, utykając.

– Złapał mnie skurcz w łydce, mocny. Nie chciało puścić, ale teraz na szczęście wszystko jest już w porządku. Każdy z nas jest gotowy na środę, bo nie mamy zamiaru odpuszczać. Tak będzie i w tym meczu z rezerwami Legii, tak będzie w sobotę z Cracovią.

Co do meczu z trzecioligowymi rezerwami Legii: trener Michal Gasparik zapowiada, że nie będzie robił zmian, bo rozgrywki w Pucharze Polski traktuje tak samo jak ligę. Jest „napinka” przed środową grą?

– Jak najbardziej! Mecze z teoretycznie słabszymi zespołami z niższych lig wcale nie są łatwe. Musimy wyjść skoncentrowani, bo w drużynie rywala jest wielu młodych chłopaków, którzy chcą się pokazać. Wszystko zależy od nas, jak my to sobie w głowie poukładamy. Trzeba wyjść, zagrać dobry mecz i wygrać.

Rozmawiał Michał Zichlarz

 Trzy razy z rzędu

Zanim Górnik w lidze zagra u siebie z Legią w niedzielę 5 października, zmierzy się z rezerwami stołecznego klubu. Legia II awansowała na szczebel centralny rozgrywek o Puchar Polski, wygrywając w czerwcu – po raz trzeci z rzędu! – rozgrywki w województwie mazowieckim. Drużyna rezerw Legii gra w Betclic 3. lidze, gdzie po 9. kolejkach jest na 3. miejscu w tabeli z 19 punktami, tracąc trzy do lidera, Ząbkovii. Druga drużyna warszawskiego klubu gra swoje trzecioligowe mecze w Urszulinie na terenie ośrodka Legia Training Center i tam także podejmie obecnego lidera ekstraklasy (początek o godzinie 12.30, transmisja w TVP Sport). Drużynę prowadzoną przez młodego, bo zaledwie 33-letniego trenera Filipa Raczkowskiego, mają wzmocnić piłkarze z kadry pierwszego zespołu, bramkarz Gabriel Kobylak, Jakub Żewłakow i Wojciech Urbański. Wszyscy zagrali w ostatnim ligowym meczu Legii II z Olimpią Elbląg, który klub z Warszawy wygrał 4:2. Tamto spotkanie, reklamowane jako mecz przyjaźni, rozegrano wyjątkowo przy Łazienkowskiej.

(zich)