Sport

Przyszłość w jasnych barwach

Rozmowa z Lucjanem Błaszczykiem, jednym z najlepszych polskich tenisistów stołowych wszech czasów

Treningowa gierka na Nowej Bukowej Lucjana Błaszczyka z adeptką tenisa stołowego. fot. Paweł Czado

Katowice znowu mają poważnie zaistnieć na ping-pongowej mapie Polski. Ma powstać nowy klub, jeszcze w tym rok dojdzie tu do meczu międzypaństwowego Polska - Austria. Co to dla pana znaczy?

- Wiele, cieszę się z tego. Nowa Bukowa to piękny obiekt, świetnie, że tenis stołowy znalazł tu miejsce, że zagości tu na stałe, że będą tu prowadzone zajęcia z profesjonalnymi trenerami dla dzieci i młodzieży. A 16 grudnia mecz Polska - Austria, który z pewnością przyciągnie rzesze kibiców, sądzę, że będzie duże zainteresowanie. To będzie fajna promocja zarówno tego miejsca, jak i tenisa stołowego w Polsce. Będzie ten mecz rozgrywany nowym systemem, olimpijskim, gdzie drużyna jest mieszana, męsko-damska, z singlem, deblami, mikstami. Jest to bardzo ciekawa formuła i jestem przekonany, że kibicom będzie się bardzo podobała. A ja z racji tego, że w latach 1993-95 reprezentowałem barwy katowickiego Baildonu cieszę się z tego dodatkowo (uśmiech). Cieszę się więc, że powstaje tu nowa drużyna, mam nadzieję, że superligowa, na to się zapowiada. Chłopcy, którzy to prowadzą, są bardzo ambitni, mają wysokie cele i plany. To więc dla mnie dodatkowa radość, że tenis stołowy w Katowicach się odradza. Tak jak kiedyś z Baildonem zdobywaliśmy medale mistrzostw Polski, a hala była wypchana po brzegi, tak mam nadzieję, że w niedługiej przyszłości będzie podobnie. 

Jak widzę trzyma pan formę.

- Zawodniczo już nie gram, karierę zakończyłem w 2018 roku na Stadionie Narodowym, ale z racji tego, że prowadzę własną akademię w Zielonej Górze i jestem głównym trenerem OSSM Zielona Góra - ruszam się. Tam prowadzę takich zawodników jak Patryk Zyworonek, aktualny mistrz Europy do lat 15 i wicemistrz świata kadetów w drużynie czy Samuel Michna, który jest z Patrykiem mistrzem Europy w deblu w tej kategorii wiekowej. Obaj są mistrzami Polski w drużynie juniorów. Trenuje też w mojej grupie Natalia Bajor, olimpijka z Paryża.

Czy można powiedzieć, że Polska goni Europę, a Europa - Chińczyków?

- Myślę, że ogólnie świat goni Chiny, na wielu turniejach widać, że Chińczycy już tak nie dominują. Zdarzają się zwycięzcy z innych krajów. Ostatnio Puchar Świata wygrał Brazylijczyk Hugo Calderano. Polacy jak do tej pory odnoszą znakomite rezultaty w turniejach młodzieżowych i dziecięcych. To dobrze rokuje na przyszłość. Na razie nie mamy seniora w światowej czołówce, ale to kwestia czasu i takiego zawodnika się doczekamy, a polski system szkolenia, który jest coraz lepszy - takiego gracza wychowa. Jesteśmy na dobrej drodze, tenis stołowy w Polsce się rozwija, jest coraz więcej zawodników. Staramy się. Ja też mam swój autorski turniej w rodzinnym Drzonkowie - Drzonków Mini Cup, który miał teraz czternastą edycję, a w tym roku po raz pierwszy w ostatni weekend sierpnia przełamaliśmy barierę czterystu uczestników, którymi były dzieci. Widzę, że ten sport się u nas rozwija. Zauważam dużą energię i entuzjazm wśród trenerów, w klubach. Cele są ambitne, wszyscy w Polsce prą do przodu. To na pewno optymistyczne.

rozmawiał: Paweł Czado

Lucjan Błaszczyk

ur. 28 grudnia 1974 w Lwówku Śląskim

11-krotny medalista mistrzostw Europy w latach 1994-2009, w tym mistrzostw w miksie (z Ni Xalian w 2002 roku). Również wicemistrz Europy w deblu w parze z Andrzejem Grubbą (w 1996 roku). Były zawodnik m.in. Baildonu Katowice, potem przez 16 lat grał w lidze niemieckiej.  Olimpijczyk z Atlanty (1996). Sydney (2000), Aten (2004) i Pekinu (2008). Praworęczny, obustronny atak topspinowy w półdystansie.

Lucjan Błaszczyk na Nowej Bukowej. Fot. Paweł Czado