Sport

Przeszkodził bramkarzowi

KONTROWERSJA KOLEJKI

Bardzo dziwnie wyglądała pierwsza bramka dla Rakowa Częstochowa, którą zdobył Peter Barath. Wynikało to przede wszystkim z zachowania Zorana Arsenicia. Doświadczony defensor wykazał się niemałym sprytem. Gdy zobaczył, że Barath przymierza się do strzału, pobiegł w stronę bramkarza Jakuba Mądrzyka i powstrzymał go przed ewentualną skuteczną interwencją. Chorwat stanął przy golkiperze i całkowicie go zablokował, a w tym czasie Węgier bezproblemowo umieścił piłkę w siatce. Wydawało się, że sytuacja nadaje się do interwencji VAR-u. I wcale nie chodziło o faul Arsenicia na bramkarzu, a o spalonego! Przy strzale defensora Rakowa był na ofsajdzie i ewidentnie utrudniał bramkarzowi interwencję. Sędzia liniowy chorągiewki nie podniósł. Arbiter główny Patryk Gryckiewicz nie zauważył nieprawidłowości. Z kolei Kornel Paszkiewicz oraz Tomasz Wajda w wozie VAR przez moment analizowali gola, ale sprawę zamknęli, nie zmieniając decyzji z boiska. Sprawa wzbudza kontrowersje i sporo emocji, gdy weźmie się pod uwagę walkę o utrzymanie Stali w najwyższej klasie rozgrywkowej. Dlatego nie dziwią słowa Ivana Djurdjevicia, który był mocno wzburzony po ostatnim gwizdku. – Wiem, że jesteśmy małym klubem. Mamy swoje problemy… Ciekawe, czy gol byłby uznany, gdyby to Stal zdobyła gola w takich okolicznościach. To jest pytanie! Mecz się skończył i nikt nie będzie chciał nas teraz słuchać. Nasz los pozostał w rękach innych drużyn – powiedział po spotkaniu szkoleniowiec mielczan. Trener Djurdjević zdradził też, że rozmawiał z sędziami z wozu VAR. Ci mieli mu powiedzieć, że powtórki, na których Arsenić przeszkadza Mądrzykowi, są zmanipulowanymi" obrazami. Słowa te zapewne oznaczają, że powtórki nie do końca dobrze oddają to, jak rzeczywiście wyglądała ta sytuacja.

Wydaje się jednak, że arbitrzy podjęli złą decyzję. W ten sposób mogli wpłynąć na wynik meczu, bo była to pierwsza bramka w meczu. Co więcej, mogli też wpłynąć na kształt tabeli ekstraklasy na koniec sezonu. W końcu Raków walczy o mistrzostwo, a Stal może powoli się witać z 1. ligą.

Kacper Janoszka