Sport

Przerwana seria

Po 16 meczach ze straconą bramką golkiper Zagłębia nie dał się pokonać, ale jego koledzy milczeli...

Emmanuel Agbor mógł przechylić szalę zwycięstwa na korzyść zespołu z Sosnowca. Fot. Facebook/Zagłębie Sosnowiec

Sosnowiczanie zagrali na zero z tyłu po raz pierwszy od 28 września 2024 roku; tego dnia pokonali GKS Jastrzębie 1:0. W Wielką Sobotę nie udało im się zadać decydującego ciosu i konfrontacji z „Góralami” zanotowali identyczny wynik jak jesienią. Do przerwy stroną dominującą byli goście, którzy kilkakrotnie zagrozili Kacprowi Siucie. Miejscowi stworzyli zaledwie jedną okazję bramkową. Po „główce” Kamila Bilińskiego zmierzającą do bramki piłkę zatrzymał Marcin Biernat. Stoper Podbeskidzia zdołał nawet umieścić piłkę w siatce, ale był na spalonym. W pozostałych przypadkach czujność zachował golkiper Zagłębia.

W drugiej połowie nieco lepiej prezentowali się gospodarze, lecz na zdobycie bramki nie starczyło im chęci i umiejętności. Najlepszą okazję miał Emannuel Agbor, który po zagraniu Joela Valencii przepchał się w polu karnym, ale po jego strzale piłka zatrzymała się na poprzeczce. Goście mogli objąć prowadzenie za sprawą Wojciecha Szumilasa, jednak z rzutem wolnym byłego zawodnika Zagłębia poradził sobie Siuta. Tym samym w trzecim z rzędu starciu tych drużyn padł bezbramkowy remis.

Krzysztof Polaczkiewicz

OCENA MECZU ⭐ ⭐

◼  Zagłębie Sosnowiec - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:0

ZAGŁĘBIE: Siuta - Chęciński (68. Acosta), Janiszewski, Bykow, Suchockyj (46. Zalewski) - Agbor (83. Snopczyński), Marciniec (68. Rakels), Wasiluk, Pawlusiński, Valencia - Biliński. Trener Marek SAGANOWSKI.

PODBESKIDZIE: Forenc - Willmann, Biernat, Majsterek, Gach (60. Dzwiniel) - Florek (60. Zając), Kizyma, Szumilas, Górski, Ronnenberg (75. Mrsić) - Klisiewicz (78. Bednarski). Trener Krzysztof BREDE.

Sędziował Karol Wójcik (Siedlce). Widzów 6256.

Żółte kartki: Chęciński - Kizyma.

Piłkarz meczu - Kacper SIUTA


GŁOS TRENERÓW

Krzysztof BREDE: - Bardzo dobrze rozpoczęliśmy, graliśmy na swoich zasadach, w taki sposób jak chcieliśmy, ale nie byliśmy skuteczni. Gdybyśmy byli, to mielibyśmy bardzo dobry wynik do przerwy. Druga połowa miała dobre momenty, ale był też chwile złego pressingu i Zagłębie za często dochodziło do głosu. Szukaliśmy okazji, różnych rozwiązań i kombinacji taktycznych, żeby nie stracić bramki.

Marek SAGANOWSKI: - To były dwa oblicza Zagłębia. Tak jak graliśmy w pierwszej połowie, z zwłaszcza w jej ostatnich 20 minutach, grać nam nie przystoi. Brakowało energii, pasji, byliśmy bardzo mocno sparaliżowani. Popełniliśmy dużo błędów, które na tym poziomie i takim zawodnikom nie powinny się przydarzać. Wybroniliśmy się, bo w dobrej dyspozycji był Kacper Siuta. W przerwie powiedzieliśmy sobie kilka ważnych, mocnych, męskich słów. Drużyna bardzo dobrze zareagowała i taką ją chcę widzieć zawsze. Od września czekaliśmy na to, żeby piłka nie wpadła do naszej bramki. Dopięliśmy swego i to jest plus tego spotkania. Nie wygraliśmy tylko przez naszą nieskuteczność. Chcę podziękować kibicom, którzy byli naszym dwunastym zawodnikiem.