Protest Górnika
Opolanie zremisowali z rozżalonym rywalem, który... nie oddał ani jednego celnego strzału.
W meczu Odry z Górnikiem na Itaka Arena padł bezbramkowy remis. Fot. www.gornik.leczna.pl
Ataki gospodarzy
Do stolicy polskiej piosenki zielono-czarni przyjechali chwaląc się serię 5 zwycięstw z rzędu – licząc z remisem 0:0 z Kotwicą Kołobrzeg zweryfikowanym oficjalnie na wygraną łęcznian.
Na początek spotkania było jednak... zaskoczenie. Drużyna z Łęcznej, chociaż w trakcie tygodnia kilku jej zawodników z kapitanem Adamem Deją podpisało nowe kontrakty z klubem, wyszła na murawę z parominutowym opóźnieniem, protestując w ten sposób przeciwko zaległościom w wypłatach. Kiedy jednak gra się zaczęła to goście, jak na faworytów przystało, ruszyli do ataku. Obrona opolan z debiutującym w bramce Mateuszem Abramowiczem, który dołączył do zespołu Jarosława Skrobacza na zasadzie transferu medycznego, spisywała się jednak bez zarzutu.
Dobrze radziła sobie także poprzestawiana po środowym zwycięstwie niebiesko-czerwonych w zaległym meczu ze Stalą Rzeszów ofensywa. Tak dobrze, że Branislav Pindroch raz po raz był w tarapatach. Najczęściej zagrożenie pod bramką Górnika było następstwem stałych fragmentów gry, czyli rzutów z autu Jakuba Szreka i wolnych oraz kornerów wykonywanych przez ustawionego na szpicy Szymona Kobusińskiego.
Czerwona kartka
To właśnie po jego dośrodkowaniu spod chorągiewki w 15 minucie piłka znalazła się nawet w siatce, ale sędzia w podbramkowym zamieszaniu, zakończonym celnym strzałem Jirziego Pirocha, dopatrzył się faulu Adriana Purzyckiego. Jeszcze większe zamieszanie było chwilę później. Wtedy to bowiem opolanie wyprowadzili znakomitą kontrę, w której po podaniu Kobusińskiego Purzycki strzelał z kilku metrów, ale Pindroch obronił. Parę sekund później Jakub Bednarczyk sfaulował w szesnastce, przy linii końcowej, Dawida Czaplińskiego i Daniel Stefański podyktował rzut karny. VAR wyłapał jednak spalonego pomocnika Odry i piłka została zabrana z „wapna”.
Po pierwszej połowie bardziej niezadowoleni z murawy schodzili więc gospodarze, ale po zmianie stron goście nabrali większej ochoty do gry. Nie ustawili jednak celowników i w sumie nie oddali ani jednego celnego strzału. Mieli za to dwie sytuacje stuprocentowe. W 65 minucie po dośrodkowaniu Adama Dei z rzutu rożnego Damian Warchoł główkował z 5 metrów obok okienka, a trzy minuty później Marko Roginić, mając przed sobą tylko wybiegającego Abramowicza, posłał piłkę nad poprzeczką pustej bramki.
Piłkarze Górnik nie trafili też grając od 80 minuty w przewadze. Odra po drugiej żółtej , a w efekcie czerwonej kartce dla Szymona Szklińskiego, jeszcze bardziej zwarła szyki obronne. Dzięki temu opolanie wybronili się przed stratą gola, ale sami też nie potrafili sfinalizować wyprowadzanych kontr. Zdobyli jednak punkt i oddalili się od strefy spadkowej na kilka punktów.
Jerzy Dusik
OCENA MECZU⭐ ⭐
◼ Odra Opole - Górnik Łęczna 0:0
ODRA: Abramowicz – Spychała, Piroch, Żemło, Szrek – Mida (70. Mansfeld), Purzycki (89. Bartosz), Przikryl, Tront, Czapliński (46. Szkliński) – Kobusiński (89. Dudziński). Trener Jarosław SKROBACZ.
GÓRNIK: Pindroch – Bednarczyk, Szabaciuk (19. Szczytniewski), De Amo, Barauskas – Warchoł, Kryeziu (79. Żyra), Deja, Orlik (63. Spaczil), Janaszek (63. Malamis) – Banaszak (63. Roginić). Trener Pavol STANO.
Sędziował Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów 4213. Żółte kartki: Szkliński, Żemło – Deja, Janaszek, Szczytniewski, Roginić. Czerwona: Szkliński (80, za drugą żółtą).
Piłkarz meczu – Jakub SZREK.