Sport

Proroczy sen

Po pasjonującym trójmeczu z głogowskimi Chagerami zabrzańscy Górnicy po raz drugi z rzędu awansowali do czwórki najlepszych siódemek walczących o mistrzostwo Polski!

Radość zabrzan nie miała granic. Fot. Mateusz Sobczak / Press Focus

ORLEN SUPERLIGA MĘŻCZYZN

Ogień na trybunach, serce na parkiecie. Zabrakło tak niewiele... - płakali głogowianie, a wraz z nimi ich kibice. Na przeciwległym brzegu uniesienia znaleźli się zabrzanie, którzy jednym celnym rzutem więcej wprawili siebie i swoich fanów w stan ekstazy. Do misji wydałoby się niemożliwej, jaką była walka o brązowy medal - złoto i srebro od lat zarezerwowane są dla siódemek z Płocka i Kielc - wystartowali z 11. miejsca.

Bilety zabukowane

Ostatnim etapem szalonego pościgu za marzeniami były trzy ćwierćfinałowe spotkania z 4. drużyną sezonu zasadniczego, którą przed rokiem pokonali w „małym finale”. Tym razem znów okazali się ciut lepsi od dzielnych i ambitnych Chagerów, a w nagrodę dostali bilety do strefy medalowej. W półfinale zmierzą się z broniącą tytułu Orlen Wisłą - pierwszy mecz 17 maja w Płocku, rewanż cztery dni później w Zabrzu.

- To był ciężki i dziwny mecz - przyznawał zmęczony, ale bezgranicznie zadowolony prawoskrzydłowy Jakub Szyszko. - Początek fajne nam się ułożył. Chcieliśmy rywali zamęczyć, narzuciliśmy straszne tempo, ale oni nie stracili głowy, a potem my siedliśmy i nie biegaliśmy. W końcówce znów podkręciliśmy tempo i dlatego jesteśmy szczęśliwi. Wygrała nie jednostka, a cała drużyna. Z 11. miejsca, grając w każdym meczu z nożem na gardle, gdzie jedną porażką mogliśmy wszystko stracić, przegraliśmy tylko raz. Rozgrywki zasadnicze zakończyliśmy na 5. pozycji, a doszliśmy do etapu walki o medale. Tak dziwnego sezonu jeszcze nie miałem. W imieniu drużyny chciałbym podziękować, za życzenia „powodzenia” z Ostrowa Wielkopolskiego!

Wyjaśnijmy, że Ostrovia - po trzech meczach z Wybrzeżem Gdańsk - również znalazła się w półfinale i 15 maja zostanie podjęta przez Industrię Kielce. W jej szeregach występuje Bartłomiej Tomczak, były zabrzanin, któremu przyśniło się, że w swoim pożegnalnym sezonie zdobędzie medal po zwycięstwie nad Górnikiem. Czy będzie to proroczy sen, przekonamy się wkrótce.

Taktyka na zamęczenie

Pierwszą bramkę w decydującym starciu w Głogowie zdobyli gospodarze, ale od 3 minuty inicjatywę przejęli Trójkolorowi, narzucając zawrotne tempo. Wiedzieli, że rywale - tak jak w dwóch wcześniejszych meczach - są w 13-osobowym składzie, więc taktyka nakazywała ich zamęczyć. Bramka sypała się za bramką - w 10 minut padło ich 16! Przy takiej nawałnicy Rafał Stachera i Kacper Ligarzewski nie byli w stanie skutecznie interweniować (odpowiednio 12 i 19 procent skuteczności do przerwy), ale mniej więcej po kwadransie karuzela zwolniła. Tablica najczęściej pokazywała remis, ale na przerwę z niewielkim prowadzeniem schodzili miejscowi, którzy przetrzymali napór gości.

W bramce zabrzan pojawił się Piotr Wyszomirski, co okazało się doskonałym posunięciem trenera Arkadiusza Miszki, ale nie do wiary był fakt, iż wynik do przerwy i prowadzenie Chrobrego w 35 minucie były identyczne jak w drugim meczu w Zabrzu - 21:17. To przy takim rezultacie głogowian opuściły na Śląsku siły, takiego scenariusza się obawiali i w trzecim meczu sprawy przybrały taki sam obrót.

Nic wam to nie przypomina?

Wyszu” dokonywał cudów, Chagerzy gaśli w oczach (23:23 w 43 min, 25:26 w 51 min, 27:29 w 54 min). - Kur... mać! Nic wam to nie przypomina? Nic? Przy plus 4 zaczynacie się bawić z bramkarzem - krzyczał w jednej z przerw trener Witalij Nat, próbując zmobilizować swoich chłopaków do zatrzymania wyślizgującego się zwycięstwa. Ostanie 60 sekund (31:31) głogowscy kibice oglądali na stojąco i z rękami złożonymi do modlitwy. Na 46 sekund przed końcem o ostatnią przerwę poprosił trener Miszka. Po niej Taras Minocki trafił w poprzeczkę, ale z koła poprawił Piotr Krępa. Gospodarzom zostało 5 sekund, gdy o czas poprosił ich szkoleniowiec. Rozpisał akcję, ale zabrzanie zdołali ją zatrzymać. Już po syrenie szansę na remis miał jeszcze Paweł Paterek, ale zmarnował bezpośredni rzut i rozpacz gospodarzy wylała się na parkiet. - Co czuję? Smutek i wielkie rozczarowanie - mówił lider Chrobrego i MVP meczu, któremu głos uwiązł w gardle i nadludzkim wysiłkiem zatrzymał łzy. - W pewnym stopniu czuję także dumę z tego co zrobiliśmy w tym sezonie. Na koniec zabrakło nam trochę szczęścia i ch..., nie wyszło. Stworzyliśmy jednak fajne widowisko. Dlatego to tak podwójnie boli. Nie będę znów przeklinać, więc tylko dodam, że jesteśmy z siebie dumni.

Z podniesioną głową

Wysiłek swoich podopiecznych docenił również trener Nat. - Jestem im wdzięczny za wolę walki. Za te wspaniałe trzy mecze, za zostawione zdrowie. Dziękuję także kibicom za wspaniałą atmosferę. Przegraliśmy awans do półfinału, ale bez wstydu możemy popatrzeć sobie w oczy i podniesioną głową wyjść z hali. Na takim zaangażowaniu nie mogliśmy dać z siebie więcej. Daliśmy maksa, a zabrakło troszeczkę szczęścia, może też zimnej głowy w ataku i jednego zawodnika w drugiej linii, bo w końcówce Paweł Paterek i Kamil Mosiołek oddychali już rękawami. Zacisnęli jednak zęby i walczyli. Nie odbierajcie tego jako tłumaczenie się, ale w takim składzie, w jakim graliśmy te trzy mecze, chłopakom należy się wielki szacunek. Zabrakło niewiele, ale takie porażki też budują. Bardzo boli i jeszcze przez dłuższy czas będzie bolało, ale będziemy silniejsi. A silnym się staniesz, jeśli się podniesiesz i spojrzysz do góry. Teraz musimy wyleczyć urazy i zresetować się mentalnie, choć będzie to bardzo trudne, ale to już rola trenerów. Do walki o 5. miejsce podejdziemy jak zawodowcy, odcinając wszystko, co się wydarzyło do tej pory. To teraz nasz cel - podkreślił szkoleniowiec głogowian.

By zająć 5. pozycję, 18 maja Chrobry będzie musiał pokonać Energę MKS Kalisz, a tydzień później wykazać wyższość nad zwycięzcą meczu Wybrzeże Gdańsk - Gwardia Opole.


◼  KGHM Chrobry Głogów - Górnik Zabrze 31:32 (17:15)

CHROBRY: Stachera, Derewiankin - Kosznik 1, Matuszak 6, Mosiołek 6, Orpik 1, Paterek 8, Grabowski 4, Strelnikov, Jamioł 1, J. Adamski 2, Styrcz, Skiba 2. Kary: 12 min. Trener Witalij NAT.

GÓRNIK: Ligarzewski, Wyszomirski - Szyszko 3, Ivanović, Morkovsky 7, Krępa 4/1, Minocki 9, Artemenko 5, Komarzewski 1, Racotea 2, Krawczyk, Działakiewicz 1, Wąsowski. Kary: 6 min. Trener Arkadiusz MISZKA.

Stan rywalizacji 1-2, awans  Górnika

Zbigniew Cieńciała