Problemy finansowe i sportowe
Zaległości wypłat sięgają dwóch miesięcy, a zespół w ostatnich pięciu meczach zdobył tylko dwa punkty.
KOTWICA KOŁOBRZEG
Klub znad Bałtyku awansował do I ligi pomimo ogromnych przeciwności losu i w oparach skandalu. O Kotwicy mówiono wiele, ale głównie w negatywnym aspekcie. Patrzono przede wszystkim na sposób zarządzania. Nie jest tajemnicą to, że prezes Adam Dzik zalegał z wypłatami dla piłkarzy. Kolejni zawodnicy ulatniali się z kołobrzeskiego klubu, ale ci, którzy w nim pozostali, na przekór okolicznościom osiągnęli dobry wynik sportowy. Mogli mieć nadzieję na to, że po dostaniu się na zaplecze ekstraklasy ich sytuacja się poprawi. Tymczasem, jak zaznacza Norbert Skórzewski, dobrze poinformowany dziennikarz z Pomorza, zaległości finansowe wobec zawodników wynoszą już dwa miesiące. Ponadto żaden z piłkarzy nie otrzymał także obiecanej i zapisanej w kontrakcie premii za awans do I ligi. Sytuacja nie uległa więc zmianie, co zresztą odbija się także na wynikach sportowych zespołu.
Nie wypada…
– Skłamałbym, gdybym powiedział, że sytuacja finansowa nie wpływa na zespół. To siedzi zawodnikom z tyłu głowy. Może są symptomy lekkiego zwątpienia – powiedział po ostatnim spotkaniu z Wartą Poznań trener Ryszard Tarasiewicz. Jego podopieczni przegrali 0:1 z wielkopolską ekipą. – Nie jest jednak tak, że gdy zaczynają się schody, spuszczamy głowę. Staraliśmy się strzelić wyrównującego gola. We wcześniejszych meczach też wyglądaliśmy dobrze i nie szukamy alibi – przekazał szkoleniowiec.
Sytuacja Kotwicy jest mocno skomplikowana. Piłkarze nie mogą się w pełni skupić na grze w piłkę, a myślą o tym, czy w danym miesiącu otrzymają wypłatę. Prezes Dzik już we wcześniejszych latach udowadniał, że nie zawsze trzyma się terminów płacowych i pod tym względem nic się nie zmieniło. Tak po prostu nie wypada, szczególnie w I lidze.
Poszukiwanie wygranej
Początek sezonu ekipa z Kołobrzegu może zaliczyć do udanych. W końcu zespół na „dzień dobry” zremisował z dobrą Wisłą Płock, później podzielił się punktami z GKS-em Tychy i wygrał ze Stalą Stalowa Wola. Co więcej, potrafił też zgarnąć komplet punktów z łódzkim spadkowiczem z ekstraklasy i zremisować z Wisłą Kraków. Piłkarze Kotwicy wysłali wtedy sygnał w świat, że może pod względem organizacyjnym klub sobie nie radzi, ale poziomem sportowym piłkarze nie odstają od konkurencji. Problem kołobrzeżan polega jednak na tym, że z biegiem czasu dobrych występów było coraz mniej. Punktem granicznym było niezwykle trudne starcie z Arką Gdynia w połowie września. Kotwica przegrała aż 0:5. Była bezradna. Od tego momentu ekipa trenera Tarasiewicz nie wygrała ani jednego meczu. Podzieliła się punktami z Górnikiem Łęczna i Miedzią Legnica, a ostatnio odnotowała dwie porażki – z Ruchem Chorzów i Wartą Poznań.
Na przełamanie
Przez to Kotwica osuwa się w tabeli. Po meczu ósmej kolejki z „Białą Gwiazdą” znajdowała się na dziewiątym miejscu ze stratą jednego punktu do strefy barażowej. Teraz jest już na 12. lokacie i bliżej jej do strefy spadkowej (pięć punktów przewagi) niż do baraży (osiem punktów straty). Beniaminek z Pomorza musi się obudzić, bo chwila nieuwagi może spowodować, że rzeczywiście stanie się jednym z kandydatów do spadku. Dziś kołobrzeżanie otrzymają szansę na rehabilitację po słabszych meczach. Zmierzą się na wyjeździe z Chrobrym Głogów, który otwiera strefę spadkową. To najlepsza okazja na to, żeby odmienić swoje losy. Pozostaje jednak pytanie, jak bardzo problemy finansowe klubu będą wpływać na wyniki piłkarzy…
Kacper Janoszka