Sport

Prężą się do skoku

Szok po spadku już minął. Śląsk zebrał się w sobie. Wygląda na to, że Ante Simundza opanował sytuację.

Ante Simundza udowadnia, że potrafi pozbierać drużynę po spadku. Teraz musi to jeszcze potwierdzić miejscem w tabeli na koniec sezonu. Fot. Gleb Soboliev / PressFocus

ŚLĄSK WROCŁAW 

Wrocławianie dają jasny sygnał: „Chcemy wrócić do ekstraklasy jak najszybciej". Po ostatnim wyjazdowym zwycięstwie wskoczyli na pozycję wicelidera I ligi, ale warto zwrócić uwagę na pewne okoliczności. Z Pogonią w Siedlcach łatwo nie było, ale skończyło się 3:2 po dwóch gola końcówce, sukces w dużej mierze wypracowany dzięki zmiennikom, których rzucił do boju na boisko słoweński trener. Trzech z pięciu wpuszczonych na boisko rezerwowych miało udział przy golach dla Śląska: Przemysława Banaszak doprowadził do remisu, Ukrainiec Jehor Szarabura dał asystę i dwa kluczowe podania przy golach zmieniających obraz oraz rezultat, a Michał Rosiak - absolutny debiutant - strzałem pod poprzeczkę ustalił wynik spotkania na 3:2.

Każdy jest ważny

To nie przypadek, to tendencja, wypracowana przez Simundzę, który ma nosa do zmian. W meczach z GKS-em Tychy i Odrą Opole punkty zapewnił przecież rezerwowy Damian Warchoł. W Śląsku każdy piłkarz w kadrze na mecz jest ważny. Efekty budują atmosferę.

- Spotkanie pokazało nam wszystkim, jak ważny jest każdy zawodnik w zespole. Mecz zaczynamy w 11, ale kończymy w 16. W momencie wprowadzenia zmienników poziom gry się podniósł. Każdy z nich dał dziś na boisku coś ważnego – podkreślał zadowolony Ante Simundza. Najważniejsze, że potrafił ocucić drużynę po potwornym nokaucie z Wisłą w Krakowie (0:5). Po tym strzale na odlew wrocławianie tylko… wygrywali, bo 2:1 z Tychami, 2:0 z Puszczą, 3:2 w Siedlcach. I pewnie nie mieliby nic przeciwko, żeby podtrzymane było stare piłkarskie porzekadło: „lepiej raz przegrać 0:5 niż pięć razy 0:1". 

Teraz przed wrocławianami prestiżowe starcie w piątkowym meczu z Polonią Warszawa. Prestiżowe i ciekawie się zapowiadające, bo poloniści nie przegrali już od czterech spotkań, są w niezłej dyspozycji. Dwie dobre passy są na kursie kolizyjnym. Polonia w tym sezonie nie przegrała jeszcze żadnego meczu na wyjeździe (3 remisy i 2 zwycięstwa) Z kolei Śląsk nie przegrał jeszcze na Tarczyński Arenie (4 zwycięstwa, 1 remis), dotychczas jest najlepiej punktującym zespołem I ligi przed własną publicznością. Poloniści wierzą jednak w sprawienie psikusa Śląskowi – głównie za sprawą znajdującego się w dobrej formie napastnika Łukasza Zjawińskiego. W ubiegłym sezonie strzelił 23 gole, co dało mu tytuł króla strzelców ex aequo z wiślakiem Angelem Rodado. W obecnym – ma już siedem trafień, co na razie daje trzecie miejsce w klasyfikacji strzelców.

Opóźnienia w budowie

Żeby nie było tak różowo: nie wszystko Śląskowi idzie jak po maśle. Nie są to sprawy dotyczące pierwszej drużyny, ale zawsze… W 2021 roku ogłoszono budowę Wrocławskiego Centrum Sportu czyli kompleksu 11 boisk na wrocławskich Żernikach. Miała to być baza nowej akademii WKS-u, dostępna również dla wszystkich mieszkańców. Okazuje się, że teren, na którym mają powstać boiska, jest dzierżawiony przez… rolnika, a o budowie ani widu, ani słychu. W weekend TVP Wrocław poinformowała, że budowę centrum od Fundacji Śląska Wrocław przejmuje Młodzieżowe Centrum Sportu. Jednak fundacja miała już zapewnione częściowe finansowanie z ministerstwa. Teraz trzeba będzie wiele zmienić.

Cztery lata temu władze miasta przyznały, że chciałyby, aby Wrocławskie Centrum Sportu powstało w ciągu pięciu-sześciu lat. Dziś wiadomo już, ze nie ma na to szans. Wiadomo za to, że docelowo zarządzać nim będzie przedstawiciel miasta, a nie Śląsk. Korzystać będą mogły z niego wszystkie wrocławskie kluby, jednak to oczywiście największy z nich będzie głównym beneficjentem.

(pacz)