Prawie na dno
Kibice GKS-u Tychy mają już dość haseł w stylu: „ilość eksplozywnych akcji na minutę była najwyższa w lidze!”
Przed GKS-em Tychy mecz ze Zniczem Pruszków. Tym starciem dzisiaj podopieczni Artura Skowronka zamkną 14. kolejkę I-ligowej rundy jesiennej i na pewno zdają sobie sprawę, że jeżeli nie zdobędą punktów, będą już zaliczani do grona zespołów kandydujących do spadku do II ligi.
Wprawdzie członkowie sztabu szkoleniowego trójkolorowych jak mantrę powtarzają, że patrząc na grę drużyny w poprzednich meczach widać znaczną poprawę, co napawa ich optymizmem. Cieszyć się wprawdzie nie ma z czego, bo w 7 meczach - licząc z pucharową porażką z II-ligową Olimpią Grudziądz - pod wodzą Artura Skowronka tyszanie ponieśli 5 porażek i 2-krotnie zremisowali, a ich bilans bramkowy wynosi 4:15. Przyznajemy jednak rację – faktycznie rezultat 1:2 z Warszawy w poprzedni weekend, po porażkach 2:4, 1:5 i 0:3, wygląda „obiecująco”.
Trener debiutant
Ważne jest jednak także to, z kim GKS-owi Tychy przyjdzie się zmierzyć. Pruszkowianie to zespół środka tabeli. 38-letni trener Grzegorz Szoka, debiutujący w roli pierwszego szkoleniowca na szczeblu centralnym, pokazał że szybko znalazł wspólny język z piłkarzami, których ma do dyspozycji i potrafi wykorzystać ich potencjał. Zaczął od zdobycia 8 punktów w 4 pierwszych meczach sezonu i tym od razu zyskał szacunek w swojej szatni i u rywali. Jeszcze bardziej zaczęto doceniać zespół po ostatnich 4 spotkaniach, bo od 28 września pruszkowianie zanotowali drugą już tej jesieni serię 4 spotkań bez porażki. A jeżeli dodamy do tego, że wygrali 2:1 w Niecieczy i zremisowali u siebie 2:2 z Wisłą Płock, stanie się jasne, że nawet przed najlepszymi zespołami zaplecza ekstraklasy nie odczuwają lęku.
Bardzo starzy znajomy
Co ciekawe, w składzie Znicza jest znany kibicom GKS-u Tychy zawodnik, a dokładniej rzecz ujmując bramkarz. 37-letni obecnie Piotr Misztal, mający za sobą debiut w ekstraklasie w barwach Korony Kielce, koszulkę z trójkolorowym trójkątem na piersi ubrał w 2012 roku i wystąpił w niej 62 razy na I-ligowych boiskach oraz 7-krotnie w Pucharze Polski. Po rundzie jesiennej w 2014 roku pożegnał się jednak z tyskim zespołem, żeby latem 2015 roku zakotwiczyć w Zniczu. Jest już więc w zespole 10. sezon i zaliczył dwa awanse do I ligi, a nawet został trenerem bramkarzy, żeby w końcówce tegorocznej rundy wiosennej znowu stanąć między słupkami. W ten sposób pozostał bramkarzem numer 1 – choć gra z „12” na plecach.
Czterokrotnie Misztal zakończył mecz z zerowym kontem strat, a bilans bramkowy całej drużyny w 13 spotkaniach wynosi 19:17. Piotr Misztal oczywiście nie jest jednak najważniejszą postacią zespołu Znicza, bo na to miano zasługuje bez wątpienia kolejny 37-latek w pruszkowskim zespole, Radosław Majewski. Były reprezentant Polski i mający 173 występy w ekstraklasie lider drużyny Znicza gra w nim od początku tego roku i w tym sezonie wystąpił we wszystkich ligowych meczach, w których zdobył 2 bramki.
Snajper zza miedzy
I jeszcze kamyczek do ogródka poszukiwaczy talentów w tyskim klubie. Najlepszym strzelcem drużyny Znicza jest Daniel Stanclik, który z siedmioma trafieniami (cały tyski zespół ma 6) jest na podium snajperów. 24-latek pochodzi z Bielska-Białej, a co roku od kilku lat występuje w Pszczynie na „Mistrzostwach Śląska w Siatkonodze”. W sezonie 2022/23 dla II-ligowego GKS-u Jastrzębie strzelił 15 goli, a w kolejnych rozgrywkach przez Miedź Legnica trafił do Znicza i w nim „zapłonął”. Do GKS-u Tychy natomiast trafił Yannick Woudstra, który od razu – pechowo – złapał kontuzję na treningu i leczy się na koszt klubu, a pozostali napastnicy strzelają tyle, co kot napłakał, bo Jakub Budnicki, Maksymilian Dziuba, Julian Keiblinger, Rafał Makowski, Bartosz Śpiączka i Wiktor Żytek mają po 1 trafieniu!
Podsumowując, gdyby więc w Tychach „weterani” polskich boisk poprowadzili zespół Znicza do korzystnego dla pruszkowian wyniku, to już żadne tłumaczenia w stylu: „zagraliśmy dobry mecz” czy „ilość eksplozywnych akcji na minutę była najwyższa w lidze” nie powinny nikomu zamydlić oczu! A hasło w stylu „my czujemy, że idziemy do przodu” będzie po prostu zwykłym oszustwem, bo zespół stoczył się już prawie na samo dno tabeli.
Jerzy Dusik