Sport

Pozostają realistami

Trener Piotr Mandrysz nie nastawia się, że jego zespół awansuje do finału „Spodek Super Cup”.

Jan Janik (przodem) w zespole ROW-u pełni nie tylko rolę kapitana, ale również asystenta trenera Piotra Mandrysza. Fot. Michał Gołda/PressFocus

ROW 1964 RYBNIK

Jednym z ośmiu zespołów, które w sobotę będą rywalizowały w „Spodek Super Cup” jest występujący w 4. lidze ROW 1964 Rybnik. Od grudnia ubiegłego roku jego szkoleniowcem jest doświadczony, 62-letni Piotr Mandrysz, który jest wychowankiem klubu z Rybnika i w nim stawiał pierwsze kroki jako piłkarz.

Ilu piłkarzy zbierze pan w sobotę na turniej do Katowic?

- Dwudziestu, bo tak stanowi regulamin imprezy. Ale w naszym przypadku to komplet, bo w tej chwili mam w kadrze 22 zawodników, jednak dwóch odpadło ze względu na chorobę. Nie musiałem zatem zastanawiać się, kogo zostawić w domu.

To dla pana komfort, bo nie będzie niezadowolonych, że zostali pominięci. Sobotni turniej w „Spodku” będzie dla pana idealnym poligonem doświadczalnym? Będzie miał pan okazję przyjrzeć się dokładniej zawodnikom, ocenić ich umiejętności i potencjał.
-
Nie traktuję tego w ten sposób, bo gra w hali i na otwartym boisku to zupełnie inna bajka. Dlatego z naszych występów w poszczególnych spotkaniach nie będę wyciągał zbyt daleko idących wniosków. Po prostu jest to bardzo fajny przerywnik w okresie ciężkiej, wytężonej pracy na treningach. Dla nas udział w tym turnieju jest bardzo ważny z punktu widzenia marketingowego. Rywalizacja z renomowanymi zespołami (ROW w grupie zmierzy się z Górnikiem Zabrze, słowackim Spartakiem Trnawa i SuperBet Team - przyp. BN) jest dla nas pewnego rodzaju wyróżnieniem, że możemy sprawdzić się na tle silniejszych drużyn.

Rozumiem, że wynik jest dla pana najmniej ważny. Nie będziecie zatem rozdzierać szat, gdy znajdziecie pogromców?

- Na pewno nie złożymy broni, jak to się mówi - nie poddamy się bez walki. Zaręczam, że w każdym spotkaniu damy z siebie wszystko, będziemy walczyć do upadłego, lecz pozostajemy realistami i nie nastawiamy się na przykład, że zagramy w finale. Będziemy jednak walczyli o jak najwyższe miejsce, by dać trochę radości naszym sympatykom, których w „Spodku” na pewno nie zabraknie. Bardzo liczymy na ich doping.

W pańskim zespole - w porównaniu do rundy jesiennej - pojawią się jakieś nowe twarze?

- Na razie trenujemy w „starym” składzie. Nasza sytuacja w tabeli jest stabilna, raczej nie grozi nam walka o awans do 3. ligi, więc nie mamy „parcia” na transfery. Nie oznacza to jednak, że jacyś nowi zawodnicy zimą do nas nie dołączą, jednak nic na siłę. Będą nowi piłkarze, to bardzo dobrze, nie będzie - nie ma dramatu. (Według moich informacji od kilku dni w Rybniku trenuje niespełna 22-letni napastnik Jakub Kuczera, który rozstał się z trzecioligową Unią Turza Śląska, ale jego odejście nie zostało jeszcze sformalizowane - przyp. BN).

Termin „Spodek Super Cup” nie zburzył panu harmonogramu przygotowań do rundy wiosennej?

- Absolutnie! Po pierwsze - trenujemy dopiero od kilku dni, a poza tym w soboty mam zaplanowane mecze sparingowe, żadnego nie zagramy w środku tygodnia. Ponadto - tak jak wspomniałem wcześniej -zaproszenie do tego turnieju jest dla nas wyróżnieniem i grzechem byłoby z niego nie skorzystać.

Rozmawiał Bogdan Nather