Powtórka z rozrywki
CZADOBLOG - Paweł Czado
Warto oglądać z trybun mecze niższych lig śląskich.
Lubimy, kiedy dochodzi do tak niecodziennych zdarzeń. W 18. kolejce okręgówki bytomsko-zabrzańskiej Ruch Kozłów podejmował Unię Strzybnica. Była ostatnia minuta, gospodarze prowadzili 2:1. Goście wcześniej nie strzelili karnego, więc parli, żeby za wszelką cenę wyrównać. Udało się w nieczęsto spotykanych okolicznościach. Pod bramkę przeciwnika zerwał się nagle bramkarz Michał Ochałek, który gra również w... piłkarskiej reprezentacji Polski lekarzy. To właśnie on w ostatniej chwili wyrównał! Dla takich chwil warto być bramkarzem na każdym poziomie, w każdej lidze, nie sądzicie?
A teraz najlepsze. Michał Ochałek ma indywidualne treningi z Edwardem Ambrosiewiczem, pierwszym piłkarzem, z którym jeszcze jako szczyl - nieopierzony dziennikarz - przeprowadziłem pierwszy wywiad w pierwszej połowie lat 90. Oglądałem jego wiele meczów jako bramkarza Szombierek. Jeden z tych niezwykłych trafił się w 2012 roku. Szombierki grały wtedy w okręgówce z Walką Zabrze na stadionie przy ul. Modrzewskiego.W doliczonym czasie też pobiegł pod bramkę rywali i po podaniu Marka Kubisza zdobył efektownego gola! Byłem wtedy na trybunach, wpadłem w ekstazę. Okazuje się, że blisko pada jabłko od jabłoni.