Płotki i Polska, czyli pięknie!
Jakub Szymański złotym medalistą, a Pia Skrzyszowska brązowa na 60 m ppł. podczas 38. Halowych Mistrzostw Europy w Apeldoorn.
Być może ten wyrzut Jakuba Szymańskiego zadecydował o jego zwycięstwie. Fot. PAP/EPA
Nasi lekkoatleci idealnie dla nas zwieńczyli piątkową rywalizację w wypełnionym kibicami welodromie Omnisport Apeldoorn. Zdobyli w Holandii dwa medale, w tym złoty, co już klasyfikuje występ Biało-czerwonych wyżej niż na poprzednim czempionacie pod dachem, dwa lata temu w Stambule, gdy z siedmiu krążków ani jeden nie świecił się złotem.
Bez fałszywej skromności
Jakub Szymański był bezkonkurencyjny od czwartkowych eliminacji w trzech kolejnych biegach i wywiązał się perfekcyjnie z roli faworyta rywalizacji na płotkach. 22-letni Polak imponował w tym sezonie halowym wielką formą, ustanowił nowy rekord Polski i z czasem 7,39 sek. długo przewodził na świecie. W Holandii obnosił się też z pewnością siebie, bez fałszywej skromności waląc prosto z mostu, że jest najlepszy i zwyczajnie przyjechał tu wygrać.
Półfinał mógł zasiać ziarenko niepokoju w te buńczuczne zapowiedzi, bo Szymański na metę wpadł równo z Francuzem Just Kwaou-Matheyem w czasie 7,49. Lepszym wynikiem - 7,44 - w drugim biegu mógł się pochwalić inny Francuz, halowy mistrz z Torunia (2021) Wilhelm Belocian. – Celem była po prostu pierwsza trójka. Wydaje mi się, że wykonałem to zadanie najmniejszym nakładem sił. Inne opcje niż wygrana w wieczornym finale nie wchodzą teraz w grę – konsekwentnie utrzymywał halowy wicemistrz kontynentu sprzed dwóch lat.
Kilka godzin później w rozstrzygającym biegu Belocian lepiej wyszedł z bloków i prowadził do trzeciego płotka, ale Szymański wytrzymał presję - w drugiej części krótkiego dystansu nadrobił stratę i o centymetry wyprzedził doświadczonego Francuza! Polakowi zmierzono 7,43, rywalowi 7,45, a Kwaou-Mathey wywalczył jeszcze drugi medal dla Trójkolorowych - 7,50.
- Pomyślałem, że nie mogę dać wygrać Francuzom. Podczas biegu czułem, że przegrywam - dopiero na końcówce zrobiłem fenomenalny wybieg - Szymański w swoim stylu podsumował najważniejszy bieg w dotychczasowej karierze. - Udźwignąłem dziś presję. Wykonałem robotę, którą sobie założyłem. Zdobyłem dla Polski złoty medal. Mam nadzieję, że dzięki temu będziemy, jako reprezentacja, wysoko w klasyfikacji. Jestem dumny z siebie i ze sztabu - dodał.
Na półfinale udział w HME zakończył Krzysztof Kiljan (szósty w serii - 7,62).
Kosmiczny poziom
Kilkanaście minut wcześniej swój pierwszy medal HME - brązowy - zdobyła Pia Skrzyszowska, która zgodnie z deklaracją osiągnęła najwyższą formę w Holandii.
Polka po południu wygrała swój półfinał, osiągając 7,84 sek. W finale urwała ze swojego najszybszego czasu w sezonie jedną setną, ale wyraźnie lepsze były Szwajcarka Ditaji Kambundji i Holenderka Nadine Visser, która celowała w trzeci tytuł pod dachem. Złoto zdobyła jednak niespełna 23-letnia Kambundji, bijąc przy tym rezultatem 7,67 halowy rekord Europy, zaledwie o 2 setne gorszym od rekordu świata (Bahamki Devynne Charlton sprzed roku). Pięć setnych za Szwajcarką finiszowała 30-letnia Visser z rekordem Holandii 7,72.
- Wyniki w finale były niesamowite. Miałam kryzysy, wiele łez wypłakałam - ale jak są mistrzostwa, to umiem się ogarnąć, skupić na zadaniu. Turnieje to jest to, co lubię. Brązowy medal cieszy mnie bardzo - podsumowała podopieczna taty, Jarosława Skrzyszowskiego. Niespełna 24-letnia Pia zdobyła upragniony medal HME, bo w CV już wcześniej wpisała brąz HMŚ oraz trzy krążki ME na stadionie - na 100 m ppł. i w sztafecie 4x100 m, w tym złoty na płotkach w 2022 roku.
Z grona faworytek już w półfinale niespodziewanie odpadła liderka do piątku europejskich tabel, Francuzka Laeticia Bapte.
Weronice zabrakło spokoju
Szósta ukończyła finał na 1500 m Weronika Lizakowska, ale pobiegła chyba zbyt asekuracyjnie i do medalu zabrakło sporo, ponad sekundę. - Chciałam powalczyć o medal. Ale do tego trzeba być spokojnym, ja tego spokoju w trakcie biegu nie miałam, ciągle próbowałam być pierwsza, druga. Jestem szósta w Europie, jeszcze niedawno nawet o tym nie marzyłam. Za rok, za dwa - będę biegać mądrzej i to ja będę się ścigać o złoto - zapowiedziała 26-letnia podopieczna Zbigniewa Króla.
Sensacyjne złoto zdobyła Francuzka Agathe Guillemot, a największa faworytka Brytyjka Georgia Hunter Bell musiała obejść się smakiem, zajęła dopiero 4. miejsce.
Szwed też chce złota!
Zaimponował w piątek Maksymilian Szwed. 20-letni zaledwie Polak najpierw na 400 m osiągnął najlepszy czas eliminacji w historii HME - 45,69 - wymazując w tej statystyce nie byle kogo, bo fenomenalnego Norwega Karstena Warholma sprzed dwóch lat (45,75). – Po 200 metrach, bardzo szybkich, nie próbowałem dociskać. Utrzymałem tempo, zrobiłem życiówkę. Chcę to powtórzyć w wieczornym półfinale – zapowiadał.
W półfinale podopieczny Krzysztofa Węglarskiego zastosował podobną taktykę jak po południu - od startu mocne tempo i pozycja lidera, której nie dał sobie odebrać. Szwed wygrał swoją serię w czasie 45,68 i zgłosił mocną aplikację do medalu.
Zdecydowanym faworytem finału będzie biegający bardzo luźno lider europejskich tabel Węgier Attilla Molnar, ale… - Też chcę złotego medalu, podobnie jak Kuba Szymański. Każdy jest do pokonania - zadeklarował Szwed. - Próbowałem biec oszczędnie. Luźne bieganie mniej męczy. Dwa razy się potknąłem, ale leciałem dalej, nie zniechęciłem się i udało się wygrać półfinał - dodał Polak.
Huśtawka Justyny
O medal w sobotę na 400 m powalczy Justyna Święty-Ersetic, która w piątek przeżyła skrajną huśtawkę nastrojów. Po południu mająca duże doświadczenie w biegach halowych raciborzanka była załamana po dopiero 3. miejscu w serii eliminacyjnej (51,98) i nie miała dużego Q. - Zabrakło mi sił, źle mi się tu biega, długie wiraże, krótkie proste, to mi nie sprzyja. Zaatakowałam, być może niepotrzebnie. Przyjechałam z innymi nadziejami, czar prysł - mówiła po południu ze łzami w oczach sprinterka AZS AWF Katowice.
Za chwilę jednak sędziowie zdyskwalifikowali finiszującą przed nią Czeszkę Nikoletę Jichovą i podopieczna Aleksandra Matusińskiego wywalczyła bezpośredni awans do kolejnej rundy bez oglądania się na czasy.
– Musiałam od początku ruszyć va banque i atakować, gdyby nie to, pewnie finał byłby pa pa. Ten dzień wiele mnie kosztował, nie tylko fizycznie, ale i mentalnie. Teraz czuję wewnętrzną ulgę i dużą satysfakcję. Lieke powiedziała mi po biegu „welcome back”, to miód na moje serce. Jutro zostawię serducho na bieżni – zapowiedziała 32-letnia mistrzyni Europy ze stadionu (2018), która znów zameldowała się w finale kontynentalnego czempionatu.
Faworytką finału - pod nieobecność rekordzistki świata Femke Bol (startuje tylko w sztafetach) będzie jej rodaczka Lieke Klaver, pozostałe krążki są do zgarnięcia. Tym bardziej, że jedna z faworytek, Brytyjka Amber Anning, została zdyskwalifikowana w eliminacjach za przekroczenie toru.
Odpadła w eliminacjach debiutująca w HME 17-letnia Anastazja Kuś, która pobiegła na miarę aktualnych możliwości i finiszowała piąta (53,45).
Skuteczny protest
Piątka z szóstki naszych biegaczy awansowała do półfinałów na 800 m. Anna Wielgosz z czasem 2:03,94 i Angelika Sarna (2:03,91) wygrały swoje serie; odpadła Aleksandra Formella, piąta w serii (2:09,60).
Pewnie awansowali także - Maciej Wyderka, drugi w serii (1:46,11) i Patryk Sieradzki, pierwszy na mecie (1:46,32). Dramat z happy endem przeżył Bartosz Kitliński. Halowy rekordzista Europy do lat 23 w wyniku przepychanek najpierw potknął się, a ostatecznie upadł na bieżnię. - Gdy miałem wyprzedzać Holendra, od tyłu poczułem Brytyjczyka, który na mnie wpadł. Poczułem na nogach, że tracę równowagę. Gdy uratowałem balans, poczułem lżejsze pchnięcie i się przewróciłem. Mam trzy rany – relacjonował sytuację na bieżni Kitliński.
Szybko na wydarzenia zareagował kierownik polskiej reprezentacji, Filip Moterski. Protest przyniósł zamierzony skutek i Kitliński został dokooptowany do półfinałów.
Klęska tyczkarzy
Zabraknie za to w finale - po raz pierwszy w HME od 18 lat - naszych tyczkarzy, choć do medalowej rozgrywki awansowało aż 11 skoczków. Piotr Lisek zaliczył w trzeciej próbie 5,65 i zajął 13. miejsce; rywale skakali podobnie, ale mieli mniej zrzutek po drodze. Robert Sobera pokonał tylko 5,45 i był 15. Żaden polski skoczek nie wywalczył kwalifikacji na tegoroczne halowe mistrzostwa świata w chińskim Nankinie (21-23 marca).
Nie będzie też Polki w finale skoku w dal. Anna Matuszewicz była w kwalifikacjach dziewiąta z wynikiem 6,52 m - do finałowej ósemki zabrakło jej 7 cm; Nikola Horowska po próbie na 6,42 została sklasyfikowana na 11. miejscu.
Tomasz Mucha
CZY WIESZ, ŻE…
◾ Dokładnie 50 lat temu – 8 i 9 marca 1975 roku – w katowickim Spodku złote medale halowych ME na 60 m ppł. zdobywali Grażyna Rabsztyn oraz Leszek Wodzyński.
◾ Brąz Pii Skrzyszowskiej to pierwszy medal polskiej płotkarki na halowych mistrzostwach Europy od… 41 lat - w 1984 w Atenach złoto zdobyła Lucyna Langer-Kałek.
„Ostatnie chwile z rekordem Polski. Maks Szwed dzisiaj półfinał HME. Jutro finał. Dwa strzały w kapitalnej formie. Słyszę bicie zegara”.