Sport

Porażka zmieni ranking?

Iga Świątek wygrała z Madison Keys mimo 0:6 w pierwszym secie. W półfinale z Coco Gauff nie miała już nic do powiedzenia.

Iga Świątek chciałaby się w meczu z Coco Gauff schować pod ziemię… Fot. IMAGO / Press Focus

WTA W MADRYCIE

Jeszcze niespełna rok temu Iga Świątek regularnie, najczęściej spośród wszystkich rywalek, lała o trzy lata młodszą Coco Gauff, a jej bilans z Amerykanką wynosił 11-1. W czwartek Polka przegrała 1:6, 1:6 w szokujące 64 minuty, praktycznie bez walki i w tym roku jeszcze nie zagrała o tytuł.

To najdotkliwsza porażka raszynianki od prawie sześciu lat. 3 czerwca 2019 roku, tuż po 18. urodzinach - jako 104. na świecie - przegrała w 1/8 finału French Open z Rumunką Simoną Halep 1:6, 0:6. A kilkanaście dni później na trawie w Birmingham uległa Łotyszce Jelenie Ostapienko 0:6, 2:6.

- Nie ma dużo do analizowania. Nie ruszałam się dobrze, czułam się ciężka. Czułam, że nie stałam we właściwym miejscu przed uderzeniami, a zwykle nie muszę o tym myśleć podczas meczu – przyznała Świątek.

Jeden „cud” i dość

Raszynianka nie obroni tytułu zdobytego w Madrycie przed rokiem, ale porażka z Gauff może mieć także inne, gorzkie konsekwencje. Jeśli czwarta w światowym rankingu Amerykanka wygra sobotni finał (w drugim półfinale liderka rankingu Białorusinka Aryna Sabalenka grała z Ukrainką Eliną Switoliną), w poniedziałkowym notowaniu listy WTA zepchnie Polkę z drugiego na trzecie miejsce.

Świątek w Madrycie wygrała trzy mecze, prezentując chwiejną dyspozycję - momenty totalnej bezradności przeplatała grą na poziomie sprzed roku, gdy na mączce wygrywała niemal wszystko i z wszystkimi. Kwintesencją tego był ćwierćfinałowy pojedynek z Madison Keys, gdy pierwszą partię przegrała 0:6 - zdarzyło się jej to po raz pierwszy od prawie czterech lat. Ale w dwóch kolejnych setach oddała Amerykance tylko pięć gemów i zrewanżowała się „Maddy” za porażkę w półfinale styczniowego Australian Open.

- Taki mecz daje poczucie, że można wyjść z każdych tarapatów i że warto walczyć do końca - mówiła w środę raszynianka, ale dzień później „cudownej” przemiany w trakcie meczu już nie było. Świątek zaczęła potyczkę z Gauff od wygranego gema przy własnym serwisie, ale później dała się całkowicie zdominować. Gauff zanotowała serię 11 wygranych gemów z rzędu. W efekcie nie tylko wygrała pierwszego seta 6:1, ale w drugim prowadziła już 5:0.

Miażdżące statystyki

Zirytowana Świątek w pewnym momencie zaczęła nawet krzyczeć, za co otrzymała ostrzeżenie od sędziego. Pod koniec drugiego seta, po serii nieudanych zagrań i oddanych niemal za darmo punktów, z trybun, gdzie siedzieli polscy kibice, rozległy się gwizdy. Sfrustrowana bezradnością Polka wygrała jeszcze honorowego gema, ale Gauff przy własnym serwisie bezlitośnie zamknęła spotkanie.

Statystyki meczu są miażdżące. Skuteczność pierwszego serwisu Świątek wyniosła zaledwie 41 procent, a Gauff 90. Polka popełniła 28 niewymuszonych błędów, czyli średnio dwa na gema. Amerykanka miała ich zaledwie 8. W zagraniach wygrywających było natomiast 18-7 dla Gauff.

Posypało się

To było 15. spotkanie tych tenisistek. Gauff wygrała po raz czwarty i zarazem trzeci z rzędu. Pierwszy raz natomiast zdołała pokonać Świątek na korcie ziemnym, który dotąd uchodził za „teren” Polki. - Nie miałam nawet planu B, bo dziś zupełnie nic mi nie wychodziło. Nie grałam tutaj dobrze nawet w tych meczach, które wygrałam. Dziś wszystko się posypało – dodała.

Jednocześnie przyznała, że porażka to nie wynik emocji czy braku pewności siebie. - Jestem tą samą zawodniczką, co wcześniej. Nic się nie zmieniło w moim podejściu czy wemocjach. Ale nie będę się uśmiechać po porażce 1:6, 1:6 – zakończyła spotkanie z dziennikarzami.

Przed turniejem WTA 1000 w Rzymie (od 6 maja) Polka zapowiedziała, że zrobi sobie kilka dni wolnego. Ale kilka dni to chyba za mało, żeby odzyskać dominację na mączce…

Tomasz Mucha, PAP

Hej Iga, głowa do góry! Podobnie jak miliony innych ludzi uwielbiam oglądać, jak grasz. To nie jest twój dzień, ale inspirujesz tak wielu i wrócisz silniejsza niż kiedykolwiek!

Norweg Casper Ruud, nr 15. w rankingu ATP


Zieliński też przegrał

Jan Zieliński i Sander Gille odpadli w ćwierćfinale debla turnieju ATP 1000 w Madrycie. Duet polsko-belgijski przegrał z rozstawionymi z numerem 3 Niemcami Kevinem Krawietzem i Timem Puetzem 3:6, 4:6.


W Rzymie z Sinnerem, ale bez „Djoko”

Były lider światowego rankingu Serb Novak Djoković wycofał się z turnieju ATP 1000 w Rzymie, w którym triumfował sześć razy (po raz ostatni w 2022 roku). Organizatorzy nie podali przyczyny absencji słynnego tenisisty. Zawody na Foro Italico rozpoczną się 7 maja i wróci w nich do rywalizacji lider rankingu Jannik Sinner - 23-letniemu Włochowi 4 maja kończy się 3-miesięczne zawieszenie za naruszenie przepisów antydopingowych.

Zajmujący aktualnie 5. lokatę w rankingu ATP Djoković to mistrz olimpijski z Paryża i 24-krotny triumfator turniejów wielkoszlemowych. W trwającym turnieju w Madrycie prawie 38-letni Serb musiał uznać wyższość Włocha Matteo Arnaldiego już w 2. rundzie (w pierwszej miał wolny los), wcześniej odpadł też w drugiej rundzie w Monte Carlo.