Sport

Pomyślała, że to jakaś pomyłka

Iga Świątek ujawniła kulisy miesięcznego zawieszenia wydanego przez Międzynarodową Agencję Integralności Tenisa (ITIA).

Iga Świątek była gościem u Anity Werner z TVN 24. Fot. TVN 24 Sport

Była numer 1 światowego rankingu była w piątek gościem w programie „Fakty po Faktach” w TVN24. - Pomyślałam, że to jakaś pomyłka - przyznała po odczytaniu wiadomości o zawieszeniu. - Nauczką dla mnie jest to, że nie zawsze będę miała nad wszystkim kontrolę. To czy będę mogła grać w tenisa czy nie zależy od czynników, na które nie do końca mam wpływ. Z takimi sytuacjami trzeba sobie radzić - powiedziała na początku rozmowy wiceliderka światowego rankingu WTA. Dodała, że ta sprawa ją wzmocniła o czym świadczy szybki powrót na kort.

Świątek o tym, że może mieć poważne problemy dowiedziała się z emaila podczas sesji zdjęciowej. - Wiedziałam, że muszę ją dokończyć, ale moja reakcja była bardzo gwałtowna. Właściwie była to mieszanka niezrozumienia, paniki i było dużo płaczu - opisała raszynianka.

W pierwszej chwili pomyślała, że to jakaś pomyłka. Nie rozumiała sytuacji w jakiej się znalazła. Nazwa zabronionej substancji była dla niej zupełnie obca.

Polka została zawieszona i nie mogła wystąpić w trzech kolejnych turniejach: Seulu, Wuhanie i w Pekinie. Utraciła pozycję numer 1. Tenisistka na pytanie, kto jest temu winny odparła, że system antydopingowy, ale na pewno nie ona. Świątek bardzo by chciała, aby jej przypadek mógł pomóc innym sportowcom w przyszłości. Zaakceptowała wysokość kary. Zależało jej na jak najszybszym wznowieniu kariery.

- Ten proces był wymagający i nie było powiedziane, że zakończy się po dwóch i pół miesiącach - dodała. Bardzo pomocne było to, że posiadała jeszcze lek, który został zakwestionowany i można było go przebadać.

Świątek wynajęła prawnika specjalizującego się w takich sprawach. Wydała na niego 70 tys. dolarów, a na testy i ekspertów ok. 15 tys. euro. - Najważniejsze było to, abym mogła udowodnić swoją niewinność. Kocham grać w tenisa, ale nie na tyle, aby poświęcić swój honor - przyznała.

Świątek była zawieszona na miesiąc decyzją ITIA. Próbkę pobrano od 23-letniej tenisistki dokładnie 12 sierpnia, czyli tuż po zakończeniu igrzysk olimpijskich w Paryżu, gdzie wywalczyła brązowy medal. Śledztwo ITIA ustaliło, że pozytywny wynik testu był spowodowany zanieczyszczeniem leku bez recepty - melatoniny, produkowanego i sprzedawanego w Polsce, który zawodniczka przyjmowała na jet lag i problemy ze snem, a naruszenie nie było celowe. Stwierdzono to po przeprowadzeniu wywiadów z tenisistką i jej otoczeniem, dochodzeniach i analizach w dwóch laboratoriach akredytowanych przez WADA.

Jak podała ITIA, w wyniku dochodzenia uznano „brak istotnej winy lub zaniedbania” tenisistki, w związku z czym zaproponowano jej miesięczną dyskwalifikację. 27 listopada Świątek przyznała się do złamania przepisów antydopingowych i zaakceptowała karę. Okres 30 dni wykluczenia raszynianki z gry minął 4 grudnia i będzie mogła bez problemów pod koniec roku zacząć nowy sezon.

To jednak nie koniec sprawy. Decyzję ITIA rozpatrzy Światowa Agencja Antydopingowa, która może odwołać się do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie.


Chwalińska idzie na rekord

Maja Chwalińskiej (158. WTA) awansowała do półfinału challengera WTA 125 na kortach ziemnych w brazylijskim Florianopolis, z pulą nagród 115 tys. dolarów. W piątek 23-letnia dąbrowianka pokonała Mayar Sherif (68.) 6:3, 4:6, 6:1 i tym samym zrewanżowała się reprezentantce Egiptu za pokonanie Katarzyny Kawy przed tygodniem w finale imprezy tej samej rangi w Buenos Aires. O finał tenisistka BKT Advantage Bielsko-Biała zagra z Francuzką Leolią Jeanjean (162.). Maja jest bliska osiągnięcia swojego najwyższego rankingu – dwa lata temu w październiku była notowana na 149. pozycji, obecnie w rankingu „live” przesunęła się na 146.

Niestety, we Florianopolis nie dojdzie do polskiego finału, bo Kawa (247.) została zatrzymana w ćwierćfinale przez turniejową „jedynkę” Marię Lourdes Carle (89.). Argentynka zrewanżowała się za porażkę przed tygodniem w Buenos Aires i pokonała Polkę 6:4, 6:1.

(t)