Sport

Pomylili święta

- Zbliżają się święta, a my chyba je pomyliliśmy, bo to nie są te, w których rozdaje się prezenty – komentuje trener Jan Urban.

Dynamiczny Dominik Sarapata (z lewej) w Lubinie nie zawiódł. Jego koledzy tak. Fot. Paweł Andrachiewicz/Pressfocus.pl

GÓRNIK ZABRZE

Piłkarze z Zabrza mogą mieć pretensje sami do siebie. Mecz z Zagłębiem w Lubinie powinni byli rozstrzygnąć do przerwy, no, może do początku drugiej połowy, kiedy znakomitej sytuacji nie wykorzystał Yousuke Furukawa. „Górnicy” mogli wtedy prowadzić co najmniej dwiema bramkami. Niestety, jeżeli się nie wykorzystuje znakomitych okazji, to samemu się traci...

Nie potrafią zamknąć meczu

„Miedziowi” najpierw wyrównali, a potem zdobyli zwycięskiego gola z rzutu karnego. Czy sędzia Paweł Malec słabo prowadził spotkanie? Owszem, ale nie na sędziego trzeba zrzucać winę - zabrzanie powinni przypatrzeć się sobie. „Górnicy” przegrali trzeci raz z rzędu i trzeci raz 1:2. Trzeci raz z rzędu mieli zdecydowaną przewagę w posiadaniu piłki czy w celnych strzałach. Trzeci raz dominowali w pierwszej połowie, ale co z tego, skoro nie wykorzystali nawet ułamka swoich znakomitych okazji. Po przerwie to wszystko się zemściło. Tak też było wcześniej w derbach z GKS-em czy w poprzednią niedzielę w rywalizacji z Legią.

- W meczach w Katowicach, z Legią i teraz graliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę i nie potrafiliśmy zamknąć meczu, a mogliśmy to zrobić. Występując przeciwko takiej drużynie jak Zagłębie, trzeba być przygotowanym, że stałe fragmenty są ich bardzo mocną stroną. Rywale wykorzystali sytuacje, potem mieli rzut karny i przegraliśmy spotkanie, którego nie powinniśmy przegrać. Wiedzieliśmy, że mogą nas zaskoczyć wspomnianymi stałymi fragmentami i długimi wybiciami piłki, bo mają szybkość z przodu. Próbowali wykorzystać przestrzeń za wysoko ustawioną linią obrony. My jednak nie potrafimy zamknąć meczu po raz kolejny i niestety przegrywamy – analizował spotkanie trener Jan Urban.

Niezrozumiałe zmiany

W Lubinie plamę dał Filip Majchrowicz. Bramkarz Górnika spóźnił się z interwencją przy rzucie rożnym wykonywanym przez Damiana Dąbrowskiego i celnej główce Aleksa Ławniczaka. Potem sprokurował karnego po faulu na rezerwowym Mateuszu Wdowiaku, piłkarzu, który dał świetną zmianę. To był strzał w dziesiątkę trenera Leszka Ojrzyńskiego. Szybki skrzydłowy zastąpił mało widocznego Marka Mroza i ożywił grę swojego zespołu. A skoro mowa o zmianach... Tym razem w Górniku nic one nie dały. Ousmane Sow grał dużo słabiej niż Taofeek Ismaheel, którego zastąpił. Inna sprawa, że nie sposób zrozumieć zmian sztabu szkoleniowego Górnika w doliczonym czasie, bo co ma dać wpuszczenie na boisko w takim momencie Filipa Prebsla czy Sondre Lisetha? Bardziej pomogło to lubinianom, bo czas leciał. W Górniku na plus trzeba zaliczyć na pewno występ Dominika Sarapaty. Szczególnie w pierwszej połowie szarpał i biegał za dwóch. To po jego zagraniach robiło się gorąco pod bramką dobrze broniącego Dominika Hładuna. Do gry 17-latka w kolejnych meczach powinni się dostosować jego starsi koledzy.

Michał Zichlarz      

13,05 KILOMETRA przebiegł w trakcie meczu Zagłębie Lubin – Górnik Zabrze 20-letni pomocnik „Miedziowych” Jakub Kolan. Taki dystans dałby mu miejsce w pierwszej dziesiątce… Premier League! W poprzednim sezonie w najsilniejszej lidze świata najwięcej, bo 13,36 km, przebiegł Dejan Kulusevski z Tottenhamu w meczu z Evertonem. Niewiele mniej, bo 13,31 km, przebiegł z kolei Pascal Gross, wówczas piłkarz Brighton, teraz BVB. W pierwszej dziesiątce były też aż cztery wyniki biegającego jak koń po boisku Tomasza Souczka z West Hamu. Kolan pod tym względem nie odbiega od zawodników z ligi angielskiej. Brawo!