Sport

Pomoc Gikiewicza

Po swojej „erze pucharowej” od końca XX wieku Widzew miał niewiele okazji zagrać – choćby sparingowo – z rywalem tej klasy co Dynamo Kijów.

W grze kontrolnej z Dynamem łodzianie pokazali się z niezłej strony. Fot. Martyna Kowalska/widzew.com

WIDZEW ŁÓDŹ 

Dynamo było pierwszym tegorocznym sparingpartnerem łodzian w Turcji i od lat najmocniejszym. Trzy lata temu łodzianie grali wprawdzie z Unionem w Berlinie (0:0), ale zespół Bundesligi wystawił rezerwy. Dynamo jest liderem ligi ukraińskiej i gra w Lidze Europy, dlatego wynik 1:1 pójdzie w świat jako sukces Widzewa.

Błysk 18-latka

Po bramce Huberta Sobola w 41 minucie rywale wyrównali dopiero w 88 minucie z rzutu karnego wykonywanego przez Władysława Wanata.

Ci, co widzieli ten mecz, a także trener Daniel Myśliwiec, nie mogli być jednak zadowoleni z gry. Przy bilansie strzałów 4-24 i kilku graniczących z cudem obronach Łukasza Gikiewicza trudno wszak mówić o pewnej obronie, a jeżeli weźmie się pod uwagę fakt, że z tych czterech strzałów tylko jeden był celny, a po przerwie nie udało się drużynie z Łodzi przeprowadzić ani jednej ofensywnej akcji, to i ataku nie ma za co chwalić. Gol dla Widzewa to efekt wytrwałości Jakuba Grzejszczaka, chłopaka jeszcze bez ligowego dorobku, który ofiarnie wepchnął się w pole karne, przewracając się o piłkę i o nogi rywali, ale zdołał ją oddać Sobolowi, który w zamieszaniu trafił do siatki. Grzejszczak był jasnym punktem Widzewa i nie zmienia tego fakt, że wyrównujący gol to efekt rzutu karnego podyktowanego po tym, jak piłka po dośrodkowaniu rywala trafiła go w rękę. Miał pecha, bo grał do 68 minuty, ale wrócił na boisko w końcówce – był już pewnie zdekoncentrowany i „ostygł”. Warto zaznaczyć, że w ostatnich 15 minutach pojawił się na boisku Imad Rondić. Szefowie Widzewa dali w ten sposób znać, że trenuje on jednak w ośrodku Miracle Resort w Kemeragzi w Turcji, a nie z Rakowem w Marbelli. Grał jednak krótko, bo… oszczędzają go pewnie przed innym transferem. Pecha miał za to Juan Ibiza, który kilka minut przed końcem doznał groźnego urazu stopy i wrócił już do Łodzi na leczenie, które ma potrwać kilka tygodni. Nie trenuje też z zespołem Kreshnik Hajrizi, który jest przygotowywany do wypożyczenia.

Kilka mocnych nazwisk

Kijowskie Dynamo to już nie ten zespół, który kilka lat temu odgrywał znaczną rolę w europejskich rozgrywkach, czemu – biorąc pod uwagę warunki wojenne, uniemożliwiające normalnie treningi i transfery – trudno się dziwić. Teraz w Lidze Europy przegrał wszystkie sześć spotkań w fazie grupowej, ale znanych piłkarzy w tej drużynie nie brakuje. I tak w pierwszej połowie Gikiewicz swoimi interwencjami zdenerwował samego Andrija Jarmolenkę, początkowo grającego nonszalancko, a potem wściekłego na polskiego bramkarza, a w drugiej wygrywał kilka razy z liderem strzelców ligi ukraińskiej Władysławem Wanatem i uległ mu dopiero przy rzucie karnym. Gikiewicz w Widzewie nie obronił jeszcze ani jednej jedenastki…

Trener Andrij Szowkowski, kiedyś znany bramkarz Dynama, uratował remis swoistym manewrem taktycznym. – Nie daliśmy rady utrzymać prowadzenia, bo na ostatnie 30 minut Dynamo wystawiło najlepszych zawodników – tłumaczył swój zespół trener Myśliwiec. Dodać jeszcze trzeba, że dzień wcześniej Dynamo wygrało w Turcji z FCSB (dawna Steaua) Bukareszt 2:1, a wcześniej przegrało z niemieckim drugoligowcem FC Magdeburg 1:3.

Widzew rozpoczął sparing w składzie: Gikiewicz – Krajewski, Żyro, Silva, Grzejszczak – Gong, Alvarez, Shehu, Madej, Cybulski – Sobol. Po przerwie grali także Kwiatkowski, Ibiza, Sypek, Diliberto, Hanousek, Łukowski, Gryzio, Kerk, Kozlovsky i Rondić. Gryzio i Madej, to tak jak Grzejszczak, do tej pory zawodnicy czwartoligowych rezerw.

Wojciech Filipiak