Polski duet w Galerii Sławy
Nagrodę dedykuję mojej zmarłej mamie, bo ona włożyła sporo trudu w wychowanie mnie i mojego brata Daniela – podkreśla Leszek Laszkiewicz.
Wiadomość z telegazety
Henryk Gruth, 4-krotny olimpijczyk i 2-krotny chorąży ekipy na igrzyska, po zakończeniu kariery sportowej został trenerem i ponad 20 lat pracował w Zurychu, osiągając z juniorami siedem razy mistrzostwo kraju.
– Moją kandydaturę do nagrody i wyróżnienia przedstawił władzom federacji ówczesny szef naszego związku Zenon Hajduga – wyjawia nasz pierwszy przedstawiciel w Galerii Sławy. Oczywiście to wiążę się z całą procedurą i tak po prawdzie już trochę zapomniałem, że dyskutuje się nad moją kandydaturą. Któregoś dnia wróciłem z treningu do domu, włączyłem telegazetę w telewizji Polonia, bo tylko takim rodzimym kanałem dysponowałem, i przetarłem oczy ze zdumienia. Przeczytałem, że otrzymałem nagrodę i miejsce w Galerii. A potem dostałem zaproszenie dla dwóch osób na galę wręczania podczas mistrzostw świata w Rydze w 2006 roku. Mieliśmy wielką frajdę ze starszą córką Kasią, bo oprócz miłej uroczystości mieliśmy okazję oglądać turniej. A kilka lat później córka z mężem Piotrem wybrali się w podróż poślubną do Kanady i, rzecz jasna, odwiedzili również Galerię w Toronto. Otrzymałem od nich filmik, gdy zwiedzali to niecodzienne muzeum. Na zakończenie pracy w Zurychu wraz z żoną mieliśmy wykupione bilety samolotowe oraz zarezerwowany hotel, by samemu zwiedzić to miejsce. Niestety, wybuchła w 2020 roku pandemia i nie mogliśmy zrealizować podróży. Została odłożona w czasie, ale i teraz co rusz wyskakują problemy dnia codziennego, niemniej jednak mamy zamiar odwiedzić Toronto oraz jedyne w swoim rodzaju muzeum (śmiech).
A po chwili dodaje: – Bardzo się cieszę, że Leszek Laszkiewicz otrzymał to wyróżnienie, bo w pełni sobie na nie zapracował. Teraz nas jest dwóch, ale do pełnej formacji nam jeszcze trochę brakuje... – kończy, jak zwykle z humorem, zacny emeryt.
Z dedykacją dla mamy
Dla „Laszki”, bo tak nazywają go koledzy, wychowanka jastrzębskiego klubu i absolwenta SMS-u PZHL (1997), kariera klubowa okraszona wieloma sukcesami oraz reprezentacyjna była nadzwyczaj długa. Osiem razy zdobywał mistrzostwo Polski z zespołami Unii Oświęcim (trzy razy) i Comarch Cracovia (pięć) oraz mistrzostwo i Puchar Włoch z Mediolan Vipers (2005), W kolekcji ma również medale srebrne i brązowe. W reprezentacji występował od 1998 do 2015. W 216 meczach zdobył 89 goli i uczestniczył w 18 mistrzostwach świata seniorów oraz w kilku turniejach młodzieżowych. W 2002 roku występował w mistrzostwach świata elity w Szwecji, a w minionym roku w Czechach był team liderem i tę funkcję nadal pełni.
– Od Marty Zawadzkiej (z jej inicjatywy rozpoczęła się cała procedura – przyp.red.), członkini władz międzynarodowych, dowiedziałem się, że moja kandydatura będzie rozpatrywana do tej nagrody – mówi Laszkiewicz. – Może zabrzmi to nieskromnie, ale od początku mojej seniorskiej kariery wcale się nie oszczędzałem. Swego czasu obliczyłem, że w sezonie zaliczałem około 90 meczów, bo miałem obowiązki klubowe oraz reprezentacyjne. Nigdy nie odmówiłem gry w drużynie narodowej. Cieszę się, że moja praca została doceniona i dołączyłem do Henia Grutha w Galerii Sławy. 4 grudzień minionego roku to dla mnie szczególna data. W tym dniu był pogrzeb mojej mamy, a tuż po nim otrzymałem wiadomość, że zostałem wyróżniony. Mama byłaby dumna i tę nagrodę jej dedykuję. Otrzymałem maile z federacji i już potwierdziłem swoją obecność w Sztokholmie.
Laszkiewiczowi do pełni szczęścia brakuje tylko występu w igrzyskach olimpijskich. Urodził się za późno, bowiem zmieniono zasady kwalifikacji i Biało-czerwonym trudno jest się przebić do czołowej „12” tego turnieju. Słowa uznania należą się działaczom federacji, że potrafią docenić trud oraz sukcesy nie tylko tych najsławniejszych ze sławnych, ale również tych, którzy są poza głównym nurtem wydarzeń hokejowych.
Włodzimierz Sowiński
Fot. Łukasz Sobala/Press Focus