Sport

Polki liczą na przełamanie

Ostatecznie legenda włoskiego tenisa Sara Errani będzie rywalką Magdaleny Fręch w 1. rundzie turnieju Porsche w Stuttgarcie. Iga Świątek w oczekiwaniu na Chorwatkę.

Magdalena Fręch była górą w jedynej dotychczas potyczce z Sarą Errani. Fot. x.com/wasiiewskim

Tenisistka Górnika Bytom i jej trener Andrzej Kobierski bardzo liczą na przełamanie w tegorocznym sezonie. Magdalena Fręch miała znakomitą drugą połowę ubiegłego roku - dotarła do finału WTA 250 w Pradze (przegrała z Magdą Linette), a we wrześniu zdobyła swój pierwszy tytuł w tourze, od razu rangi 500 w meksykańskiej Guadalajarze. Były też dobre występy w chińskich „tysięcznikach” - 1/8 finału w Pekinie i ćwierćfinał w Wuhan - co w październiku ub. roku wysforowało 27-letnią łodziankę na 22. miejsce na świecie.

Pierwszy kwartał tego roku Fręch miała jednak słaby. Na lekki plus można zapisać tylko 3. rundę w Australian Open, ale pozostałe występy były serią rozczarowań. Łącznie wygrała w tym roku tylko 3 mecze, przegrała 9, a ostatnio wycofała się z imprezy w Charleston i z reprezentacyjnego startu w turnieju Billie Jean King w Radomiu, oficjalnie asekurując się kontuzją nadgarstka, choć trudno mówić o przeciążeniu, gdy w ciągu trzech miesięcy rozgrywa się ledwie 12 meczów…

Utrzymać jest trudniej

Dyrektor Górnika i prezes Polskiego Związku Tenisowego Dariusz Łukaszewski liczy, źe Fręch „odbije się” w najbliższych turniejach na mączce.

- Utrzymać pozycję w rankingu jest często trudniej niż ją zdobyć. Magda jesienią miała bardzo intensywny czas, grała w turniejach po kilka meczów i organizm po prostu potrzebował wyhamować. Startuje też w turniejach już w innej roli, to ona jest w pierwszych rundach faworytką i rywalki lepiej się do meczów z nią przygotowują. Ale trzeba mieć nadzieję, że teraz wyniki na nawierzchni ziemnej będą znacznie lepsze - przekonuje Łukaszewski.

Jako że łodzianka nie broniła zbyt wielu punktów za ubiegły rok, na razie nie straciła znacząco na rankingu - jest 28. - co wciąż gwarantuje rozstawienie w większości turniejów, w tym w Wielkim Szlemie.

Zmiana rywalki

W Stuttgarcie Fręch zaczyna jednak od 1. rundy. Początkowo miała zmierzyć się w niej z Rebeccą Sramkovą, ale Słowaczka, która jeszcze w niedzielę rywalizowała w Bratysławie w turnieju BJK Cup - wycofała się z powodu kontuzji łokcia. Zastąpiła ją „szczęśliwa przegrana” z kwalifikacji, Sara Errani. Włoszka za dwa tygodnie skończy 38 lat, jest dopiero 152. na świecie, ale 12 lat temu była nr 5, zdobyła 9 tytułów w singlu. Jeszcze lepiej wiedzie jej się w deblu - kiedyś odnosiła sukcesy w parze z Robertą Vinci, dziś czyni to z Jasmine Paolini, z którą sięgnęła po olimpijskie złoto w Paryżu. W sumie ma aż33 tytuły w tej konkurencji.

W jedynej dotychczasowej potyczce z Errani dwa lata temu, Fręch wygrała w finale turnieju ITF 100 w hiszpańskiej miejscowości Les Franqueses del Valles 7:5, 4:6, 6:4. W Stuttgarcie panie zagrają w środę.

Iga czeka na Donnę

Podobnie jak Sramkova niemal w ostatniej chwili z udziału w imprezie w Stuttgarcie wycofała się Marta Kostjuk, która jeszcze w sobotę rywalizowała w Radomiu. To oznacza, że w tegorocznej edycji nie wystąpią obie finalistki z zeszłego roku, bo wcześniej zrezygnowała triumfatorka z 2024 reprezentująca Kazachstan Jelena Rybakina. Ukrainka miała zagrać w 1. rundzie z Rosjanką Mirrą Andriejewą, a teraz z 7. na świecie 17-latką zmierzy się… jej starsza o 3 lata siostra Erika (97.WTA).

We wtorek rywalkę w 2. rundzie pozna dwukrotna triumfatorka Porsche Tennis Grand Prix (2022-23) Iga Świątek - będzie nią lepsza tenisistka z chorwackiego pojedynku Donny Vekić (20.) z Janą Fett (153.).

Presja na mączce

Wiceliderka rankingu trenowała w Stuttgarcie w minionym tygodniu pod opieką trenera od przygotowania fizycznego i fizjoterapeuty Macieja Ryszczuka. Główny trener Wim Fissette w minionym tygodniu z powodzeniem poprowadził reprezentację Belgii w turnieju kwalifikacyjnym Billie Jean King Cup (Belgijki pokonały Grecję, Węgry i Francję i jesienią zagrają w fazie play off), a psycholog Daria Abramowicz była w boksie reprezentacji Polski w tych samych rozgrywkach podczas turnieju w Radomiu.

Świątek, która wciąż czeka na pierwszy tytuł w tym sezonie, w poniedziałek miała konferencję prasową, w której mówiła m.in. o oczekiwaniach związanych z rywalizacją na kortach ziemnych. Ale będzie pod sporą presją, bo w najbliższym czasie broni w rankingu ponad 4 tysięcy punktów sprzed roku za półfinał w Stuttgarcie oraz wygrane turnieje w Madrycie, Rzymie i wielkoszlemowym French Open. - Czuję, że jestem we właściwym miejscu. Przy odpowiedniej ilości pracy i skupieniu, szybko będę w stanie zacząć grać w swoją grę. Staram się zachować spokój - przekonuje Iga Świątek.

Tomasz Mucha

„Zielaczek” i awantura

Jan Zieliński i Sander Gille awansowali do ćwierćfinału debla turnieju ATP Masters 1000 w Monachium. Tenisiści z Polski i Belgii w 1. rundzie pokonali Niemców Andreasa Miesa i Jana-Lennarda Struffa 6:3, 3:6, 10-3. W drugiej partii doszło na korcie do protestu polskiego tenisisty. Przy stanie 1:5 i 30:0 Zieliński i Gille przerwali grę, bo uważali, że serwis Niemców był autowy - zaznaczyli na nawierzchni miejsce, gdzie odbiła się piłka i był to wyraźny aut. Polak poprosił o supervisora i odmówił dalszej gry, ale po chwilowej dyskusji mecz został wznowiony. W Monachium nie ma sędziów liniowych, wszystko obsługuje komputer - wygenerowany obraz pokazał, że piłka jednak zahaczyła o linię…

Zieliński i Gille przegrali seta, ale ostatecznie rozstrzygnęli potyczkę na swoją korzyść, wygrywając super tie-breaka. Na kolejnych rywali muszą jeszcze poczekać do wtorku.