Pokazał goły tyłek!
Halowe granie na Górnym Śląsku ma swoją tradycję. Podczas takiego grania zawsze wiele się działo!
Przed nami druga edycja turnieju Spodek Super Cup. W zeszłym roku impreza zorganizowana przez Grzegorza Górskiego „wypaliła”, więc gramy dalej!
Cantona w akcji
- Jak potraktuję turniej? Luźno. Taki turniej jest przede wszystkim dla kibiców. To jest święto dla nich. Są drużyny i kibice, które mają dobre relacje ze sobą, a o takich rzeczach też trzeba myśleć. Jako trener myślę jednak przede wszystkim o tym, żeby nikomu nic się nie stało, bo to inna nawierzchnia, inna gra – mówi Jan Urban.
Trenera górniczej jedenastki pytamy, czy w swojej bogatej i jakże udanej piłkarskiej kariery grał w tego typu halowych turniejach jak Spodek Super Cup? – Tak grałem, w Niemczech, ale też przecież graliśmy w hali u nas w Zabrzu na Matejki. To były dość poważne mecze, bo nie na takim małym boisku, ale na zdecydowanie większym. Takie mecze były w latach 80. i w Zabrzu gościł nawet sam Eric Cantona. Warunki atmosferyczne były wtedy takie, że podczas zimy często się tam trenowało. Nie było może sztucznej nawierzchni jak to teraz ma miejsce, tylko coś w rodzaju tartanu – opowiada nam Jan Urban.
O turniejach halowych w Zabrzu mówi Dariusz Czernik, były dziennikarz „Sportu”, wieloletni kierownik działu piłkarskiego, a potem nawet prezes Górnika. - Jak sobie przypominam, to pierwszy taki turniej miał miejsce przy okazji otwarcia hali przy Matejki w Zabrzu w 1976 roku. Potem w latach 80. przyjeżdżały zespoły z Czechosłowacji czy NRD, a w styczniu 1987 gościliśmy nawet francuską drużynę Auxerre. W 1986 roku do francuskiego klubu przeszedł Andrzej Zgutczyński i przyjazd Francuzów był związany właśnie z tym transferem. W zespole Auxerre grał wtedy słynny Eric Cantona. Nie był jeszcze tak znany jak później. Siedziałem wtedy jako 20-latek na trybunach. Było kilka ostrzejszych głosów pod jego adresem. W końcu Cantona się zdenerwował, odwrócił się do nas, do kibiców, zdjął spodenki i pokazał goły tyłek! – opowiada Dariusz Czernik.
Grania na trudnej tartanowej nawierzchni miały swoje ograniczenia. – Podczas jednego z takich turniejów poważnej kontuzji doznał Robert Warzycha. Zablokowało mu nogę i potem przez kilka miesięcy musiał pauzować – dodaje były dziennikarz „Sportu”.
„Poldi” ma zagrać
Jak będzie teraz w Katowicach? „Górnicy” z Zabrza mają przyjechać całą ponad 20-osobową kadrą, ale nie wszyscy będą grali. Żartobliwie mówimy trenerowi Urbanowi, że podczas Spodek Super Cup chce wystąpić Rafał Janicki, który przecież w poprzednim roku podczas grania w Katowicach, jako środkowy obrońca, był królem strzelców imprezy z kilkoma bramkami na koncie. – Rafał? Siądzie na ławce, żeby mu sodówka do głowy nie uderzyła - śmieje się trener Urban.
Wiele wskazuje na to, że 9 tysięcy kibiców na pewno zobaczy w akcji Lukasa Podolskiego. Szansę dostaną też z pewnością młodsi gracze. W zeszłym roku Górnik skończył turniej na 3. miejscu, po wygranej z GieKSą. Teraz powinno być lepiej. – Chapeau bas dla Grzegorza Górskiego, że organizuje taki turniej. Na pewno to będzie wielkie święto. Oby w przyszłości udało się zorganizować zawody z udziałem innych śląskich drużyn. Wielu kibiców marzy o tym, żeby było jak w przeszłości – mówi znany przed laty dziennikarz Robert Walczak, który w latach 90., kiedy halowe granie w "Spodku" firmował „Sport”, pełnił rolę spikera.
Michał Zichlarz