Sport

Pojednania nie będzie?

Mateusz Ponitka odrzucił rękę wyciągniętą do zgody przez Marcina Gortata.

Mateusz Ponitka odpowiedział Marcinowi Gortatowi. Topór pozostaje niezakopany. Fot. Facebook Kosz Kadra

REPREZENTACJA POLSKI

Konflikt miedzy Gortatem i Ponitką trwa od lat. Sięga co najmniej przełomu 2019 i 2020 roku. Wszystko zaczęło się od sporu między kapitanem kadry Adamem Waczyńskim a Radosławem Piesiewiczem, ówczesnym szefem PZKosz. Zawodnik upomniał się o premie dla zespołu po mistrzostwach świata w Chinach, a niedługo później stracił miejsce w kadrze. Doszło do potyczek słownych, wojny na oświadczenia. Gortat stanął wtedy po stronie Waczyńskiego. Rok później trener Taylor zdecydował, że kapitanem reprezentacji będzie Ponitka w miejsce Waczyńskiego. Ostatecznie Taylor z tego drugiego zrezygnował w ogóle.

Gdy w 2022 roku Ponitka już po wybuchu pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę wrócił do Sankt Petersburga i zagrał mecz w barwach Zenita, Gortat zabrał głos. "Mateusz Ponitka zawsze był indywidualistą. Zawsze chodził swoimi ścieżkami (czasami to dobre, czasami złe). Podjął decyzję, jakiej można było się po nim spodziewać... pomyślał jedynie o sobie" - napisał wtedy na twitterze Gortat.

Ponitka niedługo potem rozwiązał kontrakt z Zenitem, przyjechał do Polski i wspólnie z Piesiewiczem zorganizował konferencję prasową. - Chciałem zapytać pana Gortata: gdzie był jego charakter, kiedy zakazał rozmów z dziennikarzami w mix zonie podczas Eurobasketu 2013? Gdzie był jego charakter podczas Eurobasketu 2011, kiedy ubezpieczenie jego kontraktu było ważniejsze niż gra dla kadry? - pytał wtedy Ponitka. - Kolejna rzecz, nie widziałem też charakteru i wsparcia przed mistrzostwami Europy w 2011 roku, kiedy pan Gortat nie wierzył w nasz zespół. I taka anegdotka, ponieważ osobiście też brałem udział w treningach NBA. Wiem, że jest robiony duży research na temat każdego z nas, wiedzą o nas praktycznie wszystko. Nie dziwi mnie w ogóle po tych latach w NBA, Marcin Gortat ma ksywkę jaką ma, czyli "Polski Młot" - wyliczał wtedy Ponitka.

A Gortat odpowiadał: – Ta konferencja była jednym wielkim dnem. Myślę, że połowa dziennikarzy, która tam była, czuła zażenowanie. Smutne, że Mateusz został wciągnięty w ten cały konflikt pomiędzy mną a prezesem Piesiewiczem...

Od tamtych zdarzeń minęły trzy lata. Pojawiła się szansa na pojednanie. Gortat jako pierwszy wyciągnął rękę do zgody. - Ja bym chciał serdecznie zaprosić Mateusza Ponitkę do mnie na wielki mecz Gortat Team kontra NATO w czerwcu. Jeżeli Mateusz masz wolne, serdecznie zapraszam. Mało tego, jeżeli chcesz wziąć jakiegoś zawodnika ze sobą, to zapraszam. Poprowadzicie naszą drużynę do zwycięstwa i może w końcu zagramy po raz kolejny razem w jakiejś drużynie koszykarskiej, bo już wiadomo, że w reprezentacji za stary jestem. Oczywiście po programie się do ciebie odezwę i jeszcze raz gratulacje za fantastyczny turniej - powiedział były gracz Phoenix Suns i Orlando Magic w programie na kanale PostPrime.

Wydawało się, że pojednanie jest na wyciągnięcie ręki. Ponitka długo nie czekał z odpowiedzią. Odrzucił ofertę Gortata, a przy okazji wbił kolejne szpile.

- Wiem, że mnie zaprosił. Wysłał mi również wiadomość. Podziękowałem mu za zaproszenie. Niestety, nie jestem w stanie z niego skorzystać ze względu na to, że po pierwsze albo będę dogrywał swój sezon, albo będę się przygotowywał na kolejne okienko z reprezentacją Polski, które będzie pod koniec czerwca - komentował w rozmowie na youTube na kanale Żurnalistapl. - Nagle Marcin Gortat zaprasza mnie łaskawie na swój mecz. Odnoszę też wrażenie, że to jest próba ocieplenia swojego wizerunku, a ja musiałem wziąć odpowiedzialność za swoje wybory w przeszłości i raczej nie powinienem się w to angażować - dodał.

(pp)