Sport

Pogrom na „dzień dobry”

W pierwszym meczu ekstraligowego sezonu Motor Lublin zdeklasował rywali z Zielonej Góry.

Zawodnicy Falubazu głównie oglądali plecy Dominika Kubery. Fot. PAP/Lech Muszyński

Żużlowi kibice ze zniecierpliwieniem czekali na start ekstraligi. Poprzedni sezon, zakończony zwycięstwem Motoru Lublin, zakończył się 7 października 2024 roku, co oznacza, że na premierowy mecz bieżących rozgrywek, piątkowe starcie Falubazu Zielona Góra z lublinianami, czekano 186 dni, czyli nieco ponad pół roku! Emocje związane z oczekiwaniem na start rozgrywek były więc oczywiste, tym bardziej że do Zielonej Góry przyjechali naprawdę najlepsi.

Motor jeszcze przed pierwszym meczem uznawany jest za faworyta do mistrzostwa. To zespół, który w trzech poprzednich latach triumfował w ekstralidze i zapowiada się na to, że znów dotrze do finału zmagań. Kibice Falubazu czekali więc na przybycie mistrzów z Lublina, ale przede wszystkim byli ciekawi, jak poradzą sobie ich ulubieńcy. Skład zielonogórzan uległ delikatnej modyfikacji - przede wszystkim dołączył Leon Madsen, który jest nowym liderem. Gospodarze w piątek mieli się postawić Motorowi, ale... to zadanie było niezwykle trudne.

Kubera rządzi!

Pierwszy bieg w ekstralidze w tym roku wygrał Dominik Kubera. I nie było to dla nikogo zaskoczeniem, bo reprezentant Polski fenomenalne spisywał się w większości turniejów przedsezonowych (wygrywał w Memoriale B. Idzikowskiego i M. Czernego oraz w Memoriale A. Smoczyka). W pierwszym wyścigu na zielonogórskim torze nie pozostawił rywalom złudzeń i wyznaczył drogę do wygranej dla swoich kolegów z zespołu, którzy nie mieli w sobotę litości dla gospodarzy.

Świetne starty Wiktora Przyjemskiego, Fredrika Lindgrena oraz Bartosza Zmarzlika sprawiły, że Motor już po sześciu wyścigach miał 16-punktową przewagę! Dopiero wtedy do roboty wzięli się zawodnicy Falubazu, ale na odrabianie strat było już za późno. Szybkość odnaleźli Madsen i Jarosław Hampel i długo byli jedynymi zawodnikami gospodarzy, którzy zapracowali na indywidualne zwycięstwo (później dołączył do nich Przemysław Pawlicki). Za ich „trójkami” nie poszły jednak wygrane drużynowe. W najlepszym przypadku ekipa Tomasza Szymankiewicza remisowała 3:3...

Szybka wygrana

Lublinianie mogli być pewni wygranej już po 11. biegu! Ci, którzy na bieżąco wypełniali programy meczowe, mogli być w szoku, gdy wpisywali wynik 43:23 na tym etapie spotkania. Motor więc nic już nie musiał, a i tak spisywał się bez zarzutu. Mistrzowie Polski pozostali niepokonani do ostatniego biegu. Rywali w ostatnim wyścigu dobili Zmarzlik oraz Kubera. Podwójne zwycięstwo tego duetu sprawiło, że lublinianie wygrali 59:31.

Mimo tego że rezultat spotkania jest jednoznaczny, nie był to nudny mecz. Ci, którzy przez pół roku nie mogli doczekać się powrotu ekstraligi, powinni być usatysfakcjonowani, ponieważ w wielu wyścigach zawodnicy walczyli o punkty nawet na ostatniej prostej. Zielonogórzanom nie można odmówić determinacji, ale żużlowcy Motoru byli po prostu nieuchwytni.

Podkreślmy świetną formę Przyjemskiego - junior Motoru zakończył rywalizację z 11 punktami. Tylko raz nie zdobył „trójki”, w biegu nominowanym przegrywając z Hampelem.

Kacper Janoszka

◼  Stelmet Falubaz Zielona Góra -Orlen Oil Motor Lublin 31:59

ZIELONA GÓRA: Hampel 10+2 (2, 3, 1*, 1*, 0, 3), Jensen 1 (1, 0, -, 0, -), Prz. Pawlicki 8+1 (1*, 1, 2, 1, 3, 0), M. Curzytek 0 (0, 0, -, -), Madsen 10 (1, 2, 3, 2, 1, 1), Ratajczak 2 (2, 0, 0, 0), Hurysz 0 (0, 0, 0), McDiarmid ns.

LUBLIN: J. Holder 7 (0, 1, 3, 3), Lindgren 7+1 (2*, 3, 0, 2, -), Kubera 13+1 (3, 3, 2, 3, 2*), Cierniak 8+5 (2*, 2*, 1*, 2*, 1*), Zmarzlik 10+2 (3, 2, 0, 2*, 3), Przyjemski 11 (3, 3, 3, 2), Bańbor 3+2 (1, 1*, 1*), Jaworski ns.