Sport

POD NAPIĘCIEM

◼ 1. Szczyt przy Kałuży ◼ 2. Gliwicki alarm ◼ 3. Piszczek na meczu

Do Krakowa Górnik jedzie bronić pozycji lidera. Na zdjęciu Erik Janża. Fot. Marta Badowska/Pressfocus.pl

1. Szczyt przy Kałuży 

Kto by się spodziewał, że w 10 ligowej kolejce w meczu lidera z wiceliderem zmierzy się Górnik z Cracovią?! Obie drużyny świetnie rozpoczęły rozgrywki, mają w bieżącym sezonie swoje ambicie i dalej chcą wygrywać. Zabrzanie w bieżących rozgrywkach już 6 razy inkasowali komplet punktów, Pasy wygrywały o raz mniej. A jak wygląda bilans bezpośrednich gier pomiędzy jednymi i drugimi? Przez lata krakowianie byli przez Górników lani, ale w ostatnich latach to się zmieniło i Cracovia potrafiła wygrać 4:0 w Zabrzu (grudzień 2017) czy 5:0 u siebie (maj 2024). Bilans w ekstraklasie jest jednak zdecydowanie na korzyść 14-krotnego mistrza Polski, który na 52 bezpośrednie gry, 26 rozstrzygnął na swoją korzyść, w tym dziesięć w Krakowie na stadionie im. Józefa Piłsudskiego przy ulicy Kałuży.

2. Gliwicki alarm

Piast wciąż ma do rozegrania dwa zaległe spotkania, z 1. kolejki z Legią i z kolejki nr 4 z Lechem. Niestety, nawet po rozegraniu tych dwóch meczów z duetem naszych pucharowiczów sytuacja mistrza Polski z 2019 roku może się nie zmienić, a wystarczy rzut oka na ligową tabelę, by zobaczyć, jaka ona jest. Od tygodnia gliwiczanie szorują po dnie. Wyprzedziła ich już nawet Lechia, która przecież rozpoczęła sezon z mankiem pięciu oczek. W tej sytuacji jak nie szukać nadziei w rywalizacji z beniaminkiem z Niecieczy? Może być jednak trudno, bo przecież na ławce rywala zasiada Marcin Brosz, był trener Piasta, który wrócił z nim do ekstraklasy i dzięki któremu Piast po raz pierwszy zagrał w europejskich pucharach (lato 2013).

3. Piszczek na meczu

W Łodzi w letnim okienku transferowym wydano krocie na sprowadzenie nowych graczy – w sumie ponad 7 mln euro! Na nasze warunki to olbrzymie pieniądze. Sam Andi Zeqiri kosztował 2 miliony europejskiej waluty. Efekt? Na razie go... nie ma. Widzew jest nawet w dolnej części tabeli, to jedno z największych zaskoczeń in minus sezonu. Wnikliwi obserwatorzy na ostatnim spotkaniu ligowym Widzewa - z Górnikiem - zauważyli Łukasza Piszczka. Temat zatrudnienia byłego wybitnego reprezentanta Polski w Łodzi żyje od kilku miesięcy, a czy teraz zostanie sfinalizowany? Na razie „Piszczu” z powodzeniem walczy ze swoimi „Goczałami” w rozgrywkach Pucharu Polski, gdzie trzecioligowiec (a formalnie - jego rezerwy) - jest już w 1/16 finału.

(zich)